Melduję, że się nie poddaję.
Po wtorkowym treningu bolały mnie wszystkie mięśnie od pasa w dół a po czwartkowym już całe ciało. Dzisiaj pierwszy dzień czuję się normalnie. Zapału do ćwiczeń w domu ciągle nie widać. Skąd to się u mnie bierze? Przecież tak mi zależy. Motywacja to ciekawe zjawisko. Zrobiłam sobie zdjęcia "przed" i ... zdjęcia tyłu nie nadają się do publikacji 🤢😨 Zaniedbana kobieta w średnim wieku z cellulitem, dwoma fałdami tłuszczu po bokach i płaskodupiem. Wiem, że potrzebne mi są ćwiczenia siłowe. Dzisiaj zamawiam taśmy i może uda mi się zmobilizować jakąś koleżankę do wspólnych ćwiczeń w domu.
Dietetycznie jest ok. Odwiedziła mnie koleżanka, która właśnie wróciła z Ukrainy i uszczęśliwiła mnie workiem cukierków. (Ukraińskie są jeszcze lepsze od naszych). Wzięłam 3 resztę wsadziłam jej do torebki. Wczoraj znalazłam jeszcze 2 w mojej torebce (musiała wredota mi tam wrzucić 🤪) więc zrobiło się 5. Co robicie jak dostajecie w prezencie słodycze? Przyjmujecie? Ja wiem, że nie mogę w domu mieć nic słodkiego bo by mnie to męczyło, ale wiadomo głupio też nie przyjąć prezentu.
Moje żarełko:
Wczoraj:
Przedwczoraj:
Na obiad były mega dobre kotleciki jaglane, a na deserek fit tiramisu.
Jogurt Skyr jest natomiast nowym hitem mojego odchudzania.