Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Po ostatnim przybraniu na wadze powiedziałam sobie-dość. Ode mnie zależy moje życie, w tym jak wyglądam.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 55339
Komentarzy: 3260
Założony: 18 grudnia 2014
Ostatni wpis: 18 czerwca 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
EwaFit

kobieta, 52 lat, Bielsko-Biała

170 cm, 95.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 grudnia 2017 , Komentarze (23)

Święta minęły wspaniale, tak jak powinny upłynąć, z rodziną, miłą atmosferą, pogaduchami i daniami, które smakują wyjątkowo, tylko podczas tych magicznych dni :)

Teraz mam wolne…aż do 7 stycznia….wybierając tylko 5 dni urlopu. Mam zamiar spędzić je w domu leniuchując i mało robiąc. Może wykorzystam karnet do SPA, który dostałam na urodziny. Może trochę ogarnę dom, może pochodzę na siłkę i może połażę po okolicy z psem i bez psa , tak po prostu. Mam zamiar zresetować się i cieszyć się życiem i wolnością bez więzów korpo. Nie wiem czy mi się uda je spędzić tak jak chcę, bo męczy mnie jeden temat z pracy. Do tego zazwyczaj zawsze te dni końca i początku roku mam jakiś telefon z pracy albo coś pilnego do zrobienia z pracy. Zaczęło się wczoraj---pilny wyrób do wysłania i potrzeba kogoś…..Zobaczymy co dalej.

Póki co…super. Chwilo trwaj!

3 grudnia 2017 , Komentarze (33)

Czasem sobie myślę, że ja chyba nie przystaje do obecnych czasów , które pędzi....za bardzo. Nie wiem, czy to już ten wiek, czy za dużo pracy....? Ale chciałabym czasem wysiąść z tego pociągu....które pędzi za szybko...Wydaje mi się, że do tej pory nieźle mi szło, i jechałam w życiu na równo z tym pociągiem, które nie ma ochoty się zatrzymać, za to rozpędza się coraz bardziej z każdym rokiem,,,,,Czasem nawet sobie myśle, że mogłabym iść już na emeryturę...no ale...jeszcze parę rzeczy musze pospłacać ech !

Jeszcze 3 tygodnie do Swiąt, z dniami mega ciężkimi w pracy....na szczęscie na horyzoncie mam Swięta. Lubię ten czas, kiedy pada śnieg, tak jak dzisiaj, kiedy myśle jakie kupić prezenty, co zrobić na kolacje wigilijną. Mam nadzieję córka przyjedzie na dłużej , bo teraz przyjeżdża raz na tydzien/albo 2 tygodnie na weekendy, które mijaja mi tak szybko, że nawet nie wiem kiedy. Muszę wtedy ogarnąc i przygotować jej wałowkę do Krakowa :) Z męzem było nam cieżko tak przyjąc do wiadomości, że wyjazd na studia, to  kolejny krok w zyciu nie tylko dla niej ale i dla nas....Maz nawet powiedział, że wiedzial, że kiedyś do tego momentu dojdzie, ale jak się to urzeczywistniło, to nie spodziewał się, ze to bedzie takie trudne....

Ojej, co za wpis....wybaczcie. 

Pozdrawiam Was

23 września 2017 , Komentarze (54)

Tak, wracam. Moja indolencja wobec zdrowych nawyków żywieniowych i zagnuśnienie w braku regularnej aktywności osiągnęło zenit. KONIEC. Moje myśli już od jakiegoś czasu nie dawały mi  spokoju że muszę wreszcie zmienić swoje podejście do życia, zdrowia i aktywności. Więc zaczynam na nowo. 

Zmierzyłam się, zważyłam się. Dramat! No masakra. Płakać nie będę ale wściekła na siebie jestem !

Zaparzyłam pokrzywę z mietą. 

Zero podjadania, żadnych orzeszków i chipsów. 4 posiłki. I nic poza tym. Tylko woda albo herbata. Zadnego wina czy szklaneczki piwa. 

Dzisiaj leje z nieba rzęsiście więc pojdę na siłkę. 

Jestem tak mega na siebie wkurzona....że nawet się z tego cieszę!

