Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Aktualnie, szczęśliwa, ucząca się w technikum gastronomicznym dziewczyna :) Zainteresowania: głównie terrarystyka, ale ogólnie biologia mnie interesuje, astronomia również. Co mnie skłoniło? Zawsze mnie uczono, że grube jest gorsze, ale przestałam zwracać na to uwagę. Dobrze się czuję w swoim ciele, bo akceptuje mnie mój partner, przez co sama sobie zaczęłam się podobać. Ale pojawił się powód - zdrowie. Ostatnio dowiedziałam się, że mam bardzo duże problemy z płodnością i ginekolog powiedział, że jeżeli schudnę, mogą być większe szanse na zajście w ciążę. Dowiedzieć się w takim wieku o tym nie jest miło, ale też mnie do tego motywuje. Ogólnie czuję się lepiej i fizycznie i psychicznie, gdy wiem że zdrowo się odżywiam i chudnę.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 25105
Komentarzy: 779
Założony: 10 marca 2015
Ostatni wpis: 15 listopada 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Lakira

kobieta, 27 lat, Warka

169 cm, 70.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 kwietnia 2015 , Komentarze (13)

I taki dzisiaj obiadek 

Czyli pół piersi kurczaka "smażony" na wodzie, bo robiłam wszystko na patelni :D ze szpinakiem i jogurtem + przyprawy. Miała być sama papryka, ale aż musiałam sobie wziąć startą rzodkiewkę  :D  Pyszne, boże kocham szpinak, aż mam rodzicom za złe, że nie wciskali go we mnie jak byłam mała :p

Na podwieczorek soczek (jestem strasznie najedzona więc serio więcej mi nie potrzeba)

Jaszczur jak zwykle zainteresowany jak zobaczy, że niosę na talerzu coś zielonego :D

Na kolację grahamka + sałata + ser camembert+ dżem truskawkowy niskosłodzony ( ze względu na to, że jednak nie mogłam mieć dzisiaj żurawiny do smarowania wzięłam to co miałam).

I tak minął cały dzień, jestem szczęśliwa :) Jutro już do szkoły, koniec leniuchowania, jestem bardzo ciekawa jak to będzie z moimi ćwiczeniami... Ćwiczenia ogólnie mam 3 razy w tyg, ale w pozostałe dni myślę, że i tak będzie orbitrek, tylko niedziela wolna, bo niedzielę mam dla mojego kochanego <3

7 kwietnia 2015 , Komentarze (6)

Więc po pierwszych ćwiczeniach. Były krótkie, ale nie mogę wziąć głębokiego oddechu, bo aż płuca bolą. Bardzo krótkie przerwy. Postanowiłam że w poniedziałek i czwartek robię ćwiczenia takie normalne czyli przysiady, krzesełka, wykroki itp, a w sobotę z samego rana Mel B ćwiczenia na pośladki. Początek. Zobaczymy ile wytrzymam. Jak na razie to męczy mnie to. Mam bardzo słabą kondycję. Zobaczymy czy do tego przywyknę, bo do ćwiczeń mam słabą motywację. Wolę samą dietę. Ale dobre chociaż kilka ćwiczeń na tydzień niż w ogóle, zwłaszcza, że jestem na zwolnieniu z w-fu jeszcze przez dwa tygodnie. Jestem leniem, ale lubię to uczucie po ćwiczeniach. Czuję się taka lekka i wesoła. I tu jest problem. Lubię to uczucie, ale nie lubię ćwiczyć. Dlatego robię krótkie, ale męczące ćwiczenia. Kiedyś ćwiczyłam po godzinie prawie codziennie na różne partie mięśni, ale już mnie to nudziło. Na rowerku też jeździłam to mogłam po 2 godziny albo i dłużej mimo że nie powinnam, a też mnie nudziło. 

Jak myślicie, ile wytrzymam?

