Jutro o tej porze bede juz w PL. Poki co jeszcze nie powiedzialam rodzicom ze przylatuje. Moze zadzwonie z lotniska. Mama co na obiad, jak cos dobrego to bede;)
Spacer zaliczony, silownia tez. Na liczniku ponad 14 000 krokow. Dobrze ze wyszlam z domu wczesniej, bo pogoda sie spaprala. Byl plan zeby isc na festiwal swiatla, ale wole polezec. W cieplym. Odpoczac. Reka rwie dzis jak szalona. Telefon ledwie co utrzymam.
**
Chata ogarnieta, nowy kwiatek - yuka - kupiony. Mam nadzieje ze tym razem go nie przeleje i wyrosnie pieknie.