Nie żałujcie mnie. Robię wpis aby bardziej zobrazować moje postanowienie.

pzdr

30 lipca 2017 , Komentarze (45)

Drugi wypad na Hrobaczą Łąkę :) Niedzielny :) Tym razem z mężem. Jeszcze rano się zastanawiałam, czy iść na grzyby, czy może w góry. Potem pomyślałam, że chyba jest za ciepło...i że zostaję  w domu. Ale, jak sobie pomyślałam, że jutro dzień spędzę w pracy, i będę siedzieć długo w pracy, to wyciagnęłam plecak . Mąż dołączył. Psinka latała koło naszych nóg, abyśmy czasem nie zapomnieli jej wziąć :)

Warunki do wychodzenie na szczyt były dzisiaj trudniejsze. Bardzo ciepło! Pot mi się lał  strumieniami...Sunia nadążała, ale dzisiaj widac było, ze też jej było cięzko. 

Na szczycie cudnie. Sielanka. Dzisiaj juz było więcej ludzi. Poszlismy w ustronne miejsce, gdzie było cicho, gdzie słychać tylko powiew wiatru.....Niektórzy juz o 11 byli mało trzeźwi...ok....to może nie przeszkadzać ale niektórzy myślą, że są sami w górach...hałasuję, mówią głośno...ech.....

W drodze powrotnej mąż na chwilę się oddalił, to sunia już się zatrzymywała i pilnowała aby dołaczył do stada :) 

Było tak ciepło, że w połowie drogi wzięłam ją na ręce i zaniosłam do auta :)

Kolejne ponad 1000kcal pękło dzisiaj !

Pzdr!

Odpoczynek na szczycie w cieniu:

Dzisiaj dwa plecaki :)

Słynny krzyż na Hrobaczej. Świeci nocą. Widzę go z ogrodu:

Moja sunia powiedziała dosyć :)

29 lipca 2017 , Komentarze (26)

Nie ma się co oszukiwać...gonię pasek. 

Wykopałam się dzisiaj z domu na moją Hrobaczą Łąkę. Nie było łatwo...ale wyszłam. W między czasie,  na drodze pojawił się starszy Pan, z którym wędrowałam pól godziny. Wyraźnie chciał pogadać. Pewnie dlatego, że byłam z moją sunią, bo od tego zaczął rozmowę na szlaku. Dowiedziałam się, że pożegnał swojego psa w tym roku, po 14 latach. I że też chodzili razem po górach. I że w tym roku był nad morzem, ale jechał z Bielska do Olsztyna pociągiem, a potem rowerem do Elbląga i zwiedził rowerem miejscowości nad morzem. Jestem pełna podziwu. Widziałam tą krzepę u Pana :) Ja wychodziłam dysząc jak parowóz a Pan szedł dostojnie :). Pan mówił, że oczywiście, jak ona wskakuje na rower po zimie, to ma to samo, więc, ja po tylu miesiącach niebytu w góach, po jakimś czasie wejdę znów na własciwy stan :) JASNE! Potem się pożegnaliśmy, na rozwidleniu szlaków ... Powiem Wam, lubię tą kulturę w górach :) 

W drodze powrotnej, znalazłam 2 grzyby-gołąbki. Usmaże ję dla córki z patelni. Bardzo je lubi. Poza tym, grzybów nie ma..przynajmniej u nas w Beskidach, albo tam gdzie ja chodzę :)

I zdjecia z dzisiaj:

W oddali Tatry niskie:

Cudny widok z Hrobaczej łaki . W tym na jezioro. I jaka cisza :)

Moja przesłodka sunia  i mój plecak :)

I samo schronisko na Hrobaczej. Widać, że już po ostatnim pożarze, stanęli na nogi :) 

Pozdrawiam!

