piękny dzień
Jak dzisiaj cudnie ,słoneczko pięknie świeci i jest cieplutko.Grzechem byłoby siedzenie w domu.Pokonałam dzisiaj daleką trasę rowerem,było super.Dawno się tak nie odprężyłam.Powoli wracam do ćwiczeń chociaż moje ciśnienie wciąż szwankuje.Dietę przestrzegam bardzo solidnie(żadnych wykroczeń) Ogólnie jest super
zadowolana
Jestem szczęśliwa,waga powolutku spada w dól.Nie mam napadów głodu,nie brakuje mi słodyczy,Jest super
Przez ostatnie dni nie ćwiczyłam,moje ciśnienie bardzo wzrosło,ciągle boli mnie głowa.Byłam u lekarza,poradził mi abym na razie zrezygnowało z wysiłku.Wczoraj w piękne ,słoneczne popołudnie zrobiłam sobie małą przejażdżkę rowerem.Mam nadzieję,że wkrótce będę mogla powrócić do wykupionej serii ćwiczeń.Wczoraj z mężem ,córka i jej narzeczonym wybieraliśmy salę weselną.Byłam pełna obaw,słyszałam,że trudno znależć dobrą salę.Na szczęście udało nam się.Wesele będzie 13 09 2014 ,sala weselna bardzo ładna.Co do ceny to sprawa dyskusyjna,osoby które robiły dzieciom wesela wiedza na pewno jakie to ogromne koszty.Ważne,że jesteśmy wszyscy zadowoleni,teraz mogę na jakiś czas zapomnieć o tej imprezie.
Matczyne rozterki
Wczoraj były zaręczyny mojej córki.
Cieszę się,bardzo lubię mojego przyszłego zięcia.To taki miły,sympatyczny człowiek.Dla mojej córki jest bardzo dobry i opiekuńczy.Świetnie się dogadują.Wesele dopiero za rok.Łza się w oku kręci,gdy piszę o tym.Czas tak szybko płynie,moja mała córeczka zacznie samodzielne życie.Syn przebąkuje o wyprowadzce z domu.Zostaniemy z mężem sami,smutno ale taka kolej rzeczy.Muszę się jakoś z ta myślą oswoić.Nie pozostaje mi nić innego
Z okazji tej uroczystości niestety złamałam wszelkie zasady diety.Były ziemniaczki,smażona rybka.Najgorsze-TORT,wino.
Trudno .dzisiaj ostro biorę się do ćwiczeń.Mam teraz wielką motywację,w żadnym wypadku nie mogę przytyć!!!
deszcz,deszcz
Cały dzień lało.Zrezygnowałam z jazdy na rowerze.Stwierdziłam,że taka wyprawa może zakończyć się przeziębieniem.Ćwiczyłam z trenerem Vitalii.Do diety IGpro jeszcze nie wróciłam.Dobrze mi na Dukanie.Ciekawe co na to mój organizm,jak zareaguje?Z moim nastawieniem do życia i odchudzania troszkę lepie(jednak jeszcze nie tak jak powinno być)
wróciłam
Jestem,nie było mnie tydzień.Zaglądałam na Vitalię i czytałam pamiętniki.Sama jednak nie robiłam żadnych wpisów.Dzisiaj powiedziałam dość tego marudzenia,smutki na bok,do roboty.Regularnie ćwiczę.Zatęskniłam za Dukanem,odstawiłam na kilka dni dietę IGpro.Jest super,znów napycham się serkami,jogurtami i innymi białkowymi produktami.Wiem,wiem teraz odezwą się glosy krytyki,że to niezdrowe,szkodliwe.Kilka dni na pewno nie zaszkodzi.Mam dwuletnią praktykę z Dukanem (jak pisałam wcześniej wyniki badań ksiązkowe)Po kilku dniach wracam na dietę Vitalii.
jest mi smutno
Jest mi smutno i żle.Moje pozytywne nastawienie gdzieś uleciało.brak motywacji.kłopoty!!!
