Wymyśliłam sobie nagrodę, gdy osiągnę pierwszy zamierzony próg czyli 88kg! Paznokcie żelowe! Nigdy nie miałam, przeważnie hybryda. Chcę raz spróbować, przedłużyć. Szkoda mi było zawsze kasy na takie coś, ale w ramach nagrody, cóż niech będzie. ;) (ogólnie nagroda za odchudzanie na którą muszę wydać kasę jest dla mnie trochę bez sensu, bo co to za nagroda, ale zobaczymy) ;) a Wy się nagradzacie? Moje menu: 1. kawa z mlekiem i miodem, naleśnik z serem, nutella, wiśnie, jogurt naturalny. 2. kawa z mlekiem i miodem. 3. ryż, mięsko z indyka w sosie własnym (cebula i marchewka), surówka z pekińskiej na jogurcie. 4. 2xchleb graham, masło, szynka, ogórek, kiełki. 5. jabłko.
Dzień dobry.😉 Przyznam szczerze, że liczenie kalorii i ważenie produktów (co prawda nie wszystkiego bo pomidora czy ogórka nie ważę) powoli naprawdę zaczyna mi się podobać. Zdziwiona jestem czasem co ile waży i ile ma kalorii. Zdziwiona jestem, że mogę sobie pozwolić na naleśnika z serem, dżemem i nutellą, a dalej mieszczę się w limicie kalorycznym. Dzięki temu naprawdę czuję, że tym razem się uda! Nie będzie to 101 zaczęcie diety i zrezygnowanie, zresztą i tak minęłam już ten 'próg' przy którym zwykle odpuszczałam. DZIŚ CZUJĘ DUMĘ!😀 Czuję, że będzie inaczej, czuję że się uda! Czuję wiatr w skrzydła! 😀🥳 Chciałabym zaskoczyć swojego starego (choć jest młodszy ode mnie 😁) swoim lżejszym ciałem! 😁 (Tak niestety wyszło, że będę go widziała dopiero pod koniec kwietnia. Nie wie o mojej zaczętej walce z klimogramami, wychodzę z założenie że nie ma się co chwalić dopóki nie będzie jakiegoś efektu, chociaż już 5kg mniej). Podkreślam jednak, że nie robię tego dla niego, ale tylko i wyłącznie dla siebie! Jego zaskoczenie będzie tylko małym bonusem! 🙂 Mimo, że on nigdy, ale to nigdy nie powiedział mi że jest mnie za dużo. A czy Wasi mężczyźni zwracają Wam uwagę? Jak tak to bardziej żeby dogryźć, a może z troski albo żeby zmobilizować? Menu: 1. Kawa z mlekiem i miodem, naleśnik z serem, wiśniami, nutellą, jogurtem naturalnym, cukier puder. (takie pyszne śniadanko i wcale nie wyszła bomba kaloryczna!) 😀 2. makaron pełnoziarnisty ze szpinakiem (uwielbiam!) 3. jogurt morelowy z płatkami fitness 4. 2xchleb graham z szynką, pomidor z cebulką
Dzień pół leniwy, pół... hm.. nie leniwy. 😀 Trochę sprzątania, trochę zakupów, ratowanie włosów (nie udane malowanie), spacer, leżakowanie, netflix... No żyć nie umierać. 😉 Menu: 1. kawa z mlekiem i miodem 2. swojska kiełbaska z indyka z wody, chleb graham (jej tak za mną ta kiełbaska chodziła, że specjalnie kupiłam sobie to jedno pętko, a nie jadłam już parę miesięcy :)) 3. podudzie pieczone z kurczaka, frytki z batata, surówka z pekińskiej z jogurtem. 4. jabłko 5. kanapki (2 kromki graham, masło, szynka, ser, ogórek)
1l wody! (może niedługo podniosę sobie do 1,5l. tak wiem, wiem że powinno się pić więcej, ale dla mnie picie tego litra dziennie to jest ogromny progres, z którego jestem dumna. 😀) kalorie - 1599.
