Heeej, Boże Narodzenie dziś i... pofolgowałam sobie, oj tak... Strasznie się z tym czuję no ale dobra... :P
I śniadanie: barszcz, dwa uszka, dwa kawałki makowca (400kcal)
II śniadanie: -
Obiad: dwie ryby smażone z marchewką (300kcal)
Podwieczorek: 4 plasterki szynki, ćwikła, sałatka (550kcal)
Kolacja: OMGG
1. 3 kawałki ciastka Pani Walewska - 400kcal
2. 1 kawałek sernika - 100kcal
3. 3 kawałki ciastka Aniołek 400kcal
No wydaje mi się, że tyle. Te ciastka były w bardzo malutkich kawałeczkach no ale.. xd
2150 o ku*waaaa :<
Jutro jeszcze do babci ale ciastek nie tkne chociażbym zdechnąć miała... po tym co dzisiaj usłyszałam że mam mieciutka pupcie, ze siostra jest szczuplejsza etc... 27 nic nie jem (nie, nie jest to głodówka) dla oczyszczenia organizmu, a od 28 od nowa ruszamy z normalną dietką, 4 dobre posiłki i tak dalej... Potem urodziny i mam nadzieje ze przez to ze zażyczyłam sobie dość kosztowny prezent, przyjaciółki nie będą miały na czekolade haha :) A w sylwestra też nic jeść nie zamierzam, o!
A od stycznia pan na siłce układa mi nowy trening i będę miała 20 dni do końca mojego challeng'u. Coś czuję, że do tych 45 kg nie dojdę kurczę :/ No nic, lecę wypić hektolitry wody i coś poćwiczę bo krew mnie zalewa jak widzę tyle kcal.
A wy jak tam? Mam nadzieje ze nienagrzeszyłyscie tak jak ja...
skinsteen
26 grudnia 2013, 13:31jak można nie lubić coli? hahaha :D zazdroszcze:)
hulopowiczka
26 grudnia 2013, 10:03u mnie tez walewska ale jakoś nie chce mi się jeść;P