7 treningów do końca. Dzisiaj to był jakiś totalny spadek zasilania. Rano już po przebudzeniu byłam zmęczona. Z ćwiczeniami czekała aż się obudzę i nabiorę sił, ale jakoś 2,5 kawy nie były w stanie doprowadzić mnie do porządku. Zmusiłam się do ćwiczeń i było ciężko. Miałam paliwo, ale chyba pompa nawaliła. trzęsłam się pod koniec serii każdego ćwiczenia. To był zły dzień. Pogodowo przede wszystkim.
a z pracą mam już 100% pewności. Smutno mi ze względu na pieniądze, ale cieszę się ze względu na swoje zdrowie psychiczne. I w tym momencie nawet praca dorywcza wydaje się lepsza...
Jak tylko moje małe szczęście wyzdrowieje, ja uderzam w miasto z CV...Po raz kolejny.
anabelina
10 kwietnia 2013, 09:49Trzymam kciuki za nową pracę. I nie mogę się doczekać podsumowania po zakończeniu testu ze Skalpelem. Nie poddawaj się :).
zielonafinezja
9 kwietnia 2013, 23:31Pewnie jak nie to następna robota trzeba się nie zniechęcać :):):) Kady ma takie ciężkie dni ale ważne że przetrwałaś :):):)