Wrocila zima. Snieg padal od rana, leniwie ale jednak. Pogoda akurat na odpalenie kominka I kocyk. Ale nie ma zmiluj.
Wrocil tez V. Lecial przez Wawe - ceny na lotnisku za kawe powalaja - 30zl za latte!
Na szybko ogarnelam chate, ugotowalam gar ramen I zamiast na lotnisko - poszlam do pracy. Do nocy rzecz jasna. Przy poniedzialku. Jakby przeczuwali ze chce wyjsc, robili na zlosc i siedzieli dluzej. W koncu przed 12sta udalo mi sie wyjsc.
Dzis silka zaliczona. Probowalam robic damskie pompki. Nie idzie mi to ale 3x8 wypocilam. Idealnie byloby jedna meska kiedys zrobic. Ale do tego czasu rece musze bardziej wytrenowac bez bicki I tripsy nie daja rady udzwignac korpusa;)
Jutro walentynki. Zar milosci dookola. Maslane oczy w calej knajpie przez 9h. Juz mi sie slabo robi;)