Wczoraj był intensywny dzień.
Rano poleciałam do dentysty, bo skoro ma mi się umowa skończyć to przydałoby się skorzystać z ubezpieczenia zdrowotnego. Na NFZ pani zapytała czy życzę sobie znieczulenie (!!!) i za jednym razem machnęła mi 4 zęby. Później wracając i sepleniąc jeszcze po znieczuleniu, kupiłam 2 pary bucików - każda po 19 zł :D
Wiosna idzie to i ja będę miała w czym chodzić.
Odbierając synka od sąsiadki zostałam jeszcze zaciągnięta na kawkę.
Później trochę w domu ogarnąć i obiad szykować.
Mój nie-mąż odebrał to tak "wchodzę do domu, pięknie pachnie, na kuchni kończy się robić jajecznica na pieczarkach, kiełbasce i pomidorach... a Ty z miną zbitego szczeniaczka przyznajesz się, że wydałaś 40 zł... na buciki" Jak swojej mamie to opowiedział to się roześmiała w głos. I dobrze. Wczoraj potrzebowała troszkę uśmiechu.
Po obiedzie szybko po odbiór szafki - na tablicy dorwałam szafkę która idealnie mi pasuje do łazienki. Pochowa się tam różne badziewia :)
PO tym od razu na zakupy i w domu byłam dopiero o 19. I zaczęły się wieczorne rytuały przed spanie. Synek oczywiście zasnąć będę mnie nie chciał, wiec położyłam się koło niego i co? zasnęłam razem z nim. Więc ćwiczeń wczoraj nie było...
Ale już dziś 25 trening zaliczony :D Więc zostało jeszcze 5! I wiecie co? Moja jedna sąsiadka poddała dietę i nie podjęła ćwiczeń. Ale druga się zainteresowała :D Ciekawe czy jej się uda. Wczoraj obie ochy i achy mi prawiły, że tak schudłam, że jak siedzę do nawet oponki już nie mam! Tak to było miłe :-) Nie-mąż ślinił się na mnie jak wynosiliśmy zakupy na 4 piętro a ja szłam przed nim :D Kupił lustro bym i ja mogła zobaczyć to co on widzi :D Zmieściłam się w zależałe spodnie i wyglądałam świetnie :D Czuję się już tak wiosennie :D