Rozdział XI
Czerwiec
Czerwiec – początek okresu letniego, wakacje, upały. Chyba większość osób się zgodzi, że okres letni nie sprzyja zrzucaniu kilogramów. Grille, wypady nad wodę, lody, zimne piwo smakuje tak dobrze jak nigdy, urlopy, jedzenie na wczasach. Jednak to moim zdaniem tylko wymówki, bo na każdy okres w roku można znaleźć argumenty – wymówki. W żadnym okresie nie jest łatwo zacząć, ani wytrwać. Trzeba zmienić nawyki na całe życie, nie na konkretny okres. Dlatego moim zdaniem tak ważne jest nie odmawianie sobie niczego, jedzenie racjonalne, świadome dokonywanie wyborów.
Mój czerwiec kończę z wagą 82,9 kg – spadek w tym miesiącu to -1,3 kg. Niedużo, ale jest spadek więc jest super. Waga przez większość miesiąca oscylowała bardziej w okolicach 84 kg niż 82 kg więc i tak jestem bardzo zadowolona z dzisiejszego ważenia. Miałam cichą nadzieję, że mój urlop w połowie lipca przywitam z 7 z przodu, ale niestety nie uda się. Trudno. Będzie to i tak moja najniższa waga od 2013 r. więc i jest fantastycznie. Poza tym utrata nawet kilograma miesięcznie to w przeciągu roku przecież -12 kg więc jak tu się nie cieszyć nawet z kilograma mniej? 😉
Czerwiec był też aktywnym miesiącem, chociaż byłoby zapewne więcej roweru, gdyby nie jego awaria. W czerwcu wykręciłam rowerem 401 km, zaliczyłam 40 km wędrówek po górach oraz 41 km szybkiego marszu (czyżby czerwiec był miesiącem na 4 😉). Poza tym przez cały miesiąc trzymałam się mojego postanowienia min. 10 000 kroków dziennie. Jestem z siebie zadowolona, spalam dużo kalorii aktywnie, ruszam się.
Odliczam czas do urlopu, już nie mogę się doczekać, tak bardzo potrzebuję resetu. Urlop będzie na pewno bardzo kaloryczny, ale i bardzo aktywny. Mój cel na urlop – chcę dokonywać świadomych wyborów, mogę wybrać gofra z bitą śmietaną, albo kebaba, nie muszę się trzymać przecież żadnej diety i nie muszę jeść tylko zdrowo i niskokalorycznie, ale chcę żeby to były świadome wybory, a nie rzucanie się na jedzenie.
Pozdrawiam Was cieplutko! 😉