Witajcie. Jestem na dole mapy, na wakacjach u dzieci. Młodzi wybyli za granicę a mnie zostało dokarmianie kotów, królika i świnki morskiej. Nie żałuję sobie, bo jestem panią na włościach, ( małych) ale zawsze to coś, z tarasem, wysokimi schodami do toalety i sypialni. Krótko mówiąc typowy domek przedwojenny na śląsku w szeregowym ustawieniu.
Jest pięknie, bo dzielnica dotyka parku i okna wychodzą na jego drzewa z jednej i na kwitnące ogrody sąsiadów z drugiej strony. Środkowa córa mi towarzyszy, a maleństwo (najmłodsza wróciła do Krakowa)....Poprzedni wpis robiłam na komórce, niestety większość nie zapisała się i nie dotarła do pamiętniczka. nie pamiętam co tam dokładnie było. Pisałam tam całkiem sensownie, że 25 i pół kostek wytopionego smalcu mnie cieszy i obraz cyfry innej niż 4 czy 5 też dodało mi wiary w sens trzymania kursu na zdrowie.
Mój zasób sprzętów sportowych powiększył się o błękitną piłkę z kolcami i fotel bujany.Siedząc w nim lekko toczę ją pod jedną i pod drugą nogą, na zmianę.
Odkryłam urok tego fotela, fantastycznie smaruje zawiasy biodrowe i dużo lepiej ruszam tym stawem
Może zrobię jakieś zdjęcia, to się pochwalę. W planach mam wyjazd do Akwaparku w Rudzie, do Wisły i Pewelki...Zobaczymy.....