Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Piegotka

kobieta, 42 lat, Otwock

177 cm, 69.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 kwietnia 2019 , Komentarze (6)

Jakiś bardzo zajęty ten tydzień mam. Poniedziałek, środa i piątek jestem w pracy. Wtorki i czwartki mam wolne w teorii oczywiście bo w domu zawsze jest co zrobić. Dziś ambitnie podeszłam do tematu. 3 prania wstawione, wywieszone i zebrane. Okno w pokoju chłopców umyte, pokój z deka ogarnięty. Łazienka wysprzątana od a do z, łącznie z myciem kafelków, szafek, itd. Kwiatki poprzesadzane, zakupy zrobione... Padam dziś ale z uśmiechem na ustach.

20 lutego 2019 , Komentarze (6)

Udało się zrobić menu na 5 dni i robię tak od ostatniego wpisu co bardzo pomaga mi ogarnąć zakupy i czas na gotowanie. Wiem co będzie na najważniejszy posiłek dnia i jest to bardzo wygodne. Choć w menu raczej dominują zupy bo to lubią moje dzieciaki i wiem że będą najedzeni i obędzie się bez grymaszenia.... No prawie....

31 stycznia 2019 , Komentarze (10)

Mam wizję siebie w poszarpanych dżinsach, do tego biała bluzka i szpilki....

Więc biorę się za siebie bo choć przez ten czas ledwo wyrabiałam na zakrętach z zajęciami i choć nie przytyłam nie wiadomo ile, nie wyglądam jakoś inaczej niż w tamtym roku to jednak...

Mam na plusie 2kg i w biodrach 2cm... A w takich sytuacjach zapala się mi czerwona lampka i mówi stop. Ostatnio miałam cukrowy ciąg co trwał tydzień. Codziennie coś słodkiego, rano, popołudniu i wieczorem choć wcale glodu nie czułam, w każdym razie głód ktory czułam nie pochodził z brzucha...

Przez to czuję się ciągle zmęczona, brak mi energii, spać mi się chce, cellulit kwitnie...

Wracam do zdrowego odzywiania i ruchu bo tego chcę po prostu, a moje ciało potrzebuje...

Wiem że nie będzie łatwo ale chcę mieć energię i chęci.... Nikt za mnie tego nie zrobi, zresztą to ja chcę być fit dla siebie.

Dziś robię tabelkę z rozpisaniem posiłków dla całej rodziny. Mam ambitny plan wykorzystać te produkty które mam w kuchni. Bedzie smacznie, dietetycznie i oszczędnie przy okazji☺ Poczytałam sobie trochę na ten temat... Polecam blog ulipedantuli. Znajdziecie tam fajne rady i filmy jak zorganizować sobie dom żeby mieć czas na inne przyjemności☺

Tymczasem zbieram się do działania☺

21 sierpnia 2018 , Komentarze (6)

Całe wieki mnie nie było w moim pamiętniku. O ile na Vitalii bywam codziennie podczytując swoje ulubione pamiętniki, o tyle wpisów w swoim pamiętniku jakoś nie mam czasu zrobić.... Cóż, życie ....

:? Co u mnie?


WAGOWO(balon)

Jest jak było, tzn. utrzymuje się waga w granicach 65-67 kg. Nie chudnę ani nie tyję jakoś bardzo. 

JEDZENIOWO(alkohol)

Staram się zawsze wybierać zdrowe jedzonko, choć jak wiadomo od czasu do czasu wpadnie coś nie do końca zdrowego. Np. lody (lody) w te upalne dni, albo gofr z owocami na urlopie. Jednak mimo tych małych wykroczeń staram się jeść zdrowo. No ostatnio (wczoraj) miałam taką ochotę na (czekolada), że zjadłam pół tabliczki na raz... No ale dziś też jest dzień... Zmieniłam nastawienie do jedzenia i jak zjem czekoladę to nie uważam, tak jak kiedyś że zawaliłam zdrowe odżywianie i mogę już się napchać czekoladą i innym śmieciowym jedzeniem, a dietę to zacznę od jakiegoś poniedziałku. 

Zauważyłam też że organizm sam się domaga warzyw i owoców. Do pracy zawsze robię sobie kanapkę a do niej pojemnik skrojonych warzyw np. pomidorów, ogórków albo sałatkę ze świeżych warzyw.(kanapka)(salatka) To w porze obiadowej, a na II śniadanie ostatnio robiłam sobie koktajl owocowy(owoce). Wodę (mleko)staram się pić w dużej ilości, bo zauważyłam że wtedy mam lepszą przemianę materii i lepsze samopoczucie. Jednak nie zawsze idzie mi jej picie tak jak bym chciała więc oprócz tego piję zieloną i czerwoną herbatę.

