Dawno nie pisalam Bo czas jakby przez palce przelecial..nawet nie wiem kiedy minal wrzesien i pazdziernik.
W pracy zaczyna sie mlyn. Odeszla moja szefowa ( wielki nierob) , co za tym idzie wszystko na mojej glowie. Nowe stanowisko,podwyzka minimalna, cisnienie z gory co 2 dni... Dlugie dni w robocie to teraz standard.Moj szef wzial 2 tyg wolnego bo sie zeni... Nie wcale nie mam stresa rzadzic samej;/
Mialam ochote isc na silownie ale cos mnie kulo w klacie, sprawdzam cisnienie a Tu 176/105 ... Takze tak... Wzialam tabletke I czekam az spadnie to moze jeszcze wyskocze pocwiczyc.
V wyjechal, wiec dietowanie jakos idzie, choc nie oszukujmy sie, od wakacji przybylo ponad 3kg. Ale Jak na razie nie mam ochoty na wieksze ruszenie zadka. Ani ciecie kalorii. Pogoda zniecheca, praca do 1 w nocy nie pomaga wcale.
Na Halloween spadl snieg. Nawet polezal kilka dlugich godzin. Teraz znowu szaro buro I deszczowo.. nie znosze jesieni!!