Witajcie :)
Zastanawiałam się czy pisać ten post, w sumie u mnie nic ciekawego póki co się nie dzieje. Poza weekendem który jest totaaaaaaaaaaalną porażką! Uczulenie niestety dalej mnie trzyma, szczególnie na szyi wyskoczyła mi mega wysypka, co chwilę się drapię. Mam nadzieję że szybko zejdzie, piję wapno by to przyśpieszyć. Liczę na to że nie będę musiała znów łykać tabletek, nie chcę się truć lekarstwami. Nawet gdy mnie coś boli to staram się nie brać proszków, chyba że ból jest już taki nie do wytrzymania.
No nic, nowy tydzień zaczynam z czystą kartą. Póki co nie miałam okazji do grzechu i nawet nie chcę. Chociaż jest jedna rzecz, która za mną chodzi od samego rana, mianowicie truskawki! O jak bym zjadła taką michę tych pyszności! Może przed pracą wstąpię do sklepu i uda mi się coś kupić - tak wiem, teraz nie jest sezon na nasze polskie truskawki - nie mniej jednak bardzo mam na nie ochotę.
Muszę też poszukać alternatywy dla chleba, jakoś ostatnio źle się po nim czuję - nigdy nie miałam takich objawów ale najzwyczajniej w świecie jest mi po nim niedobrze i czuję w ustach mąkę. Macie jakieś pomysły? Wafle ryżowe odpadają bo ich nie cierpię. Smakują jak styropian.
No nic, taki chaotyczny wpis ale chciałam coś napisać, dać sobie motywację na rozpoczęcie nowego tygodnia, przecież nie poddam się po jednym potknięciu w weekend :)
Trzymajcie się cieplutko! :)