Hej :)
Chciałam się zważyć, ostatni raz w tym starym roku, tak na pożegnanie ;) i chyba moja waga się popsuła bo non stop pokazuje, że ważę ... 11 kg :D No fajnie, chyba w jednym cycku ;) haha. Po nowym roku będę sobie musiała sprawić nową bo dzisiaj już nie będę latała za wagą.
Robicie jakieś podsumowanie mionionego roku ?, ja jakoś nie, chociaż np. pod względem odchudzania mam się z czego cieszyć i co podsumować :) Ale to już tu zrobiłam poniekąd w mojej historii więc nie będę się powtarzała :)
Nie robię też jakiś postanowień typu od 1-go to czy tamto. Bo u mnie to nie działa, mam zapał tylko w ten dzień gdy robię postnowienie a jak ma się zacząć to odkładam na zaś. U mnie jak coś to musi się zacząć po prostu z miejsca, od razu. Oczywiście mam swoje plany na nadchodzący rok ale je będę wdrażała w życie właśnie albo z miejsca albo pomału a nie tak, że akurat 1-go coś się zacznę.
Jakie macie plany sylwestrowe ? Ja wybieram się na bardzo kameralną domówkę, będzie okazja by się spotkać, poplotkować, żadne tam u nas cuda i dziwy typu bale, wymyślne stroje i tona brokatu ;), ot zwykłe spotkanie przyjaciół :)
Powiem Wam, że jak bylam nastolatką i ogólnie młodziutką osobą to oczywiście w sylwestra musiałam się bawić bo tak trzeba, bo przecież o tym media trąbią poniekąd z góry nam narzucając, że tak trzeba. No i ogólnie wszycy dookoła podnieceni bo sylwester bo impreza, bawmy się ;) Więc już od października byly plany i ten triumf , że gdzieś się idzie, organizuję imprezę. A kto się nigdzie nie zalapał to dramat życia, wstyd i chęć ukrycia się przed światem bo jak to tak się nie bawić jak przecież trzeba. I te pogardliwe, pełne politowania spojrzenia innych na tych odmieńców i to zdziwienie no jak to nigdzie się nie wybierasz, nie byłaś/eś ? Ja raz też mialam taką sytuację, że nigdzie nie szłam , pamiętam ten obciach, ten wstyd haha. Jak się okazało, że do rodziców spontanicznie wpadnie rodzinka na sylwestra to zwialam do babci i rodziców błagalam by mówili, że jestem na imprezie a babcię blagałam by się nie wygadala, że byłam u niej ;) Istny cyrk i dzisiaj to się śmieję z własnej głupoty. Jak trochę dorosłam to zrozumiałam, że to dzień jak każdy inny i nikt z góry nie będzie mi narzucal, że akurat tego dnia mam się bawić. I nieważne czy mam ochotę czy nie, mam humor czy nie to muszę bo tak trzeba. Nie muszę. Jak mam ochotę się bawić np. 21 grudnia to wtedy się pobawię, jak czuję, że chcę 31 grudnia to też ale jak nie to nie, żaden dramat. Od tamtego czasu mam luźne podejście do sylwestra, jak właśnie mam ochotę to gdzieś się wybieram,coś organizuję, jak nie mam to leżę w łożku i też mi jest dobrze. Od kilku lat tak spędzam sylwestry, na kameralnych domówkach albo wylegując się w wyrku. Najlepszy w ostatnich latach to był sylwek w babskim gronie, ja, moja przyjaciólka i nasze dwie koleżanki. Ubrałyśmy się odświętnie jak trzeba czyli w dresy :D popijalyśmy winko, szampana, oglądałśmy filmy i nagadalysmy się jak nigdy. Niby nic a dla mnie najfajniej było :) Bez żadnej spiny. Podobnie jak do mojego sylwestra podchodzę do sylwestra innych osób, nikogo nie oceniam przez pryzmat tego jak spędzi ten dzień a właściwie noc. I w tej chwili już mnie nie obchodzi kto i co i czy w ogóle coś sobie o tym jak ja spędzam pomyśli :) Napiszcie jak Wy podchodzicie do tego święta ? ;) I zaznaczam, że to tylko moje zdanie tu wyrazilam :)
Niezależnie od tego jakie macie plany życzę Wam mile spędzonego dnia i nocy oraz siły i wytrwałości w nowym roku by walka, którą tutaj toczycie przynosiła efekty a i pozostale sprawy w życiu układały się pozytywnie :* Buziaki :)