Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Do odchudzania skłonił mnie mój wygląd i chęć wyglądania lepiej.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 35552
Komentarzy: 665
Założony: 7 stycznia 2013
Ostatni wpis: 17 maja 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
PoTrupachDoCeluuu

kobieta, 31 lat, Dzial Ze Slodyczami W Biedronce

177 cm, 76.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 maja 2013 , Komentarze (7)

śniadanie:
owsianka + 2 wazy ( szynka, turek light) + czerwona herbata = 250 kcal


II śniadanie:
twarożek (130 g chudego twarogu, pół jogurtu naturalnego, ogórek, szczypiorek) + inka= 240 kcal


III śniadanie:
serek wiejski + 2 wazy z Turkiem light= 190 kcal


obiad:
120 g buraków + 200g marchewki z  groszkiem + 130 g piersi z kurczaka + plaster szynki + garść precelków + czerwona herbata = 390 kcal

kolacja:
2 wazy z Turkiem light + garść precelków + 5 ogórków konserwowych = 200 kcal


Razem: 1270 kcal

-----------------------------------------------------------------------------------

Ćwiczenia:
zaraz zaczynam według swojego planu treningowego. Od 3 godzin się zbieram i jakoś nie mogę. Nie chce mi się! 
Ale będę ostro ćwiczyć. Trzeba spalić precelki.
Skalpel
przysiady
brzuszki
podciągnięcia
rozciąganie

-----------------------------------------------------------------------------------------

Dzisiejszy dzień nijaki.
Spałam tylko 4,5 godzinki i to ciągle się budziłam zdenerwowana, wyspana, pilnowałam czasu a jak trzeba było już wstać do szkoły, to zmęczona...
No ale wstałam. Zjadłam śniadanko. Pojechałam do szkoły.
O dziwo dostałam jedne z lepszych ocen z grupy z KSu! 3+,4,5- :D
Cieszę się, bo słaba z tego przedmiotu jestem.
Potem wróciłam na chwilę do domu. Zjadłam II śniadanie. Poćwiczyłam na pianinie. I wróciłam do szkoły. Lekcja, III śniadanie, orkiestra.
Już brakowało mi obiadu. I przez to ciągle taka nienażarta chodzę. I podjadam precelki! Obiad dopiero po 16 zjadłam. I mnie zmuliło, położyłam się na chwilkę i przysnęłam. Krótki sen, ale lepszy niż w nocy. Później przeniosłam się na balkon, zjadłam kolację i przyszedł tajfun :P
Próbowałam zrobić zdjęcie piorunów i nawet jedno by mi się udało, ale się przestraszyłam i wyszło mocno rozmazane :<
Jak już kończyła się burza, poszłam posprzątać kuchnie. Lubią ją sprzątać, jak jest burza. Kojarzy mi się to z dzieciństwem, babcią i zupą wiśniową z kluskami. Mniam!

<ziewa>

No nic, trzeba ćwiczyć.
Odwiedzę Was jutro.
Dobranoc!

.............................................................................................

17 maja 2013 , Komentarze (7)

śniadanie:
owsianka + plaster ananasa + 2 wazy z turkiem + czerwona herbata = 260 kcal


II śniadanie:
maślanka bananowa + lód własnorobny (mix maślanka i owoce leśne)= 230 kcal


obiad:
placki marchewkowe + 3 plastry szynki (2 chude, 1 biały salceson) = 350 kcal


podwieczorek:
serek wiejski + waza= 140 kcal


kolacja:
twaróg [chudy (130g) + pół jogurtu nat + ogórek + szczypiorek ] + inka = 230 kcal


Razem: 1210 kcal

Ćwiczenia: RANO! - ponad godzinka
40 minut bieg po lesie <3
10 minut hula
przysiady 105
brzuszki 55
podciągnięcia 55
rozciąganie
trochę tańca na koniec ;)

Moje placki nawet mamie smakowały, o dziwo. Bo zawsze mówi, że trociny jakieś jem.
Niżej przepis, bo już kilka osób prosiło ;)

----------------------------------------------------------------------------------------------------