Z michą nie jest źle ale zawsze mogło by być lepiej.

CZASOWO(zegar)

Masakra... Brak mi czasu na wszystko... Co drugi dzień chodzę do pracy, oprócz tego na kurs z księgowości.... Teraz mam w dodatku pierwszy egzamin cząstkowy - więc wieczorami siedzę i robię zadania. Niestety wykładowca choć jest bardzo miły i sympatyczny nie ma daru przekazywania wiedzy i żeby coś zrozumieć to i tak przerabiam podręcznik. Oprócz tego muszę robić to co każda z nas robi codziennie czyli, ogarniać dom, dzieci, obiady, pranie, sprzątanie, zakupy, ogród, kota i psa i jeszcze tysiąc innych spraw, które wyskakują po drodze. A i o mężu bym zapomniała - wszak też potrzebuje trochę mojej uwagi(pomysl)

Tak więc przydałoby mi się sklonować od razu w 3 sztukach... tylko jeszcze nie mam na to patentu... Może niedługo coś wymyślę

Ćwiczenia (strach)

No właśnie, czasem coś tam poćwiczę, ale nie są to takie treningi jak bym chciała.

Nad tym muszę bardziej popracować tylko kiedy się pytam????  

<3 DBANIE O SIEBIE

Bywało lepiej.... Przed urlopem było codzienne balsamowanie, kremiki i maseczki... Teraz jakoś nie mogę się zebrać w sobie - czyste lenistwo po prostu. Od czasu do czasu staram się robić maseczki na twarz. Powinnam zadbać o włosy bo się strasznie zniszczyły od słońca... 

CELE i MARZENIA

1. Zdać egzamin w najbliższą sobotę

2. Zmobilizować się do codziennego balsamowania

3. Zmobilizować się i znaleźć czas na codzienne 20 minut ćwiczeń - bo tyle czasu jestem w stanie jakoś znaleźć. Na początek musi wystarczyć w mojej drodze do ujędrniania ciała i pozbycia się celulitu.

4 Zakupić sobie w Biedronce kalendarz szkolny. Pomoże mi w planowaniu moich wypełnionych po brzegi dni.... 

Znalezione obrazy dla zapytania kalendarz szkolny biedronka

Tymczasem kończę i idę działać.(pa)


Do zrobienia na dziś:

1 Ogarnąć chatę + odkurzanie

2 Pranie + prasowanie

3 Obiad na dziś i jutro + surówka z marchewki i jabłka

4. Pudełka do pracy na jutro z jedzonkiem

5. Wypielenie ogrodu

6. Nauka rachunkowośći - cd.

7.  20 minut ćwiczeń + balsam po kąpieli

8. Mąż - bo dziś nasza rocznica ślubu.....<3

9 Zajrzeć na stronę szkoły i przedszkola chłopaków - czy jest plan lekcji albo coś...

8 lutego 2018 , Skomentuj

Dziś mega zaganiany dzień, zresztą jak cały tydzień....

Co dopiero był poniedziałek a tu dziś już czwartek od samego rana... I to nie byle jaki tylko tłusty;)

Ja dziś w domu.... werwy dostałam... z rana uporałam się z prasowaniem, w międzyczasie robiąc dla wszystkich domowników śniadanie, posprzątałam chatę, wstawiłam pranie, zrobiłam pączki dla chłopców - co nie oznacza że sama nie spróbowałam:D w końcu ja pączki jem tylko w ten jeden dzień w roku i to tez bez przesady, zrobiłam zdrowe batony z daktyli, siemienia lnianego, nasion chia, orzechów, rodzynek i odrobiny płatków kukurydzianych.

Zrobiłam też obiadek dla chłopców na dwa dni bo jutro do pracy, więc musi być obiad przygotowany.

Niestety starszy chory... ucho go boli i temperatura... Wczoraj był z nim mąż u pani doktor, ucho tylko zaczerwienione było więc dała krople do ucha i kazała nurofen podawać 3 x na dobę. A jak będzie się coś dziac to jutro do kontroli znowu. Już go zapisałam bo raczej bez leku konkretnego się nie obejdzie. Wiadomo jak przeciwbólowy działa to i synek się bawi a jak tylko przestaje i temperatura wzrasta to i on markotny i leży i mówi ze go główka boli;( Ech.... czy te moje dzieci przestaną chorować????

Ja wiem, że to normalne bo i pora roku taka i pogoda i wirusy.... ale trochę tego za dużo chorowania.... Oby do wiosny.