20 lipca 2017 , Komentarze (59)

                Długo mnie nie było…Ostatni wpis zrobiłam końcem marca…..Przez ten czas wiele się wydarzylo…złego i dobrego. Zaczęło się od świństw w pracy….ktoś coś powiedział, aby przysłowiowe oko Saurona skierowało swój wzrok nie na ta osobę, tylko na inną-na mnie, aby zamiast  egzekwować wyniki od niej, przycisnąć mnie….i tak się stało…więc musiałam wejść na wyższy poziom możliwości i udawadniać co zrobiłam i co mam dalej zamiar robić, pracując jak dziki wół po 10 godzin w pracy i kolejne 2-3 godziny w domu, aby oko Saurona jednak ponownie wróciło na tą osobę. Musiałam też uciec się do zachowań, których nie lubię…zagrywek nie calkiem fair play…niestety…bo kto mieczem wojuje ten od miecza ginie….ot, praca w korpo…. Byłam zmuszona nawet odpuścić mój angielski. Więc płaciłam raty, nie chodząc na zajęcia. Nie miałam sił do nauki po tylu godzinach pracy….z nosem przy laptopie…

Przez to wszystko zaszyłam się w pracy i w domu w pracy, nie widząc świata dookoła. Bo i też pogoda nie fajna, ale przez to wszystko tez nie wiem kiedy wiosna przyszła….czas zleciał na intensywnej pracy i jeszcze bardziej zepsułam wzrok….Musze iść do okulisty. Gdyby nie to, że jakoś trzeba żyć…ech! Tak wygrac w totka J

W między czasie córka przystąpiła do matury. Denerwowałam się bardziej od niej. Akurat miałam urlop w czasie weekndu majowego i nie mogłam sobie znaleźć miejsca. Mowiłam do męża żeby „coś zrobił bo chyba oszaleję” J Potem czekanie na wyniki cały miesiąc…pod koniec czerwca wiadomość-ZDAŁA! Więc szybko zapisy na studia. Zapisała się na psychologię i biolofię do Wrocławia, Gdańska, Katowic i Krakowa. I dostała się na biologię na Uniwersytet Jagielloński J Ale jestem dumna ! Teraz więc musimy znaleźć jakieś mieszkanie w Krakowie dla niej. Jak ktoś coś wie, może mi pomóc z znalezieniu niedrogiego mieszkania w Krakowie do wynajęcia, to będę bardzo zobowiązana !

Córka się boi studiów…życie nie jest łatwe J Ale życie potrafi też docenić pracę J

A syn przeszedł do kolejnej klasy, jest  w 2 klasie gimnazjum. Nie chce się uczyć. Trzeba go przyciskać kolanem, aby się uczył. Zobaczymy jak to będzie dalej. Ma swiadomosc, ze trzeba się uczyć, ale na razie na tym się konczy.

Teraz sezon ogórkowy…w pracy wiele osób ma urlopy. W tym szef i „podkładacz świni”. Luz. Za 3 tygodnie z rodzinką jedziemy na urlop do Chorwacji. Nie mogę się doczekać. Zawsze jezdziliśmy w lipcu, ale tym razem mąż uparł się aby jechac w sierpniu, bo woda cieplejsza, bo oliwki, i takie tam. Zgodziłam się. Ale…to dla mnie tak długo! No trudno. W końcu nie mogę ciągle stawiać na moim J  Jakieś kompromisy muszą być. Jedzie z nami też córka, mimo, że rok temu z nami nie jechała, bo po co? Ale u niej tez się parę spraw zmieniło, rozeszli się z chlopakiem, jej stare towarzystwo tez jako się rozeszło, bo ona sama się zmieniła…..więc mówi, że zamiast nudzić się w domu, woli ponudzić się z nami. Ja się bardzo cieszę…zwłaszcza że mam świadomość, ze pewnie córka jedzie z nami już ostatni raz na wakacje…czas leci….

Dzieki dziewczyny , za troskę i pytania co u mnie, w tak zwanym między czasie. To miłe J Bardzo polubiłam nasze towarzystwo V, stare dobre znajomości, zainteresowania i dzielenie się przemyśleniami.

To co jest na V też nieodłącznie powiązane jest w mojej głowie z aktywnością fizyczną, która praktycznie u mnie zamarła. Od marca nie byłam w górach, uwierzycie???? Ja nie mogę uwierzyć…Byłam jedynie 2 razy na grzybach, i poza paroma grzybkami przyniosłam więcej kleszczy…. J

Jak tu znów zabrać się za siebie? Ot pytanie. 

26 marca 2017 , Komentarze (49)

Jakoś nie przepadam za niedzielą.....od wielu lat niedziela sprawia, że moje myśli zamiast rozkoszowac się (jeszcze) luzem wolnego czasu bez pracy, krążą wokół pracy...Walczę z tym od lat, z mniejszym lub większym powodzeniem. 