7 kwietnia 2015 , Komentarze (7)

Na dzisiejszy dzień nie byłam przygotowana co do jedzonka, mimo to wiem już co będę jeść przez cały dzień. Śniadanie to wygrzebałam z lodówki co mogłam, więc jogurt z płatkami z ryżu i pszenicy z owocami, na drugie zapewne jakiś owoc, bo trochę ich w domu mam (a zaraz idę sobie wybrać :D), na obiad pół piersi kurczaka "smażonej" na wodzie mieszam ze szpinakiem który został mi z wczoraj po naleśnikach ( a że szpinak uwielbiam to go nikomu nie oddam :D) + trochę świeżej czerwonej papryki, na podwieczorek pewnie jakiś soczek, a na kolację chlebek ciemny + sałata + ser camembert + żurawina <-- moje ulubione połączenie na kolację <3 Może dam dzisiaj jakieś zdjęcia. Oczywiście piję wodę cały czas, przez co szczerze mówiąc nie mam ochoty na jedzenie. Głodna jestem tylko trochę rano i przed obiadem, a tak to jem, bo wiem że muszę. 

Wczoraj tak się przyglądałam sobie w lusterku... Jak pisałam wiele razy w innych wpisach, moja najgorsza zmora to uda i biodra. Nie podobają mi się. Wczoraj stwierdziłam, że chyba zacznę coś z tym robić. Ćwiczenia. Jak również pisałam, ćwiczenia nie są dla mnie, jestem strasznym leniem, mimo to chyba spróbuję. Poszukam sobie jakichś ćwiczeń na tyłek, uda i biodra i może coś tam jednak wyćwiczę, zawsze warto spróbować, nic nie stracę, a tylko wykorzystam czas przez który i tak bym nic nie robiła. Nie będę się katować nie wiadomo jak, jakiś czas temu robiłam codziennie przysiady i z każdym dniem coraz więcej, moje uda już nie wyrabiały i następnego dnia o wiele szybciej się męczyłam na schodach, ledwo wchodziłam na pierwsze piętro i mi aż mięśnie drżały. To nie zakwasy, tylko zmęczone mięśnie. Raczej nie powinnam codziennie ćwiczyć tej samej partii mięśni, ale może co dwa dni? Myślę, że taki godzinny trening coś da, nawet jak wytrzymam tylko ze 3 tygodnie. 

Ech jutro już do szkoły, ale na szczęście tylko 3 lekcje i to zawodowe, które uwielbiam <3 I dopiero sobie uświadomiłam jak mało zajęć na kuchni mi zostało do końca roku, bo a to matury to przepadnie, a to jakiś wolny dzień też przepadnie, w ostatni tydzień pewnie nie będzie już zajęć tylko będziemy sobie siedzieć albo sprzątać, bo i tak mało kto na kuchnię zostanie. Aż się boję kolejnego roku. Będzie o wiele drożej, bo cały czas mięso i mięso i to jeszcze dwa razy w tygodniu. Teraz mamy tylko raz na tydzień 5 godzin. Może jakoś przeżyję, szczęście że często robimy w parach, to wychodzi trochę niż jakby miało się robić samemu. Kilka osób ode mnie z klasy odejdzie, grupy na kuchni się zmienią, ciekawe z kim będę ...

5 kwietnia 2015 , Skomentuj

Śniadanko zjedzone :) Jeszcze wszyscy śpią, a ja będę się jedzonkiem zajmować, będę robić kopytka :D Muszę się nauczyć, bo za tydzień w poniedziałek na kuchni robię na ocenę kopytka z sosem z suszonych grzybów i surówką z blanszowanej czerwonej kapusty. Sos mi wyszedł cudowny! A nigdy nie robiłam. Kopytek też nigdy nie robiłam ale to też nie jest trudne :D Wykorzystuję to, że się rodzinka zjeżdża i daję im to do jedzenia. Aj tylko wyszłam dziś z pokoju i już zapach pieczonego mięska dookoła, mimo to jakoś mnie nie kusi, a wręcz przeciwnie. Moja mama lubi tłusto gotować i jeść, a w wieku 49 lat ma cudną figurę po dwóch ciążach i mimo że ma trochę tłuszczyku, to wcale tak bardzo tego nie widać... ech trochę sprawa genów, ja się wrodziłam w tatę, od dziecka byłam pulpetem. Ale cóż, trzeba walczyć! :)

Tak wgl muszę pić więcej wody. Śmieszne, bo jak nie piłam jej prawie wgl to nie potrzebowałam z rana, a teraz czuję, że z jakieś 500 ml będę musiała więcej na dzień bo bardziej mnie suszy niż jak nie piłam wgl.

No więc ja spadam robić kopytka i życzę wam radosnych świąt z rodziną :D .

