Musiałam zmienić dni wizyt u dietetyka, i tak zamiast w piątek będę u niej dziś w czwartek. Dziś byłam mega zaskoczona bo waga pokazała -1,2 kg a to nie pełny tydzień (a spodziewałam się że znowu będzie tylko -0,5kg.)
Znajomi (41)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 12650 |
Komentarzy: | 223 |
Założony: | 6 stycznia 2014 |
Ostatni wpis: | 27 marca 2014 |
Postępy w odchudzaniu
kolejna utrata kilogramów, teraz -1,2kg
Musiałam zmienić dni wizyt u dietetyka, i tak zamiast w piątek będę u niej dziś w czwartek. Dziś byłam mega zaskoczona bo waga pokazała -1,2 kg a to nie pełny tydzień (a spodziewałam się że znowu będzie tylko -0,5kg.)
Dzięki dziewczyny za życzenia zdrówka dla synka.
Tak jak przypuszczałam – noc miałam fatalną co 1-1,5h wstawałam do synka i sprawdzałam czy ma gorączkę. Od godziny 11 rano utrzymywała się u niego wysoka gorączka 39,6, po dwóch godzinach spadła do 39,00 a po kolejnych 30 minutach znów zaczęła wzrastać . Jak dziecko choruje to czuję taką bezradność ;-( Pediatra skierowała nas do laryngologa, także też dziś go zaliczyliśmy – efekt zapalenie ucha. Teraz tylko patrzę jak znowu wzrośnie mu temperatura, i kolejna nocka z głowy. Oby córka się nie zaraziła.
Oczywiście po takiej nocy i tak wstałam o 5,30 aby wypić kawkę z mężem, a potem 20 minut spędziłam na platformie. Miałam dziś na 18 iść na zumbę, ale nie zostawię P. z taką gorączką ze starszym synem.
Niestety dziś nie pokonałam pokusy i zjadłam bułkę pszenną – ale mam wyrzuty sumienia.
Miałam chwilkę dla siebie aby zrobić wpis, a tu właśnie przyszła moja córeczka w samej sukience ze słowami ”mama lozeblalam się” i w ręku trzyma majtki, getry i skarpetki – cudak mały.
Zaszalałam,zakupiłam sobie sprzęt, o ile można to nazwać sprzętem do odchudzania ;-)
Dziś wpadłamz dziećmi do przyjaciółki, jak mnie zobaczyła to stwierdziła że schudłam ? miłosię zrobiło, choć i tak uważam że nic nie widać. Może jakąś różnice zobaczę jakbędzie -10kg.
Dziś naobiad dla rodziny zrobiłam bitki wołowe i buraczki, a ja sobie zrobiłam surówkęz surowych buraczków i wyszła pycha.
Podaję przepisna jedną porcję surówki z buraczka:
1 małyburak
1 średniamarchew
? jabłka
Kawałeczekpora ( jakieś 2 cm)
Sos:łyżeczka wody, łyżeczka oleju, pół łyżeczki soku z cytryny, szczypta koperku, ząbek czosnku, szczyptasoli.
Buraczka,marchewkę i jabłko ścieramy na grubych oczkach tarki, pora kroimy, wszystkomieszamy. Składniki na sos mieszamy razem i zalewamy warzywa. Surówka wyszłaPYCHA polecam.
Nocka zapowiadasię pracowita ? będę chyba pielegniarką. Właśnie P. skarży się na ból ucha,dostał gorączkę 38,8. Podałam już mu panadol, i przykładam gorącą sól.
Plan dzisiejszy zaliczony – był basen i malutkie odśnieżanie podjazdu ;-)
Jestem z siebie dumna bo oparłam się wielkiej pokusie zakupu w lidlu bułki francuskiej z czekoladą.
Dzisiejsze menu:
Śniadanie: kanapka z piersią z indyka, sałata lodowa i odrobina musztardy
Śniadanie II: aktivia i 2 kiwi
Obiad: ¼ piersi z kurczaka (z rosołku) + 4 pieczarki, kawałek papryki i różyczka brokułu
Podwieczorek: aktivia i pół granatu
Kolacja: 125g białego sera + 2 łyżeczki dżemu z jeżyny własnej roboty.
Podsumowanie 4-ech tygodni zmagań
I mam 4 tygodnie za sobą, na wadze jest -5,2kg
Moja analiza tłuszczów |
|||
data |
waga |
nadmiar tłuszczu |
zatrzymanie płynów |
2014-01-03 |
107,7 |
21,75 |
6,95 |
2014-01-31 |
102,5 |
18,86 |
4,64 |
|
|
|
|
|
|
|
|
Jest widoczny spadek wody w organizmie i tłuszczu, no i jeszcze jedno podsumowanie straconych centymetrów
Stracone centymetry |
||
data |
brzuch |
biodra |
2014-01-03 |
118 |
121 |
2014-01-17 |
117 |
119 |
2014-01-31 |
116 |
116 |
|
|
|
Najwięcej ubyło mi w biodrach i to widzę po spodniach, jeszcze jakieś 3kg i wcisnę się z moje nowe stare spodnie ;-)
Jestem znowu nastawiona pozytywnie, po miesiącu widać efekty ;-) czyli osiągniecie mojego celu wyznaczonego do końca lutego jest bardzo realne ;-)))
muszę jeszcze poprosić męża o zdjęcia aby jeszcze dokładniej wszystko dokumentować.