Dzisiejszy dzień? Więcej takich poproszę!
Hahaha, wiecie co mi się śniło?! Byłam sobie w klubie, tańczę i leci piosenka z takim tekstem:
"Ty jesteś kochająca, lodówko moja Ty!"
No jak się obudziłam no myślałam, że się posikam ze śmiechu! :)
A w brzuchu już burczało :D 
Ogólnie...
Pogoda, ćwiczenia, opalanie (czyli tradycyjnie spalenie się w moim wypadku :P ), wieczorem spotkanie ze znajomymi na plaży. Szkoda tylko, że nie mogłam wypić sobie z nimi piwka i wrąbać chipsów i innych smakołyków (wciąż czuję smak prażynek bekonowych, a tylko wąchałam).
No ale przecież chce być chuda!
A może już jestem?
Bo tylu facetów do mnie dzisiaj zagadało, jeden nawet chciał się umówić!
Bardzo sympatyczny był, no ale ja zajęta.
Tak bardzo mi miło!
I pochwały od koleżanki, którą widziałam rok temu, że mega schudłam.
To tak wszystko podnosi na duchu!
Taka szczęśliwa dzisiaj jestem xD
Jak nigdy! :)

....................................................................................................

Przepis na "placki" cukiniowe/marchewkowe/dowolne:
*warzywo
*jajko
*otręby
*sól lub inne przyprawy w zależności od upodobań ;)

Warzywo trzemy na tarce. Jeśli jest bardzo soczyste, jak cukinia, można wylać sok, żeby podczas smażenia placki się nie rozpadły. Dodajemy otręby, jajko, sól - mieszamy. Smażymy na oliwie z obu stron, aż się zarumienią.
Nic trudnego.
Powodzenia i smacznego! :)



************************************************************

Dobranoc!

************************************************************



16 maja 2013 , Komentarze (5)

Dziewczyny, po raz kolejny dziękuję. Jesteście wspaniałe!
Szkoda, że nie mam Was tu blisko, żeby wyskoczyć razem na jakiś spacerek, pożalić się, wypłakać w rękaw i również wesprzeć w ciężkich chwilach.

*****************************************************************

śniadanie:
 owsianka (25 g płatków, 100 ml mleka, garść owoców) + 2 suchary z turkiem light i pomidorem =270 kcal


II śniadanie: 
2 suchary z turkiem light i pomidorem + inka = 150 kcal


obiad:
 cukiniowa breja (miały być placki) + gruszka + jabłko = 350 kcal

podwieczorek: 120 kcal


kolacja: 2 wazy z turkiem = 100 kcal

Razem: 1000 kcal :)

Ćwiczenia-godzina:
Chodakowska-skalpel
100 przysiadów
50 brzuszków
50 podciągnięć
rozciąganie

**************************************************************

Ach, ten obiad.. Znowu nie wyszedł. Miały być apetyczne, cukiniowe, dietetyczne, zdrowe placki a wyszła breja. Za mało otrębów chyba dodałam. I wpieprzyłam jeszcze gruszkę i jabłko, bo się zdenerwowałam. Ale to i tak dobrze, bo moje ręcejuz były blisko rogalików i nowej paczki Michałków zakupionej przez tatę.

Postanowiłam, że opracuję sobie plan treningowy do końca miesiąca i będę planowała mniej więcej posiłki na następny dzień (nigdy nie wiadomo na co przyjdzie ochota). Może to pomoże mi uniknąć rzucania się na jedzenie, bo to tylko i wyłącznie psychiczny kompuls, który z prawdziwym głodem nie ma nic wspólnego. 



Zobaczymy jak uda mi się długo iść według planu. 
Dostałam już zaproszenie na jutro na plażę, na piwo. Chciałabym pójść spotkać się z ludźmi, pic nie będę na pewno, ale to jest wieczorem i musiałabym iść kosztem treningu, bo w ciągu dnia chyba mi się nie uda ćwiczyć...

Zmęczona jakaś jestem.
Czas nasmarować się balsamem i walnąć do łóżka z laptopikiem i kontynuować oglądanie 3 dzień z rzędu filmu o UFO i Strefie 51 ;) 
W poprzednie wieczory niestety po kilku minutach oglądania oddawałam się w ramiona Morfeusza ;)


A my będziemy piękne i chude!

Szminka, szpilki, piękne uda,
O to chodzi, będę chuda!

DOBRANOC!

...........................................................................................................