Steppera brak
Jak na razie niestety nie udało się naprawić sprzętu.Chyba muszę zamówić linkę,dzwoniłam już do serwisu gdzie był kupiony.Zastanawialiśmy się z mężem czy warto kupować kolejną linkę(już trzy razy była wymieniana)Nie wiem czy wszystkim tak się psuje,czy ja po prostu trafiłam na taki felerny sprzęt.Postanowiliśmy na razie nie zamawiać,wybierzemy się w niedzielę na zakupy może kupimy nowy stepper.W ustawieniach do ćwiczeń zaznaczyłam ,że nie mam steppera,zrobiłam zamianę ćwiczeń i jakoś daję sobię radę.U mnie dzisiaj od samego rana paskudna pogoda,leje okrutnie.Chciałam wykorzystać przerwę między ulewami i wybrałam się na zakupy.Niestety nie zdążyłam,do domu wróciłam cała mokra.Paskudna pogoda.Nawet dzisiaj nie próbowałam wystawiać roweru.Wszędzie pełno wody i wielkie kałuże.Z dietą u mnie dośc dobrze,staram się i trzymam jadłospisu dietetyka.Ogólnie jestem zadowolona,zmotywowana i pozytywnie nastawiona do życia(mimo tej paskudnej aury!!)
Refleksje rowerzysty-kierowcy
Przeżyłam istny horror
Od wielu lat jestem kierowcą,dużo jeżdżę.Zdarza mi się zrzędzić na starsze panie jeżdżące rowerem,nie mające pojęcia o przepisach drogowych.Nigdy jednak nie podjeżdżam blisko, nie trąbię,nie wyprzedzam jak szalona.Ostatnio jak już wcześniej wspominałam staram się codziennie jeżdzić rowerem.Wczoraj zaplanowałam sobie wycieczkę (ponad 15 km).Trasa w większości wiodła bocznymi drogami.Zostało mi ok.7 km gdy wyjechałam na trasę wylotowa z Koluszek do Tomaszowa Maz.No i zaczął się horror.Na początku ucieszyłam się,że teraz będzie mi się łatwiej jechało ale moja radość szybko minęła.Samochody pędziły jak szalone,pęd powietrza o mało nie zrzucił mnie z roweru(nie jestem przecież małą wątłą istotą).Nie wiedzialam,czy mam uciekać do rowu gdy jakiś wariat zajechał mi drogę.Byłam szczęśliwa gdy cała i zdrowa dotarłam do domu.Nigdy więcej nie pojadę tą trasą.Jeżdzę przeważnie sama więc wybieram miejsca gdzie kręcą się ludzie.Czasy są teraz takie dziwne,że strach wypuszczać się w opustoszałe miejsca.Mam nauczkę na przyszlośc.Teraz muszę dobrze przemyśleć kolejna trasę wycieczki.
Mam w ogóle mam ostatnio pecha.Dzisiaj właśnie popsuł mi się mój stepper.Mąż własnie stara się go naprawić,nie wiem czy się uda.Mam sporo ćwiczeń od trenera Vitalii na stepperze.Jak sobie bez niego poradzę-nie mam pojęcia!!!
poniedzialek
Zaczęłam nowy tydzień bardzo intensywnie ćwicząc.Rano długa wyprawa rowerowa,pózniej ćwiczenia z Vitalii.Po południu znów rower.Bolą mnie mięśnie ale to nic.Napisalam do trenera Vitalii,że niektóre ćwiczenia są dla mnie za trudne.Szybko otrzymalam zadowalająca odpowiedż.Napisał mi,że po przeanalizowaniu moich raportów dostosuje ćwiczenia do moich mozliwości.No i o to właśnie chodziło.Posiłki z jadłospisu dietetyka bardzo smaczne i najważniejsze łatwe i szybkie w przygotowaniu.Nie mam ochoty na słodycze i to jest dla mnie najważniejsze.Za oknem jesiennie,od godzin popołudniowych pada.Szkoda,że kończy się letnia pogoda.Aura nastraja mnie melancholijnie,jest mi smutno i żle.A mnie jest szkoda lata-jak w starej piosence!!
coraz trudniej
Zaczęłam czwarty tydzień ćwiczeń przygotowanych przez trenera Vitalii.Do tej pory wszystko szło dobrze,ćwiczenia nie sprawiały mi kłopotu.Teraz jednak zaczęły się schody,jest coraz trudniej.Serie są coraz dłuzsze i bardziej skomplikowane.Na razie daję radę.Mam nadzieję,że wytrzymam i nie zrezygnuję.Dietę stosuję (czasami z małymi poprawkami)zgodnie z zaleceniami dietetyka.Teoretycznie wszystko jest ok.ale niestety znow pojawia sie brak motywacji.Ogólne zniechęcenie spowodowane chyba zmęczeniem nie którymi ćwiczeniami.Próbuje wziąć się w garść i nie poddawać się.Ale jak długo wytrzymam????