Witam w 22 dniu diety. ;) Dziś było ważenie i od niedzieli spadło 0.5kg. 😉 niby nie wiele, ale i tak cieszy. 🙂🥳 Dieta coraz bardziej wchodzi w krew. Przede mną jedyny wolny weekend w marcu, człowiek chciałby jakoś go wykorzystać, a tu się okazuję że nie ma z kim. Każdy swoje życie, swoje sprawy... Zaniedbałam swoje życie towarzyskie baaardzo. Wiecznie odmawiałam spotkań bo coś tam, teraz odmawiają mi. ech... może to się jeszcze jakoś uda odbudować. 😉 Menu: 1. omlet z dwóch jaj, szynki drobiowej, papryka, oscypek. 2. kawa z mlekiem i cukrem trzcinowym 3. makaron pełnoziarnisty z kurczakiem i sosem mild curry i warzywami, tarty oscypek. 4. kanapki z chleb graham, szynką, cebulą i papryka marynowana. (wiem, że cebula śmierdzi i takie tam, ale uuuuwielbiam!) woda. Kalorie - 1387.
To już trzy tygodnie diety. Nono, powiem szczerze, że się cieszę bo minęłam już ten czas przy którym zwykle dawałam sobie spokój. Skoro wytrwałam 3 tygodnie to czuję, że jestem wstanie przetrwać dużo więcej. Miałam dziś oookropny dzień w pracy... Zdołował mnie, że aż mi się nic nie chcę... To dziś zjadłam: 1. kawa z mlekiem i cukrem trzcinowym 2. kopytka z mięsem z udka z kurczaka, ogórek kiszony 3. sałatka z kurczakiem kebab (nawet dobra była, ale na pewno nie zagości w moim menu) kanapka [chleb graham dwie kromki, masło, szynka] 4. grochówka pepsi zero, 1l wody. 1366kcal
Dieta utrzymana. Ważenie w piątek, korci mnie by stawać na wagę częściej ale postanowiłam, że to będzie raz w tygodniu, co piątek. Dzisiaj miałam aktywny dzień, nawet udało mi się na kijki pójść, choć byłam w ciągłym biegu. Coraz lepiej idzie mi picie wody. Pije 1l dziennie. Co jest dla mnie naprawdę sukcesem, bo ja z tych co mogą jechać na 2 kawach dziennie i to tyle z płynów. Teraz zaczyna mi nawet sprawiać przyjemność picie tej wody. (hmm.. picie wody sprawia przyjemność?) ;)
W ogóle oglądam takiego gościa na tiktoku i na youtubie, Piotr Tomaszewski! Gościu tak dobrze gada, że polecam każdemu! A nie dość, że super się go słucha to też cudownie się na niego patrzy :D :D Tak czy inaczej, dzięki niemu zrozumiałam, że nie muszę zmuszać się do tego by jeść śniadania zaraz po wstaniu. Ba! nawet nie musi być to godzina po wstaniu! A śniadania to moja zmora, może nie same w sobie, a to że ja nie lubię, nie chcę, nie umiem się zmusić do jedzenia wcześniej niż po ok 3 godzinach od wstania. A jak idę do pracy to już w ogóle, wstaje po 4 rano, a jem około 10! ;) Tak czy inaczej dzięki niemu wiem, że to zupełnie nic złego. ;) Wczoraj nie miałam na nic czasu, nawet na wpis mojego menu (a obiecałam sobie, że codziennie będę notować), powiem tylko, że wczoraj zjadłam 1552kcal. A dzisiaj było tak: 1. kawa z mlekiem i miodem 2. kopytka z twarogiem, jogurtem i cukrem trzcinowym. 3. kawka z maka (uuuuwielbiam!) 4. kebab domowej roboty (tortilla, mięso z udka kurczaka, surówka z białej kapusty, marchwi, jabłka i oliwa z oliwek, ogórek kiszony, ketchup, sos czosnkowy, sos chilli) [wyszedł po prostu suuuper, ale i kalorii trochę miał, ale cóż, życie :D] 5. chleb graham 2xkromki z masłem, szynką, oscypkiem, jajkiem i papryką marynowaną. woda! aplikacja wykazała 1707kcal.
Witam ;) Dzień minął w miarę dobrze. ;) Dieta też w miarę dobrze, mimo kawałka szarlotki w kaloriach się zmieściłam. ;) Zakochałam się w pewnej przyprawie... czubryca zielona! no dla mnie sztos! Mogę dodawać do wszystkiego. ;D zresztą jak pomidory suszone z bazylią i czosnkiem. Moje dwie ulubione.
moje menu: 1. kawa z mlekiem i miodem, omlet z 2 jaj, szynki drobiowej, sera żółtego i pomidorki. 2. zupa pomidorowa z makaronem i mięskiem z udka z kurczaka. 3. kawa z mlekiem i miodem. 4. sałatka grecka. 5 szarlotka, pomarańcz. (ciasto swojej roboty, to tarta z jabłkami, ale wiadomo smakuję jak typowa szarlotka) :D woda. Według aplikacji wpadło dziś 1661kcal.