Mam dość swojego organizmu ;-( po ciąży z B. (a będzie to już 2,5 roku) mój organizm się przestawił. Zawsze @ miałam w cyklu 28-29 dni, a teraz za każdym razem jest inaczej, dochodzi już nawet do 40 dni. I zawsze jest pytanie – a może jestem w ciąży? Jeszcze 3 miesiące temu bardzo intensywnie myślałam o kolejnym dziecku, ale teraz jestem już skupiona na sobie. Rany jak to brzmi, chodzi o to że mam swój cel który chcę osiągnąć dla siebie, dla swojego zdrowia, samopoczucia. Dzieci dają MEGA dużo radości, spełnienia i nie wyobrażam sobie życia bez nich, i to dla nich chcę dożyć starości w zdrowiu.
Jeszcze opiszę co mi się ostatnio przydarzyło, otóż podjechałam samochodem do księgarni, nie wiele myśląc że jest ślisko w biegu wskoczyłam na schody prowadzące do księgarni i co i się wywaliłam na tych schodach. Szybko otrząsnęłam się, wstałam i pobiegłam do sklepu, po zakupach wracam do auta i szukam kluczyków i już panika bo je zgubiłam, myślę sobie że pewnie przy upadku musiały mi wypaść z kieszeni. Więc znowu biegiem w to miejsce i już w dali widzę że jakiś facet w tym miejscu co upadłam coś podnosi, więc krzyknęłam do niego „przepraszam czy może znalazł pan kluczyki od samochodu” na moje szczęście usłyszałam TAK, ale ulga. Dodam tylko że przy kluczach do samochodu miałam też klucze od domu i firmy.
Wczoraj z mężem byliśmy u pani architekt, bo mamy taką malusieńką działkę całe 170m2 i na niej będziemy stawiać dom, nasze prawo jest straszne, pełno głupich przepisów, które ciężko jest zrealizować na tak małej działce, ale damy radę – od poniedziałku ruszam z załatwianiem papierów do pozwolenia na budowę ;-)
Co do diety – dla tych co nie czytali od początku mojego pamiętnika – jestem pod opieką dietetyka i jak w ciągu tygodnia mam np. 2 dni diety z pomarańczą to jest to zaplanowane i wkomponowane w dietę.
Jutro kolejne ważenie, ale myślę że przez @ pewnie nic nie straciłam na wadze.
Za chwilę będzie 7.00 więc lecę budzić mojego śpiocha do przedszkola ;-)
Dziś dieta uderzeniowa z pomarańczami
Szybki wpis w czasie przerwy w pracy ;-)
W ciągu dzisiejszego dnia króluje POMARAŃCZ ;-)
Odśnieżanie jako aktywność fizyczna ;-)
Och jak ja uwielbiam śnieg ;-))) dziś rano poszłam na dworek i półtorej godziny odśnieżałam podwórko i terem przed bramą, wróciłam cała spocona ale i szczęśliwa że tak pożytecznie spędziłam ten czas.
Później z synkiem poszliśmy na spacerek na sankach, więc znów troszkę miałam wysiłku.
Wczoraj wieczorem pojechałam na basen, ale było fajnie. Popływałam, posiedziałam w jakuzi a później jeszcze 10 minut w saunie. Za tydzień potówka ;-)
Menu na dziś:
Śniadanie: kanapka z piersią z indyka (bez chlebka, bo okazało się że ostatni kawałek chleba tak usechł że nie dałam rady go gryźć) sałata lodowa, rzodkiewki, pół pomidroka.
II Śniadanie: kiwi + actwivia naturalna.
Obiad: 150g schabu środkowego usmażonego na suchej patelni z rozmarynem i tymiankiem, surowa marchewka z natka pietruszki (jako sałatka), trochę sałaty lodowej z pomidorkami.
Podwieczorek: pomarańcz + actwivia naturalna
Kolacja: surówka z pomidorków, bazylii i kawałek piersi z indyka.
I jutro znowu poniedziałek i dużo pracy – oby do piątku.
To był mega wyczerpujący tydzień.
Najpierw rozłożyło B. wysoka gorączka przez dwa dni, a w środę przestała jeść i pić. Okazało się że ma zapalenie jamy ustnej. Dziś już jest lepiej – zaczęła jeść ;-)
P. – starszy syn też od środy gorączkuje – nie poszedł do przedszkola, ale oprócz gorączki nic mu nie było, obecnie nie ma już temperatury.
A w pracy Sajgon, wracam późno do domu i w tym tygodniu nie byłam na zumbie i fitnessie, dobrze że w sobotę zaliczyłam ten basen (w ta sobotę choć pracuję też idę popływać).
No i najważniejsza wiadomość dnia – dziś na oficjalnym ważeniu bilans tego tygodnia to -1,2kg czyli łącznie - 4,7kg ;-)))
Sobota upłynęła pracowicie. Musiałam dziś podjechać do pracy i dokończyć parę spraw. A po pracy skoczyłam na basen. Na razie uczę się pływać, ale po wyjściu z basenu czułam się taka lekka ;-)))
Na dziś chyba starczy pisania, muszę coś przyrządzić mężowi na kolację bo pewnie nie długo wróci z pracy. Dzieci u mojego taty dziś mają imprezę z okazji dnia dziadka ;-) więc pewnie nawcinają się słodyczy ;-(