Rozdział VII
Nawyk.
Doskonale zdajecie sobie sprawę jak ważne jest, aby wyrobić sobie dobre nawyki. Jako, że na ciągłej diecie i niediecie jestem od kilkunastu lat to niektóre nawyki miałam opanowane już wcześniej. Od bardzo dawna nie słodziłam herbaty, kawy pijam bardzo mało, ale zimą lubię duży kubek kawy z cynamonem + łyżeczka erytrolu i dla mnie już jest mega słodziutka, a kalorii brak. Słodkich napoi też piłam bardzo mało, jednak do alkoholu zawsze wlatywał jakiś sok, teraz zmieniłam to na napoje zero cukru. Od zawsze moim podstawowym napojem była woda, jednak musiałam przyłożyć większą uwagę do tego, żeby pić jej więcej. Dodatkowo moim nawykiem stało się picie zielonej herbaty w pracy – liściasta nie żadne zmielone prochy w torebkach 😁
Kolejnym nawykiem stało się to, że wolę podejść wszędzie niż wozić tyłek samochodem. Każdy krok się liczy, każdy ruch, nawet najmniejszy.
Wieczorne objadanie było moim największym ‘grzechem’. Ja, łóżko, serial i chipsy + inne dobroci. Tak wyglądała większość moich wieczorów, najadałam się do oporu. Do tego czasem jeszcze alkohol – czyli jak wiadomo puste kalorie i większy apetyt. To był mój wieczorny rytuał, nagroda, pocieszacz, mój okropny nawyk. Przy każdej mojej próbie odchudzania wieczorami musiałam bardzo ze sobą walczyć, żeby nie popłynąć. Na początku było mega ciężko, ciągłe obsesyjne myśli o jedzeniu. Stopniowo było coraz łatwiej, wieczorne ‘demony’ budziły się coraz rzadziej. Mniej więcej po pół roku zauważyłam, że te myśli bardzo ucichły, ciągle są, ale już całkiem inne, słabsze i potrafię je kontrolować.
Pozdrawiam Was cieplutko!
dorotka27k
2 czerwca 2022, 10:20widzisz ile rzeczy się pozmieniało....idzie we właściwym kierunku....a nawyki jak raz wypracujemy to przy odrobinie samodyscypliny zostają z nami na zawsze....tak trzymaj;)))) miłego dnia;)))
Alegriaa
1 czerwca 2022, 19:27Byłam w podobnym momencie w swoim życiu. I za każdym razem jak o tym myślę, czuje tylko jedną ogromną radość, że to już za mną. Cieszę się, że obie mamy to za sobą:)
ChybaaTy
1 czerwca 2022, 20:38Ciesze się bardzo, że też masz już to za sobą :) ja właśnie nie mogę się nacieszyć tą radością, teraz mam chyba taki etap ekscytacji bo czuję jakbym wygrała nowe życie :)