4 kwietnia 2015 , Komentarze (12)

No i tak jak myślałam bardzo mały spadek wagi. Mimo to wymiary trochę mi poleciały :) Z klatki piersiowej 2 cm, biodra 1,5 a z ud 1 cm i 1,5 ale spokojnie to nadrobię :D Na dzień dzisiejszy to takie są moje straty od początku. No może nie od początku bo jak zaczęłam dietę to się wtedy nie mierzyłam oprócz wagi i dopiero tydzień po zaczęłam. 

Nie jest tak źle :D bardzo się cieszę. Czuję już i widzę po niektórych ciuchach że jest luźniej. Powoli powoli coraz więcej będzie ubywać :D

A teraz przyznam się do czegoś... od początku diety łamałam jedną najważniejszą zasadę. Nie piłam wody. Tzn piłam coś tam, soki jak miałam w diecie czy czasami herbatę, ale wody prawie wgl. Dlaczego? Nie umiałam pić. Było mi niedobrze po kilku łykach i potrafiłam po wodzie zwymiotować. Ale stwierdziłam ostatnio, że jak dwa lata temu potrafiłam się zmusić to teraz też potrafię. Zaczęłam pić co najmniej 1,5l dziennie i jest mi bardzo niedobrze, ale daję radę. W ogóle przez całe swoje życie mogłam przeżyć na szklance herbaty przez cały dzień, oczywiście nie licząc jedzenia i dlatego też miałam problemy z żołądkiem. Piję tak już trzeci dzień i z dnia na dzień trochę mi lepiej idzie. Wczoraj nawet pić mi się wieczorem zachciało i wodę wypiłam. Kiedyś nawet jak chciało mi się pić to nic nie piłam, stwierdziłam że tego nie potrzebuję. Przez takie coś pewnie odłożyło mi się sporo wody w organizmie i pewnie dlatego teraz mi poleciało z bioder i ud. Zobaczymy jakie efekty będą za tydzień. A w te święta? Będę bardzo grzeczna co do jedzenia. Nawet ciasta nie tknę. A jak będzie mi się chciało coś słodkiego to po prostu napiję się trochę soku owocowego.

Mimo wszystko mam dobry humor :D w końcu lepiej nie schudnąć nic, albo bardzo mało niż żeby coś przybyło. Efekty są w tym tygodniu. Małe ale jednak :) i to jest ważne :p I tak się nie poddam.

3 kwietnia 2015 , Komentarze (4)

Ach cały dzień sprzątania i to nie koniec. Jutro z rana pomagam mamie robić szarlotkę i dalej sprzątać ;) Chwila przerwy teraz na obiadek:


Szczerze wam powiem, że jakoś odzwyczaiłam się od połączenia ziemniaki-mięso czy makaron-mięso. W ogóle jakoś mi ziemniaki nie smakują tak jak wcześniej. Będę musiała je polubić, bo w II fazie diety mam na obiad ziemniaki z duszoną kapustą. Ogólnie tym jadłospisem co mam to ciągnę do 8 czerwca :D Przez wakacje pewnie się fajnie zmienię i już nie mogę się doczekać min innych jak mnie zobaczą wtedy. Na koniec roku będzie może ponad 10 kg mniej więc ciekawe czy ktoś to w ogóle zobaczy. Ach ale jestem ciekawa jak będę wyglądać! <3

2 kwietnia 2015 , Komentarze (3)

Jak tam u was na święta? Robicie sobie jakieś wyjątki czy nie? 
Ja w tym roku mam trochę łatwiej, bo nigdzie nie jeżdżę, tylko siedzę w domu. Mam swoje jedzonko zaplanowane więc nie ma problemu. Wyjątki? Myślę, że jeżeli już to kawałek szarlotki mamy :D ale jak tak to zamiennie na jakiś posiłek, np drugie śniadanie. W ogóle nie mam czasu tu wchodzić ostatnio. Szkoła, szpital, teraz w domu dużo roboty i pewnie trzeba będzie mamie przy jedzonku pomóc :) a jak jest czas to siedzę przy testach na prawko, może do wakacji się zapiszę na kurs :p

Jedzonko na piątek i sobotę:
I śniadanie-jogurt+płatki kukurydziane z owocami i szklanka kakałka
II śniadanie-jogurt owocowy taka większa buteleczka
Obiad-pół brokuła gotowanego+pół piersi kurczaka smażona na łyżce oleju z przyprawami
Podwieczorek-soczek
Kolacja-chlebek ciemny z serem żółtym i pomidorem albo ogórkiem