15 maja 2013 , Komentarze (8)

śniadanie: serek wiejski + inka + 2 suchary z serkiem turek light = 260 kcal
II śniadanie: shake (maślanka,banan,cynamon) = 220 kcal
obiad:maly rogalik z bialym makiem, miska zupy brokulowej, bulka z turkiem, michalek, suchar= 700 kcal ?
podwieczorek: -
kolacja: miska zupy brokułowej = 50 kcal

Razem: 1250 kcal

Ćwiczenia:
*Godzina spaceru z psem po lesie
*Godzina ( 40 minut bieganie, 10 hula, rozciąganie)

Muszę zacząć pisać. I myśleć tak jak wcześniej. I nie rzucać się na jedzenie. Sobota - świadome jedzenie, miało tak być, w niedzielę już niekoniecznie. Poniedziałek cały przeleżałam w łóżku.  Jedynie podniosłam się wieczorem, żeby pobiegać, ale nogi cholernie mnie bolały. Jakby piszczele. Wczoraj było mi tak niedobrze, że poszłam zwracać. I wieczorem znowu biegać, ale ten sam ból. 
Śpię. Dużo. Po 12, 14 godzin. 
Kłócimy się z M.
Mama wymyśla znowu.
Znowu.
Szkoła do dupy.
Nie mam siły na nic.
Gotuję zdrowo i dietetycznie, ale nie wychodzi. To się rozwali, to nie dopiecze nie dogotuje. I jestem wtedy taka zła, że to wypieprzam i zjadam to co jest- bułka z mielonką, makaron z sosem.
Właśnie ugotowałam zupę brokułową - sama woda. Bo nie pomyślałam, żeby trochę odlać.
 
*

Zaniedbałam też Was. Wybaczcie. Muszę się jakoś pozbierać. 
Odwiedzę Was wieczorem, bo muszę zacząć zbierać się do szkoły.
3 majcie się!

13 maja 2013 , Komentarze (2)

Popatrz na mnie właśnie teraz
Popatrz na to jak umieram
Popatrz jestem tak piękna
Gdy odchodzę tak daleko
Rozwiany włos 
Blada twarz
Nie będziesz więcej znęcał się
Oddaję teraz swoje ciało
Ona strawi je dokładnie
Kocham cię 
Ratuj mnie
Zimno mi
Ciemno jest
Tutaj wcale ciebie nie ma
Nie mogę wrócić jest za późno
Błagam przyjdź zabierz mnie
Umieram umieram umieram umieram

9 maja 2013 , Komentarze (4)

śniadanie: serek wiejski + suchar z wędliną + inka = 220 kcal
II śniadanie: koktajl truskawkowo-bananowy= 150 kcal
obiad: makaron brązowy + brokuły = 170 kcal
No i kurde...
podwieczorek: 4 ptasie mleczka  + kawał makowca = 500 kcal
kolacja: 5 michałków zagryzionych kiełbasą = 500 kcal

Razem: około 1540 kcal....

Ćwiczenia: Około 90 minut-rozgrzewka, 65 minut biegania, na mięśnie brzucha i nogi, rozciąganie.

I znów mnie trafia cholera.
Pięknie mi dietowo szło a tu przychodzą goście do taty, bo urodziny.
Żeby mi nie gadali częstuję się ptasim mleczkiem. Ale nie. I tak muszą gadać. Zjedz, no przecież nie przytyjesz od kawałeczka ciasta :/ Nałożyli mi i patrzyli jak jem. Przecudnie.
Później na pocieszenie, po lekcji w muzycznej zjadłam sobie 5 michałków. Gdybym wiedziała, że są takie kaloryczne, to bym sobie ręce odcięła.... Zagryzłam kiełbasą, żeby nie mieć dalej parcia na słodkie.
Później wypiłam jeszcze czarną kawę ze słodzikiem.
I chyba są plusy dzisiejszego dnia.
Pobiłam rekord życiowy w bieganiu. Nigdy tyle nie przebiegłam. 65 minut. Chyba mogę być troszeczkę z siebie dumna? Po lał się ze mnie niesamowicie, ale tak dobrze mi się biegało, takie fajne powietrze, po burzy, po ulewie, zielono, pachnie.
Częściej będę próbować kawę przed ćwiczeniami.
Szkoda, że nie wiem ile spaliłam kalorii, bo nie mam pojęcia ile przebiegłam. Niestety nie umiem szacować na oko, może uda mi się taty podpytać ile ma moja trasa.
Aaaaa ! I oczywiście kolejny dzień bez wsparcia mamy :(  Wręcz przeciwnie: ,,przestań" i ,,przesadzasz". Tylko to od niej słyszę.
Ciężko mi z tym.


