Ponieważ w moim pamiętniku ostatnie wpisy prześcigały się wręcz w prośbach, nakazach, ostrzeżeniach itd. itd. , że nic dobrego mnie nie czeka jeśli nie zrobie remanentu i nie pokażę mej aktualnej diety postanowiłem pójść za ciosem i pokazać co ja naprawdę jem. Myślę, że postny piątek jest idealnym dniem na taki rachunek sumienia.
Śniadanie - 3 malutkie kromeczki chleba z masłem i pół pomidora. Herbata
II Śniadanie - 4 duże kromki chleba z serem żółtym. Woda niegazowana.
Obiad. Zupa grzybowa - mały talerz.
2 danie: Ryż gotowany z jabłkiem - mały talerz. Woda niegazowana.
Podwieczorek: Kawa plus kawałek ciasta, czekoladka.
Kolacja (na 4-5 godzin przed snem - chodzę spać późno. Chleb ze szprotem z puszki - 3 średnie kromki. Chleb pszenny niestety - razowego nie lubię. Mały kubek bulionu.
W inne dni oczywiście na kanapki np. kiełbasa, albo mielonka zamiast sera (albo ser biały) na obiad mały kotlet ziemniaki, sałata, ogórek kiszony itp.
Przedtem dorzucałem jeszcze do drugiego śniadania coś słodkiego - na kolacje i śniadanie było więcej kromek, a na obiad duże a nie małe porcje i np. 2-3 kawałki ciasta do kawy.
No i to tyle wiem, że na każdego działa tucząco co innego. Dlatego ciekaw jestem Waszych spostrzeżeń. Waga na razie zatrzymała się między 128 i 129 w zależności od pory dnia. No i nie męczy mnie już tak głód jakbym już odzwyczaił żołądek od większych porcji.
Pozdrawiam. Jurek