Jedzonko na niedzielę i poniedziałek:
I śniadanie- chlebek chrupki z pastą jajeczną własnej roboty+kakałko
II śniadanie-jabłko lub kawałek szarlotki (wyjątek na święta)
Obiad-naleśniki ze szpinakiem
Podwieczorek-dwa ciasteczka zbożowe San (uwielbiam) <3
Kolacja-chlebek ciemny z szynką z indyka+warzywko jakieś

Zobaczymy jak to będzie. Wydaje mi się, że co do efektów w tym tyg będzie gorzej, ale i tak będę się cieszyć nawet jak nic nie ubędzie, bo ważne jest to żeby mi coś nie przybyło :D W końcu nie ważny jest czas (przynajmniej dla mnie) tylko żeby w ogóle schudnąć :) 
                   Wesołych świąt wam wszystkim życzę <3

27 marca 2015 , Komentarze (11)

Jedzonko na kolejne dwa dni:
I śniadanie-pół ciemnej bagietki z ziarnami +szynka z indyka + ogórek
II śniadanie-300 ml soku typu Kubuś
Obiad-pół średniego brokuła, dwie pałeczki kurczaka pieczone
Podwieczorek-banan
Kolacja-serek waniliowy rolmlecz + banan :)

Jutro wreszcie stanę na wagę, nie mogę się doczekać by zobaczyć coraz mniejszą liczbę na ekraniku :D ciekawe jak wymiary... kiedyś kiedyś jak byłam na tej samej diecie to czasami bardziej leciała mi waga niż cm, a czasami cm niż waga. Ciekawe czemu się tak działo :D Jak na razie to zobaczymy jutro i czuję, że będę zadowolona :p

Strasznie mnie ostatnio głowa boli przez zmianę pogody... ale dobrze niech wreszcie będzie ciepło (slonce) 

26 marca 2015 , Komentarze (4)

W domku po obiedzie :) W sobotę wreszcie dzień ważenia i mierzenia :D na wagę nie wchodziłam, ale już nie mogłam wytrzymać i zmierzyłam sobie ramiona. Od 14 marca do 21 marca w ogóle nic mi z ramion nie ubyło, a teraz sobie zmierzyłam i już mi zniknął 1 cm :3 Nawet jeden głupi cm cieszy, chociaż wiadomo, że z ramion i tak schodzi mało. Biodra mogłyby chudnąć szybciej... Z talii mi ubyło 6 cm (mierzenie 21 marca) od początku, a z bioder tylko 2... Nie dość, że największe to najwolniej chudną :( Nawet jakby nie chudły, niech to się przeniesie w cycki :D

25 marca 2015 , Komentarze (5)

Ach tylko 3 godziny w szkole i do domu :D jeszcze 5 wpadła ze sprawdzianu z mikrobiologii i zatruć pokarmowych :p Nie ma to jak z samego rana douczać się jeszcze łacińskich nazw bakterii i tylko kilka osób na całą klasę to umiało;)

Zmieniając temat. Jak wiadomo kupuję jedzenie na dwa dni i przez dwa dni mam to samo, więc tak:

I śniadanie - owsianka + bakalie, orzechy
II śniadanie - jogurt activia
Obiad -schab pieczony+ garść sałaty + sok z cytryny
Podwieczorek - winogrona
Kolacja - grahamka + 6 plasterków krakowskiej suchej + kilka plasterków ogórka

Zaczęłam sobie trochę inaczej dzielić posiłki. W sensie takim, że wychodzi mi 6 a nie 5 posiłków. Bo ogólnie przerwy między posiłkami mam co ok 2-3 godzin. I śniadanie ok 7, II śniadanie ok 10, potem mam 5 godzin przerwy do obiadu bo jem ok 15, potem ok 17 podwieczorek i kolacja o 19. Stwierdziłam, że muszę zmniejszyć przerwę między II śniadaniem a obiadem i po prostu sobie dzielę to II śniadanie na pół i jem po 10 i po 12. W równych odstępach dostarczenie energii. Kiedyś mogłam normalnie nic nie zmieniać tyle, że ok 14 jadłam obiad, bo w gimnazjum było mniej lekcji, ale cóż, trzeba sobie teraz jakoś radzić :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.