Siemanko skarby ♥
Dziwnie czuję się pisząc to, ale... nareszcie koniec świąt! Nareszcie jutro wracam do normalnego jedzenia. W sumie od soboty, bo jutro planuję oczyszczenie organizmu po tym wszystkim co pożarłam bez żadnych skrupułów. Zobaczymy jak to wyjdzie, pewnie chrupnę serek wiejski i parę wafli ryżowych, ale będę się starać żeby nic więcej. W sobotę ponownie witam owsiankę na śniadanie, nie sądziłam, że to powiem, ale stęskniłam się za nią!
Wczoraj już pisałam, że od nowa rozpoczynam moje życie bez słodyczy, ale było mi bardzo trudno bo przede mną znów pojawiła się Pani Walewska. Około 18:30 już-już po nią sięgałam, ale na szczęście się oparłam. Za to poznałam nowy smak, który dotąd mnie odrażał, ale mówią, że trzeba do niego dorosnąć... Wiecie o co chodzi? KAWA. Kawa jest idealna. Dobrze smakuje i zaspokaja uczucie głodu. Ideał! Ale wiem, wiem, nie będę z nią przesadzała.
Ostatnio zadziwiło mnie pytanie koleżanki, przybliżę Wam nasz dialog:
Ona: To ile ty razy w tygoniu chodzisz na siłownię?
Ja: Sześć.
Ona: Chce ci się?
I mnie zamurowało. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Poczułam jakby ktoś się mnie spytał, ile siedzę dziennie na facebooku, a słysząc moją odpowiedź, zareagował: "chce ci się"? Zaczęłam jej więc tłumaczyć iż nie ma tu żadnego chcenia-nie chcenia i że siłownia nie jest dla mnie karą tylko rozrywką. Owszem, czasami wolałabym zostać w łóżku, ale więcej jest tych chwil, kiedy na siłowni zaczynam czuć, że żyję. I najważniejsze jest to, że siłownia nie pyta - siłownia rozumie, a kiedy wchodzę na salę treningową to wszystkie moje problemy znikają :)
No dobra, BILANS:
I śniadanie: barszcz czerwony z 4 uszkami 300kcal
II śniadanie: -
Obiad: dwa karpie + dwa wafle ryżowe 500kcal
Podwieczorek: jakieś 7 (!!) plasterków szynki, ćwikła 400kcal
Kolacja: pomarańcza, serek wiejski, wafel ryżowy, dwie mandarynki, jabłko 400kcal
No dziś było ok, bez żadnych słodyczy :)
Jutro siłka od rana o taaaaaak!!!
I bez pokus u babci o taaaaak
życie jest piękne
do końca wyzwania pozostało mi 25dni
myślicie, że dam radę schudnąć z 5kg w tym czasie?
od razu mówię: bez słodyczy, bez wszelkiego pieczywa, bez smażonego, 4 posiłki dziennie, ok. 2,5 h dziennie ćwiczeń, 3 l wody dziennie itd.?
p.s. nie zaczynam odchudzania, żyję już tak ok. 3-4tyg więc waga nie spada jak szalona
mam szansę do 20 stycznia zgubić te 5kg? tylko nie "jasne! jak się zepniesz to jasne!", a po głębszym rozważaniu? jak uważacie?