Witam. ;) Tak wiem, wczoraj narzekałam na to, że waga stoi, a dziś wchodzę i... -0.6kg!😀 Może ja się nie umiem ważyć?! 🤪😁 (Jestem blond, kolor włosów zobowiązuje) To trochę mnie zmotywowało, bo wczoraj już zaczynał się kryzys... Uwaga, uwaga! Znów pewnie będzie, że mało zjadłam, ale... proszę wziąć pod uwagę to, że po nocy w pracy wstałam dziś po godzinie 13. (tam mam gdy idę spać o 9 rano) Ja tylko chcę powiedzieć, że z moim systemem pracy ciężko jest jeść o stałych godzinach czy tak jak po nocce, od 14 do 22-23 zmieścić nie wiadomo ile kalorii. Tak samo nie mam ochoty ćwiczyć codziennie czy coś takiego, gdy wychodzę o 4 rano i wracam o 21, bo tak jest gdy mam dzienny dyżur. (w sumie to nie wiem po co mówię o ćwiczeniach bo... nie ćwiczę! 🤪 hahah). Tak, wiem że to tylko wymówki i takie tam... ale podobno 70% sukcesu to dieta, więc na tym się na razie skupiam!😀 Dobra, to moje menu dziś, oj to nie będzie wyszukane, hahahahah :D 1. kawa z mlekiem i miodem, 3 pieczone podudzia z kurczaka. 2. ziemniaki z podsmażoną cebulką, mleko. (danie pierwsza klasa, nie?? 😁😀) 3. kawa z mlekiem i cukrem. (w gościach słodzę cukrem 😀) 4. dwie kromki chleba graham z pasztetem drobiowym i papryką marynowaną. 5. pepsi zero. (ot, taka mnie ochota naszła) woda.
Tak jak czułam, od tygodnia na wadzę (mimo diety) ani gram w dół, ani w górę. Zupełnie nie wiem dlaczego, hmm... Dziś przeprosiłam się z wagą kuchenną i wyciągnęłam ją z dna szafki na powierzchnię. Od jutra mam zamiar ważyć to co jem.
moje dzisiejsze menu: 1. kawa z mlekiem i miodem, omlet (bez mąki) z 2 jaj, szynka drobiowa, szczypiorki, pomidorki koktajlowe (luuuubię bardzo!) 2. ziemniaki, podudzia pieczone, mizeria na jogurcie. 3. serek wiejski, pomarańcz, jabłko (nie zjadłam wszystkiego na raz, tylko zabrałam do pracy) jeszcze dwie kawy (bo nocka w pracy), woda.
Czego nie widzę? A tego mojego jutrzejszego ważenia. Jakiś taki strach mam, bo ważyłam się ostatnio 5 dni temu i dietę trzymałam, a jednak czuję że waga nie pokaże nic mniej, a może nawet wręcz przeciwnie!😨 Pożyjemy, zobaczymy! Mam problem z pilnowaniem kalorii. Ściągnęłam sobie aplikacje Fitatu. Niby wszystko ładnie, pięknie, ale tak jak dzisiejszy obiad (zaraz napiszę i zdjęcie wstawie) to zupełnie nie wiem jak podliczyć kalorycznie. Tak pisać każdy składnik oddzielnie, gdzie przyznam większość dawałam na oko. Gotowałam na trzy osoby, ech... chyba trzeba będzie się przeprosić z wagą kuchenną, wszystko ważyć i notować. I co zrobić jak się nie chcę? a tak to u mnie wyglądało dziś: 1. kawa z mlekiem i miodem, grahamka z masłem, szynka , ser camembert, papryka marynowana. 2. makaron z sosem mild curry, z mięsem mielonym z piersi indyka, papryka, cebula. 3. grahamka z masłem, szynką z piersi z kurczaka, ser i musztarda. 4. jabłko. do picia woda. (coraz lepiej mi idzie z piciem tej wody, tu zaczynam być z siebie dumna! 😎) Fitatu pokazało mi że zjadłam dziś 1647kcal. (ale tak jak pisałam, nie wiem czy ja to w ogóle dobrze powprowadzałam) dodam jeszcze, że po podaniu wzrostu wagi, celu wagowego i ile chcę chudnąć tygodniowo (dałam 0.9kg) fitatu wyliczyło mi, że powinnam jeść 1802kcal. Ja bardziej nastawiałam się na 1600kcal.