Wczoraj byłam z moją psinką w górach, na mojej Hrobaczej Łące. Chciałam umieścić parę zdjęć, ale jakoś mój telefon nie chce nieczego wysłać na moją skrzynkę. W porównaniu do dzisiejszego dnia, było ciepło i słonecznie. Tylko na szczycie mocniej wiało. Po drodze mało ludzi...w związku z tym mogłam zatopić się w głos gór i swoich myślach. Czuć, że przyroda budzi sie do życia, wyraźnie było czuć zapach ściółki z dna lasu, widac pierwsze pąki na drzewach, pierwsze kwiaty , te żółte kwiatuszki - śmierdziuszki :) Na szczycie pobyłam chwilę sama, po czym po chwili dosiadła sie jakaś starsza pani.. Po chwili dołączyło  do nas jakieś krzyczące małżenstwo. Podaję ich "dialog", bo zamiast świergu ptaków, nie dało się tego małżeństwa nie słyszeć..:) :

-Pani--Nie krzycz na mnie!

-Pan--Muszę krzyczeć, bo inaczej nie usłyszysz!

-Pani--Jesteś z kulturą na bakier!

-Pan--A Ty nie umiesz się zachować!

Coś tam jeszcze pokrzyczeli, Pan usiadł, Pani zaczęła zbierać drewno na ognisko. Po chwili Pan, zaczął zagadywać jaki fajny jest mój piesek, jakie widoki, a co to za jezioro, a co to za miejscowość? Ja i starsza Pani odpowiadałyśmy. A Pani dalej zbierała drewno :)

Nie chciałam dalej się przyglądać tej parze...więc powiedziałam do widzenia i zeszłam.

W domu porządki, zrobiłam dla dzieci sernik bez spodu z sosem malinowym. Ja skubnęłam tylko brzeg, zeby sprawdzic, czy ciasto wyszło ok :)

Dzisiaj planuję zrobić gołąbki w kapusty włoskiej, z sosem pomidorowym, salatkę z pora, 

Muszę jeszcze poprasować (grrrr!!!!!) i chcę jeszcze na chwilę iść na siłkę. 

A od jutra......od jutra znów praca......

18 marca 2017 , Komentarze (16)

Jeden z wielu, krótkich filmów, który inspiruje.....inspiruje do ciągłej walki ze słabościami i pokazuje, na co nas stać , jeśli tylko chcemy...poszukiwania włąsnego sposobu na życie....Bo sobiście przesłanie interpetuję szerzej.....nie tylko związane z utratą kilogramów......

Wysyłam link i mocno polecam

https://www.facebook.com/FrankMedranoOfficial/vide...

18 marca 2017 , Komentarze (33)

Bardzo senny dzisiaj dzień. Senny, zimny, deszczowy i wietrzny. O wyjściu w góry nawet nie myślę.

Jestem tą szczęściarą, że nie pracuję w weekendy, więc bardzo sobie cenię możliwość pospania sobie dłużej w sobotę i niedzielę. Ale niestety, jak wstałam dzisiaj rano o 6.30 to mimo przewracania się z prawego na lewy boczek nic to nie dało. Więc wstałam, wypiłam kawę, w sposób jaki lubię-leniwie i długo . Potem córkę podrzuciłam do miasta. Potem podjechałyśmy do domu handlowego wypić dobry koktajl (ja ze szpinakiem i mango a córka z jogurtem i owocami leśnymi). Potem pojechałyśmy do Lidla kupić parę rzeczy do jedzenia. Kupiłam też w Lidlu 2 ładne bawełniane bluzki :) Podjechałam też do Castoramy kupić drewno, które się skończyło, żeby zapalić w kominku  bo domu jakoś zimno się zrobiło .....a to ciepło z kominka jest dla mnie bardziej kaloryczne i jak dla mnie mega przyjemne. Wróciłam i .....poszłam spać.....Spałam 2 godziny......(ziew) ....

Coś mi się wydaje, że poza senną aurą, odsypiam też tydzień, który miałam bardzo ciężki. Czasem się zastanawiam, jak długo dam radę pracować w obecnym trybie--po 9-10 godzin w pracy i po pracy w domu przy laptopie dalej do późnych godzin wieczornych....? Przecież mam coraz więcej lat ...........