DZIEŃ 9
Oj tak. Komentowali.
Jakoś najbardziej co mi utkwiło w pamięci:
* "ubierasz się na czarno, bo czarny wyszczupla?" - dziewczyna z klasy w liceum
* "Ej, powiedziała Ci, że masz nadwagę?" - dziewczyna z klasy w liceum po jakimś bilansie
* "jesteś taka szeroka, że niedługo się tu nie zmieścisz"- mama
* "mogłabyś zacząć stosować jakąś dietę. Do szkoły jedna kanapeczka, kroisz na pół. Część jesz na porannej przerwie a część na popołudniowej." - pielęgniarka na bilansie w liceum


************

Skończyłam przysiady. Jakoś efektu specjalnego chyba nie ma...

*

8 maja 2013 , Komentarze (6)

śniadanie: serek wiejski + inka= 180 kcal
II śniadanie: 90 g piersi z kurczaka + marchewka = 140 kcal
obiad: jabłko + 2 suchary = 120 kcal
podwieczorek: kawa na zimno = 60 kcal

Razem: 500 kcal

Ćwiczenia: Godzina. Skalpel i hula hop.

Jestem tak wnerwiona, że mnie cholera zaraz trafi!!!!!!!!!!!!!!!

Obudziłam się rano w niesamowicie dobrym humorze.
Za oknem zielono, kropi deszczyk, przebija się słoneczko, czuć ciepło i piękne, wiosenne zapachy.
Śniadanko, sprzątanie - wszystko sprawia mi ogromną przyjemność.
Ale niestety na 13 muszę jechać do szkoły.
Napisałam nauczycielce, że się chwilę spóźnię (był korek). W zamian dostałam smsa, że nie mam lekcji, bo jest rada pedagogiczna. 
Trudno.
Mogłam dłużej porobić w domu, no ale zdarza się.
Poszłam na akompaniament. 
Grałam, bo grałam, bez rewelacji. Mam słabą kondycję, bo musiałam oddać instrument do naprawy.
Na kolejną lekcję nie poszłam (teoretyczną).
Dzwoniłam do nauczycielki, żeby upewnić się czy na pewno jest zespół. Nie odbierała.
Oddzwoniła po 40 minutach, że zespołu nie ma i już nie będzie, bo mnie długo nie było i nie ma sensu ( byłam chora, później operacja, naprawa instrumentu).
Nerw. 
Ale trudno.
Między czasie dostałam smsa, że mam prawko do odbioru w urzędzie. 
A że urząd blisko szkoły, to od razu tam poszłam.
Jedyne co usłyszałam to: Proszę 100 zł i 50 gr..
Fajnie. Nie mam pieniędzy... Nie sądziłam, że za odbiór się jeszcze płaci.
Duży nerw.
Dzwonię do swojego M, czy mogę do niego przyjechać, spotkamy się, pogadamy.
Wsiadłam w autobus. Stoję w ogromniastym korku. Duszno, gorąco, słońce...
Dostaje smsa: Przypominam, że masz dzisiaj egzamin o 19.
Czytam. Szok. Dzisiaj? Egzamin? No fajnie, dziękuję za informację.
Dzwonię do nauczycielki i pytam o co chodzi. Dowiedziałam się tyle, że ona nie jest po to, żeby mnie pilnować czy sobie wpisze w kalendarz, że mam egzamin czy nie. I że terminy są wywieszone na tablicy ogłoszeń od jakiegoś czasu. Powiedziałam: Długo mnie nie było, ale dobrze. Nie przyjdę. Do widzenia.
I się rozłączyłam.
No do cholery jasnej!!!!
Łzy mi napłynęły do oczu!
Myślałam, że wybuchnę w tym autobusie!!!!!!!!!!!!!
Nie wiem co teraz! Ta szkoła doprowadza mnie do szału. Jak nie masz super, wybitnych osiągnięć to jesteś traktowany jak gówno. Wszyscy tam chodzą z nosami zadartymi do góry, jakby byli nie wiadomo jakimi wielkimi muzykami! A są tylko marnymi nauczycielami. 
Chyba rezygnuję. 
Po 8 latach czuję się wykończona psychicznie.
I powiedzcie, jak tu się nie wkur.wić?

Pojechałam do M. Trochę się uspokoiłam. Jakoś jego widok wydał mi się taki miły.
 Będziemy próbować dalej być razem, tak jakby dalej, ale od początku. 