Co do diety - nie jest źle, choć zawsze można coś poprawić. Muszę popracować nad wyeliminowaniem podjadania wieczornego. Czasem łapię się na tym, że mimo że nie jestem głodna to bym coś pochrupała wieczorem... Muszę przestawić się na jabłko lub marchewkę:? Z ćwiczeń - jak to u większości bywa zawsze znajdzie się wymówka by nie ćwiczyć. Ale przynajmniej staram się wtedy kiedy mogę robić kardio - 30 minut dziennie. Niestety jeszcze nie codziennie... no ale wiadomo czas najwyższy brac się za ujędrnianie bo jeszcze 3 miesiące i zaczniemy (mam taką nadzieję) nosić wiosenne i lżejsze ciuszki....

No to kończę i idę obiad serwować...

Miłego pączkowego czwartku(donut)

30 stycznia 2018 , Komentarze (4)

Nie mam ostatnio weny na pisanie, ale od czasu do czasu przydałoby się jakiś ślad w pamiętniku zostawić. Tak więc waga jest ok, dieta też w miarę. Od czasu do czasu wpadnie coś mniej zdrowego ale na szczęście nie jest to nagminne i potrafię sobie w odpowiednim momencie powiedzieć stop i wrócić na dobre tory... Choć czasem nie jest to takie łatwe i wymaga samozaparcia.

Tak poza tym bez większych zmian. 

Dziś jadę ze starszym na lakowanie zęba. Jutro mąż jedzie z nim do Pani doktor, bo dycha strasznie. Do zerówki oczywiście nie chodzi, za to staramy się podręcznik uzupełniać w domu w miarę systematycznie. Okaże się jakie ma zaległości jak wreszcie pójdzie do szkoły. No nic życie...

Młodszy też na razie nie chodzi bo po tych szpitalach kazali nam go przynajmniej przez miesiąc do przedszkola nie puszczać by choć trochę organizm odporności nabrał.

Póki co panowie siedzą w domu, daję im szczepionki doustne na odporność i zobaczymy - oby to coś pomogło.

Ja znalazłam sobie pracę na część etatu, blisko domu, 2 razy w tygodniu. W styczniu byłam na umowę zlecenie, mam nadzieję że od lutego uda się na umowę o pracę i 3 razy w tygodniu będę jeździć.

Może pieniądze nie są jakieś ogromne ale za to cieszę się że mam kontakt z zawodem, zawsze też jakaś dodatkowa kasa wpadnie do budżetu domowego :) Mam też czas dla chłopców co jest dla mnie najważniejsze w tej chwili.

Jeśli chodzi o dietę to ostatnio naszło mnie na fit słodycze. poszukałam w necie i okazało się, że można tam znaleźć całkiem fajne propozycje.

Np. Ptasie mleczko z jogurtu naturalnego oblane gorzką czekoladą, albo fit keto oponki.

Babeczki dietetyczne, ciasteczka oreo nie wspomnę juz o pycha kulkach mocy :)

8 stycznia 2018 , Skomentuj

Poniedziałek.... Dziś słonecznie za oknem choć mroźnie... Tak się nakręciłam na pracę, że mam już ogarnięty dom, pranie uprane i wywieszone, pościel wietrzy się na dworze. Zostało jeszcze ogarnąć piec i zrobić obiad. Teraz pilnuje by młodszy zjadł kanapkę a starszy właśnie skończył pisać literki. Potem szybki spacer ale krotki bo panowie się muszą zaklimatyzować po chorbie. Potem z mlodszym rysowanie a ze starszym czytanie. Dam radę☺ Muszę też odbyć poważną rozmowę z mężem bo jakoś ostatnio taki nie w sosie. Wszyscy to widzą już nawet malo kto nas odwiedza..... Nawet wczoraj jak przyjechali jego rodzice to mi się jego zachowanie nie podobało.... Szkoda gadać... Kiedys taki nie był... 

Nigdzie nie jest rózowo, poki co jeszcze razem pchamy ten nasz wózek...

Niestety gdzieś tam z tyłu głowy kolacze się myśl że to nie będzie wieczne... Przykre...

To się pożaliłam... 

30 grudnia 2017 , Komentarze (4)

Ostatnie miesiące starego roku nie były dla mnie łatwe. Pozostanie bez pracy, ciągłe choroby chłopców i dwa pobyty w szpitalu z najmłodszym trochę wykończyły mnie psychicznie. Na chwilę obecną jestesmy w domu i modlę się bysmy czegoś nie złapali znowu bo dom pełen zarazków. Starszy na antybiotyku bo angina, ja też bo angina. Do tego kaszlemy.... Ech. Wiem niby że co ma być to będzie ale się denerwuje żeby młody znowu nie chorował. Jeden wielki kłębek nerwów jestem. 

