Rozdział IX
Wahania wagi
Opowiem Wam na świeżo o moich ostatnich wahaniach wagi. Akurat wstrzeliłam się w zwariowany wagowy czas. Specjalnie ważyłam się codziennie (oprócz weekendu) żeby zobrazować Wam jak waga potrafi skakać:
- piątek – 84,2 kg;
- sobota – brak ważenia;
- niedziela – brak ważenia;
- poniedziałek – 86,3 kg;
- wtorek – 85,5 kg;
- środa – 85,5 kg;
- czwartek –84,7 kg
- piątek – 84,7 kg
Jak widzicie od piątku do poniedziałku teoretycznie przybyło mnie o ponad 2 kg i to fakt, że w weekend zjadłam trochę więcej i wpadł alkohol. Ale czy ja przytyłam te 2 kg? Pewnie, że nie! Ile mogła wynieść moja nadwyżka kalorii przez weekend..hmm nie mam pojęcia, ale może z tysiąc kcal. Przecież nie zjadłam przez dwa dni 14 000 kcal ponad moje zapotrzebowanie, bo teoretycznie tyle trzeba żeby przytyć te 2 kg. Czy demotywująco było zobaczyć taki wynik? Z jednej strony tak, bo pewnie, że wolałabym spadek, ale z drugiej strony to była bardziej obojętność, niż dramat i rozpacz. Wiecie czemu? Bo tak się dzieje i to normalna sprawa. Czasem waga stoi, a czasem rośnie mimo tego, że robimy wszystko żeby spadała.
Więc co z tymi moimi kilogramami na plusie? Po pierwsze zbliżał mi się okres – woda się zatrzymała w organizmie. Po drugie przetrenowałam się, w sobotę byłam na rowerze i czułam ogromną niemoc, z jednej strony cieszyłam się z jazdy bo pogoda i widoki piękne, ale z drugiej ledwo zipałam, musiałam robić przerwy, parę razy podprowadzałam rower pod górkę – pierwszy raz doświadczyłam przetrenowania i teraz już wiem jak ważny jest odpoczynek i regeneracja. W niedzielę miałam mega zakwasy – tutaj też pewnie woda się zatrzymała. A może i mięśni mi przybyło, a jak wiadomo kilogram mięśni jest mniejszy objętościowo niż kilogram tłuszczu 😉 Poza tym w niedzielę zjadłam bardzo późno kolację, a z godzinę po kolacji już spałam. To wszystko plus to, że zjadłam więcej kalorii przez weekend i zobaczcie mamy moje ponad 2 kg na plusie – zagadka rozwiązana. Ale czy to 2 kg tłuszczu? Nie!
Także jak za bardzo bierzecie sobie do głowy te cyferki na wadze to lepiej odłóżcie wagę w jakieś niedostępne miejsce i ważcie się np. raz w miesiącu. Nie można doprowadzić do tego, że jak się widzi plus na wadze to od razu idzie się człowiek najeść bo przecież ta dieta nie ma sensu, albo znowu obcina kalorie, albo załamuje się i ma do siebie pretensje. Jasna sprawa, że jeśli waga przez kilka tygodni stoi albo systematycznie rośnie to coś jest nie tak i trzeba poszukać rozwiązania. Ale w przeciągu tygodnia czy dwóch/trzech tygodni zastój czy lekki plus nie musi oznaczać, że nie chudniecie i od razu szukać na siłę problemu. Należy pamiętać też o tym, żeby nie obcinać ciągle kalorii bo jeść trzeba, a w końcu można się znaleźć w takim momencie, że już nie będzie z czego obcinać bo już jemy o dużo za mało.
W ogólnym tygodniowym rozrachunku mam na plusie pół kilograma. Trudno, bywa i tak. Jak szybko mi przybyło, tak szybko spadnie 😉 Wiem to, bo miałam już takie sytuacje. Był to tydzień bez treningów, tylko sporo chodzenia. Przyszłe tygodnie niestety też będą bez roweru, ponadto dzisiaj idę na piwko ze znajomymi, jutro grill, w przyszły weekend znowu impreza. Mam nadzieję, że w niedzielę uda mi się wyrwać w Bieszczady to przynajmniej trochę pochodzę 😉 Waga pewnie nie będzie chciała za bardzo spadać, ale będę miała fajny czas, lubię jak dużo się dzieje.
Nie przejmujcie się tak cyferkami, róbcie swoje i cieszcie się życiem.
Pozdrawiam Was cieplutko!
Holly77
3 czerwca 2022, 19:30Kobiety to mają ciężkie życie z tymi wagowymi rozchwianiami...
Nocka23
3 czerwca 2022, 14:18Bardzo mądre podejście . Właśnie tego się uczyłam -rozumieć ludzki organizm bo bez tego jesteśmy jak dzieci we mgle 🥰 pozdrawiam
dorotka27k
3 czerwca 2022, 10:29masz świetne podejście do tematu i rzeczywiście masz rację z tymi wahaniami wagi u mnie tak już od dawna dwa kg w dół a potem w górę i znowu w dół.....ja nie mam jakiegoś parcia na odchudzanie tylko na zdrowe odżywianie i aktywność oraz wymodelowanie sylwetki co mi totalnie nie wychodzi bo oprócz gadania i teorii wszystko ciągle odwlekam w czasie....ja wiem że jak w końcu zacznę i powiem sobie Start to dopnę swego póki co tak sobie żyję powoli i tak samo .....ale wiem że potrafię już to udowodniłam sobie dwa razy udało mi się osiągnąć cel. Także ten moment na pewno dojdzie do skutku może start powiem sobie dziś .....przymierzam się do biegania ....zobaczymy