*


DZIEŃ 8
Ćwiczenia przeróżne:
bieg
rolki
rower
hula hop
Mel B
Chodakowska
brzuszki
przysiady
jakieś własne na brzuch i nogi
pilates


7 maja 2013 , Komentarze (9)

127

śniadanie: mała inka + suchar = 70 kcal
II śniadanie: jabłuszko = 50 kcal
obiad: serek wiejski = 110 kcal
podwieczorek: cukinia = 60 kcal
kolacja: łyżka surówki = 30 kcal

Razem: 320 kcal

Ćwiczenia: 2 godz, 40 minut:
70 minut rolki
25 minut szybki spacer
skalpel
jeszcze ćwiczenia na mięśnie brzucha i nogi
rozciąganie

Hmmmmmmm
Ciągle myślę. O tym co się zdarzyło. Teraz nawet nie wiem czy będziemy razem.
Jak poznać czy się kogoś kocha?
No bo zależy mi na nim, nie chcę się rozstawać, jednak wiele rzeczy zaczęło mnie denerwować. Zaczęłam być oziębła. Czasem jak już umawialiśmy się na spotkanie czułam złość. Może jestem jakaś rozdrażniona przez dietę i to ja zepsułam ten związek?
Ale te oświadczyny. Dalej jak o tym pomyślę to muszę zbierać szczękę z podłogi.
Rozmawialiśmy, trochę sobie powyjaśnialiśmy, trochę nie.
Mówił, że nakręciła go na to ciocia z mamą. Bo cioci, wujek oświadczył się po 3 miesiącach znajomości. Ona miała 20 lat a on 18. I myślała, że może ja też czekam na ten ruch, że tego pragnę. A mój M posłuchał. Wziął od mamy pierścionek i zrobił to....
Tak sobie myślę, jak bardzo chciałabym mieć znowu 10 lat, oglądać wieczorem film, na telewizorze, w którym same zmieniały się programy, zagryzając chipsami z siostrą, w jej pokoju, usypiającą po godzinie i próbującą to ukryć, żeby tylko siostra nie wywaliła mnie do mojego pokoju...
Ech...



DZIEŃ 7
Tak, niestety wiedzą. Mieszkamy razem, więc dziwne by było gdyby nie wiedzieli. Czy się martwią? Hmm.. Tata mnie wspiera, chociaż czasami kusi smakołykami, jednak mama to inna historia. Nie wspiera mnie, ani w diecie, ani w ćwiczeniach, mówi, że brzydko wyglądam, przeginam, swego czasu nawet mówiła, że zamknie mnie w szpitalu O.o ale wtedy chyba miała okres. A poza tym piecze ciasta i często moje ulubione potrawy, których nie robiła latami. Oczywiście mocno kaloryczne.

126

śniadanie: serek wiejski + 2 suchary z pomidorem + inka = 220 kcal
II śniadanie: jabłuszko + mandarynka = 100 kcal
obiad: brokuł = 100 kcal
kolacja: pół bułki z szynką + 2 suchary + pół pieczonej kiełbaski = 350 kcal

Razem: 770 kcal

Ćwiczenia: Hmm, jedynie spacer koło godziny.


DZIEŃ 6
Chcę schudnąć, żeby lepiej się czuć, lepiej wyglądać, móc fajnie się ubierać, nie mieć kompleksów... A nie chodzić do sklepu i szukać ubrań dla słoni, najlepiej  które wyszczuplają, chociaż i tak wygląda się jak słoń. 

5 maja 2013 , Komentarze (4)

4 dni totalnego obżerania się i opijania. 
Na śniadanie, obiad i kolacje:
alkohol, chipsy, białe pieczywo, czekolada itd.
Nie ważne.
Zbieram się.
Już jutro muszę dać sobie radę z tym wszystkim co się zdarzyło.
I koniecznie wrócić do ćwiczeń.
Czuję obrzydzenie do siebie.

4 maja 2013 , Komentarze (8)

Wrocilam wlasnie z centrum. Tysiace jednostek alkoholu popijam kakaem. Chlopak mi sie oswiadczyl... Jestem w glebokim szoku. Powiedzialam nie. Jestesmy razem 9 miesiecy, to moj pierwszy chlopak, nie spalismy ze soba, od 5 miesiecy ciagle sie klocimy. Zareczyny. Ja pierdole. Szok totalny!!!! :((((((

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.