Nie poddaję się i choć boję się planować to chciałabym bardzo w tym roku znaleźć pracę i by zdrowie nam dopisywało.

Tymczasem w ramach odstresowania zrobiłam sobie pazurki, wyregulowałam brwi i zamierzam dziś zrobić sobie maseczkę na twarz☺ 

Istne szaleństwo i rozpusta☺

Życzę Wszystkim aby w Nowym Roku 2018 spełniły się Wasze marzenia te prywatne i zawodowe.

Aby zdrowie, miłość i radość nigdy Was nie opuszczały.

5 października 2017 , Komentarze (11)

Całe wieki minęły od kiedy zrobiłam tu ostatnio wpis... Ale praktycznie codziennie podczytywałam pamiętniki, szczególnie te ulubione...

Pokrótce - u mnie zmiany nastąpiły... Niekoniecznie dobrze na nich wyszłam... a może jednak... czas pokaże. Z obecnego punktu widzenia to jestem w czarnej dupie za przeproszeniem...

Zrezygnowałam z wychowawczego bo miałam nagraną pracę...

W firmie redukcja etatów bo już się zamyka niestety więc automatem dostałam wypowiedzenie (ale ładnie się zachowali bo mnie przed tym uprzedzili że tak będzie i miałam wybór), w nowej pracy popracowałam 3 miesiące i koniec umowy nie przedłużyli... A byłam uczciwa i mówiłam że potrzebuję stabilnych  8 godzin pracy... inaczej bym się nie decydowała, no bo wiadomo dla mnie najważniejsze dzieci (chcę być dla nich mamą która ma czas z nimi pogadać, przytulić a nie tylko wykąpać jak zdąży wrócić z pracy i dać buziaka przed snem)  a tu się okazało że jednak takie codzienne 10 godzin to minimum... No i nie pasowałam bo chciałam wychodzić o określonej porze tak jak się umawiałam........ Trochę mi przykro że się tak to wszystko skończyło..(szloch):< I mega żałuję że zrezygnowałam z wychowawczego, ale kto wiedział:<:<:<

Ale sobie tłumaczę że jak się drzwi zamykają to się otwiera coś innego. Teraz tylko muszę znaleźć te inne drzwi.(strach)

Tak więc szukam sobie innej pracy, może na część etatu...  Tak by owca była cała i wilk syty...(mysli)

Co do diety..... Przez cały okres pracy ładnie się trzymałam waga 64,5 kg

Posiłki jadałam regularnie a wieczorami nie podjadałam...

Od tygodnia siedzę w domu i co????

Waga dziś 66,1 kg... niby @ się zaczeła... Ale wystarczyło tylko jeść mniej regularnie, popołudniami zjeść coś słodkiego(tort)(czekolada)(ciasteczka) i już proszę waga pokazuje +1,6 kg

Brawo ja po prostu(strach)

No nic, sama uczciwie zapracowałam sobie na to:<

Sama też muszę wziąć się w garść i przestać podżerać bo inaczej nic z tego dobrego nie wyjdzie. Wiem że u mnie sprawdza się szybka reakcja bo im mniej kg do zrzucenia tym lepiej , choć i tak cały czas sobie powtarzam że się lubię, jestem piękna i zasługuję na to co najlepsze(dziewczyna)

Tak więc plan jest taki (co z niego wyjdzie to się okaże, pewnie jak zawsze):

1. Stałe pory posiłków(zegar)

2. Na śniadanie owsianka(curry)

3 . Nie przejadać się i nie podjadać(ninja)

4 Wprowadzić owoce do diety - wszak to czas pięknych i smacznych jabłek nastał....(owoce)

5 Zarezerwować czas na naukę(muzyka)

6. Iść na zakupy - a co tam ;) 

7. oglądać z chłopcami codziennie yellow house, niech się uczą(pomysl)

8 zadbać o męża:*

9 ćwiczyć pilatels - zdrowotnie na kręgosłup(kreci)

I tak to doba okazuje się za krótka...

A tymczasem spadam nakarmić dziecko, zrobić tysiąc innych rzeczy zarezerwowanych dla perfekcyjnej pani domu i ogarnąć  się ciut by nie straszyć innych podczas zakupów

miłego dzionka wszystkim

20 kwietnia 2017 , Komentarze (4)

Dziś się zważyłam. Waga pokazała 66.8 kg... niom widać że brak ruchu i święta zrobiły swoje bo było już na wadze 65.5 kg. Tragedii nie ma... dziś już wszystko zaplanowane co i kiedy jem.... Resztki ciasta które jakims cudem zostały w lodówce zje pies a ja już tylko zdrowe jedzonko i regularnie bo to najważniejsze.... No to miłego dzionka ☺

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.