Informacje podstawowe
Płeć | Kobieta |
Wiek | 38 lat |
Miejscowość | Poznań |
Wzrost | 174 cm |
Masa ciała | 124.40 kg |
Cel | 75.00 kg |
BMI | 41.09 |
Stan cywilny | |
Wykształcenie | Wyższe |
Aktywność zawodowa | Praca biurowa |
Dzieci | Nie |
Opis użytkownika
W zasadzie nadwagę mam chyba od zawsze. Niby wiedziałam, że powinnam schudnąć, ale zazwyczaj bardziej było to poczucie przymusu niż rzeczywista chęć. Co mnie skłoniło teraz do odchudzania? Rok temu miałam wypadek samochodowy a w konsekwencji sporo kłopoty ze zdrowiem. Nałożyło się jeszcze kilka innych trudności i praktycznie w ogóle straciło dla mnie znaczenie to, co jem i jak wyglądam. Doszłam do etapu, kiedy na śniadanie potrafiłam zjeść 4 pączki i żywić się słodyczami. W sierpniu tego roku moja siostra miała ślub a ja byłam tak słaba po półrocznej chorobie, że ledwo stałam na nogach. Zaczęłam treningi z trenerem osobistym w moim mieszkaniu, żeby nie pokazywać się publicznie. Przed weselem poszłam do fryzjera na próbne uczesanie i poprosiłam fryzjerkę o zrobienie zdjęć fryzury. Gdy w domu przeglądałam zdjęcia zauważyłam coś dziwnego. W salonowym lustrze odbijała się cała moja sylwetka a ja nie mogłam rozgryźć, co trzymam na kolanach. Nie przypominałam sobie, żebym w ogóle coś trzymała w tamtym momencie. Dopiero po kilku minutach uświadomiłam sobie, że to nie jest duża butelka ani suszarka do włosów, ale mój wystający brzuch, Chyba właśnie zobaczenie siebie na zdjęciach również tych ze ślubu sprawiło, że dotarło do mnie, że osiągnęłam już chyba punkt krytyczny.
Sukcesy i porażki w odchudzaniu
Jestem kolejnym dowodem teorii, że grubaski wciąż się odchudzają i wciąż z wyższej wagi. Mam za sobą kilka prób odchudzania się, ale żadna nie przyniosła trwałego efektu.
Próbowałam Herbalife i rzeczywiście schudłam dość szybko, ale gdy zabrakło mi kasy na te produkty, to szybko waga wróciła.
Potem byłam na diecie własnego pomysłu i do tego jeździłam do pracy rowerem, udało mi się schudnąć, ale gdy przyszedł okres jesienny, to znów waga poszła w górę.
Następnie poszłam do dietetyka i naprawdę próbowałam trzymać się tej diety, ale zakończyła się ona z hukiem, gdy skręciłam kostkę.
Po kolejnym roku spróbowałam swojego szczęścia z Natur House i ta dieta w zasadzie najbardziej mi odpowiadała. Nikt nie decydował za mnie czy marchewkę mam zjeść w poniedziałek czy czwartek. Niestety za długo ona też nie trwała i choć waga poszła w dół, to niewątpliwie tylko za sprawą pozbycia się nadmiaru wody. A potem był krach, wypadek, szpital, pół roku wycięte z życiorysu.