Z tym, że to nie ja mam problemy z jedzeniem, a moje dziecko. Skrzętnie zapisuję codziennie co i o której godzinie jadł, więc mam pogląd jak to wyglądało w przeciągu ostatnich miesięcy. Naprawdę byłam zadowolona, bo ładnie jadł zupkę, owoce, kaszki i ilość wypijanego mleka na dobę też była zadowalająca. Kiedy był chory, lekarka powiedziała mi, że dziecko powinno pić proporcjonalnie do swojej wagi. Jeśli waży 9,7 kg to powinien wypijać 970 ml płynów. I rzeczywiście tak było, czasem nawet wypijał 1200 ml.
O ile z piciem jest w porządku to jedzenie od jakichś 2 tygodni to jakiś koszmar. Zupki nawet nie tyka, wyje, wrzeszczy, odwraca buzię, macha rękami. No odmawia wszelkiej współpracy. Zaczęło się zupełnie bez powodu, nie znajduję przyczyny dlaczego mu nagle zupka zbrzydła. Próbowałam wszystkiego, żeby go jakoś zachęcić. W akcie desperacji posadziłam go nawet przed telewizorem, ale to też nie pomogło.Gotowałam różne kombinacje warzyw, same ziemniaki z mięsem, z marchewką , bez marchewki, warzywa bez mięsa. I nic nie działa. Gotuję cały czas tak samo, nic nie zmieniłam w sposobie przyrządzania jedzenia, więc nie wiem co mu się stało.
Potrafi tak płakać, że się zanosi. Wyjmuję go z krzesełka a chwilę później płacze bo chce mleko. Próbowałam go przetrzymać, ale choćby miał nie jeść do wieczora to zupki nie chce. Za to najchętniej samo mleko by pił, ewentualnie zagęszczone kaszką.
Mam nadzieję, że to kolejny skok rozwojowy i tak jak szybko się zaczęło grymaszenie tak szybko się skończy.