Jak wstałam, to zjadłam szybki obiad---wrapa z sałatką i szynką w ciepłym już domu :)

Ale ..... dalej mi się chce spać. W  głowie kołaczą myśli aby iść dalej spać oraz żeby wreszcie coś porobić w domu.  Ach te rozterki weekendowe hi hi :? 

Na koniec, to nasza kochana sunia będzie mieć zabieg. W tym tygodniu byłam z nią u fryzjera, podciąć zimowe futerko. Psi salon jest obok gabinetu weterynarza więc nieraz załatwiam z pieskiem dwa tematy od razu :)  Tym razem podczas strzyżenia psinki, fryzjerka wyczuła mały guzek. Od razu poszła informacja do weterynarza i  wyszło , że niestety to mały guzek mleczny, który powinno się wyciąć. Zabieg wycięcia od razu sugerowany razem ze sterylizacją. Jasne że się decyduję, jestem już umówiona na czwartek. Koszt zabiegu w całości to ponad 300 zł. Kochamy ją bardzo i wszyscy się zmartwilismy. Chcemy żeby z nami jeszcze była dlugo w zdrowiu, bo powinna, to york i ma dopiero 7 lat. Żałuję tylko, że sterylizacji nie zrobiliśmy jej wcześniej...jak była mała....

EDIT:

Wczoraj wieczorem nad Bielskiem przeszła burza. Z nieba spadały groszki lodu. 

Od razu wszystko dookoło pokryło się dywanem białych kuleczek. Widok na taras:

Wyglądało to tak, jakby zima walczyła z nadchodzącą wiosną i oddawała swoje ostatnie tchnienie ....

12 marca 2017 , Komentarze (46)

W sobotę  ponownie wybrałam się w góry J Odwiedziłam ten sam szczyt co w ubiegłym tygodniu (Hrobacza Łąka -pisze tym razem przez samo H, bo poprawiona zostałam, ze jednak H, nie Ch J )

Poszłam w góry z moim towarzyszem-mężem. To był spontaniczny wypad. Myślałam, że ten weekend będzie wymuszony z pobytem w domu , z uwagi na zapowiadany chłod i deszcz, ale z samego rana zaczęło się przebijać słońce przez chmury iiiiii …..namówiłam męża i wyszliśmy J

W górach im wyżej, tym było chłodniej. Dobrze, że wzięliśmy czapki J

Za to spotkały nas niecodzienne zjawiska. Po pierwsze, dochodząc do szczytu, zauważyliśmy , że część drzew na szczycie jest oblodzona. Wyglądało to tak, jakby szczyt otulił się z góry  białym szalem J

Z bliska, na oblodzonych galęziach, było widać, z której strony wiał wiatr J 

Ciepłe promienie słońca zza chmur spowodowały parowanie wilgoci wilgoci i lodu , w tym z gałęzi drzew. Widzicie ta delikatną mgłę unoszącą się w powietrzu? Wyglądało to zarówno bardzo tajemniczo, ale i lekko, kiedy mgła tańczyła wokól drzew :)

Na samym szczycie, ponownie cudny widok na jezioro w Międzybrodziu z widoczną firanką promieni słonecznych z nieba J

Ludzi praktycznie nie było, spalone schronisko jest w remoncie. Spaliła się kuchnia i górna część sypialniania. Spalona część dachu jest przykryta niebieską folią (widać ją z lewej strony).

Smutne to, ale z drugiej strony, jest bardzo mało ludzi na szlaku …więc…. podziwiając widoki, mogłam całkowicie zatracić się w nich, w spokoju, ciszy i w swoich myślach, co jest mi tak bardzo potrzebne 

Osobno, aktywność mi służy. Jestem lżejsza J Jem dobrze, zdrowo, mam fajne samopoczucie, mimo WIELU nerwowych sytuacji. Słodycze, słone potrawy, alkohol----przestały mi w ogóle smakować. Mój mąż mówi, ze chyba się zepsułam???  hihi…..a ja się cieszę J

                Na koniec, mój nowy kolor hybrydek--bardzo mi się podoba J


Pa pa!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.