Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

O sobie nie napiszę nic, bo co mogłabym napisać?

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 32024
Komentarzy: 378
Założony: 5 października 2012
Ostatni wpis: 27 lutego 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
coconut1987

kobieta, 37 lat,

174 cm, 107.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 maja 2014 , Komentarze (3)

Hej

Ten tydzień nie był dobry ale też nie był zły. Wczorajsze ważenie wykazało, że nic nie schudłam więc postanowiłam obciąć kalorie do około 1200-1300 i zobaczę czy coś się rusza, bo jak jem 1600 to się nie rusza a jak jem 2000 to rośnie. Tyle diet próbowałam i różnych kombinacji, że mi się chyba metabolizm zepsuł!

Z ćwiczeniami nie jest źle ale mogłoby być lepiej, każdego dnia staram się coś ćwiczyć i czuję to w nogach.

Co do slimgreen trio zauważyłam, że na nogach zmniejszył mi się celulit, nigdy nic na niego nie działało a to proszę, naprawdę wygląd jakby się zmniejszył, jak stoję to prawie go nie ma, dopiero jak ścisnę to go widać a tydzień temu było tak, że jak stałam to było widać beż ściskania. Poza tym nie mam takiej ochoty na słodycze, prawie wcale nie mam i mam wrażenie, że czuję mniejszy głód tzn. bywało tak, że coś zjadłam i po 2h byłam głodna a teraz nie mam tak mogę wytrzymać dłużej a nawet jak odczuwam głód to nie czuje tak masakrycznego ssania, które nie dawało mi spokoju dopóki czegoś nie zjadłam. Wiem, że to nie są tabletki cud i od nich samych nie schudnę ale ciszę się, że jednak trochę działają i pomogą mi w tej walce. Nie poddam się choćby przez miesiąc nie było efektów!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

7 maja 2014 , Komentarze (1)

Hej

od dwóch dni nie wychodzi mi z dietą, nie wiem dlaczego, pewnie muszę się bardziej pilnować. Tragedii nie ma, bo 2000 kcal to nie jest tragedia ale to za dużo, żeby chudnąć. 

Z ćwiczeniami nie jest źle, od poniedziałku sumiennie ćwiczę. Zastanawia mnie pewna kwestia związana z ćwiczeniami, mianowicie to kiedy ćwiczyć. Ćwiczyć rano czy wieczorem, po śniadaniu czy przed. Jak będzie najlepiej, powiedzcie mi bo się lepiej znacie.

Kupiłam dziś slimgreen trio, ale bez diety gówno pomoże za przeproszeniem, więc już dzisiaj nic nie jem i jutro ładniutko.

Z innej beczki, jutro mam test w US w Warszawie, może się uda trzymajcie kciuki, pewnie i tak nie dostanę pracy ale idę z pozytywnym nastawieniem. A w piątek mam test w innym urzędzie, jak nie tu to tam, gdzieś się musi udać.

2 maja 2014 , Komentarze (2)

Hej

Witam w maju, pogoda taka sobie ale do przeżycia. Wczoraj było pięknie i byłam na wycieczce w Toruniu. Miasto ma przepiękną starówkę.

                 

Wczorajszy dzień miło spędzony chociaż nie miał nic wspólnego z dietą, ale nie było tragedii.

Chyba jest ze mną lepiej, panuję nad swoim apetytem, poza chwilami gdy zbliża się @ ale dużo kobiet tak ma, da się z tym żyć!


Dzisiaj przymierzyłam spodnie takie z wąskimi nogawkami, takie prawie rurki ale nie opinające. Zrobiłam sobie zdjęcie i stwierdziłam, że wyglądam nie najgorzej.

Poza tym na wadze efekty marne ale zauważyłam, że fałda tłuszczu nad kolanem zmalała i fałdy na plecach mam mniejsze. Wygląda na to, że powoli coś się dzieje.

Jutro czeka mnie wypad do baru, nie mam ochoty ale muszę iść. 

Mam takie myśli, że mi się uda, chodziłam wczoraj po tej starówce i patrzyłam na inne dziewczyny, że szczupłe, że ładne i fajnie ubrane bo szczupłe. Zawsze byłam wkurzona na taki widok, zła na siebie, że ja tak nie wyglądam a wczoraj tak nie było, patrzyłam i myślałam - fajna spódnica, już za rok taką założę bo będę szczupła. Aż się sama sobie dziwie, że mam takie dobre nastawienie, zero stresu. Jedyne co mnie stresuje to brak pracy, ale to też się kiedyś skończy.

30 kwietnia 2014 , Komentarze (3)

Hej

Dzisiejszy dzień do dietowych nie należy, poza tym był okropny, wszystko przez to, że w piątek będzie @. Czuję się jak balon z gigantyczną paszczą i żołądkiem bez dna. Nie załamuję się, jutro też jest dzień i będzie to dobry dzień bo tak mówię i tak ma być!

Chyba kupię ten slimgreen trio, o którym pisałam wcześniej. Jako dodatek do diety i ćwiczeń a nie cud lek na tłuszcz, żeby nie było!

28 kwietnia 2014 , Skomentuj

Hej

Mam pytanie co sądzicie o tym preparacie? Zastanawiam się czy go kupić jako dodatek do diety i ćwiczeń, nie liczę na cud ale na małe wspomożenie odchudzania. Nie mogę używać niczego z kofeiną a ten preparat je nie ma i na necie jest dużo pozytywnych opinii. Co sądzicie?

28 kwietnia 2014 , Komentarze (4)

                                         Hej

                                     

Jestem jak ten kot, taki mam dobry humor. W weekend był odpoczynek. Dieta szła mi tak sobie, ale byłam poza domem, mam nadzieje, że dwa dni przerwy mi nie zaszkodzą. Dzisiaj już jestem grzeczna, nawet się na babeczkę nie skusiłam.

                               

Więc jest dobrze, po świętach byłam zdyscyplinowana i w piątek w nagrodę zobaczyłam kilogram mniej!!!!

Ciekawe jak mi pójdzie w tym tygodniu, trzymajcie kciuki.

Do tej pory ćwiczyłam tylko na rowerze stacjonarnym ale od tego tygodnia wprowadzam callanetics i skalpel, mam nadzieje, że podołam. Nie mam nadziei ja to po prostu zrobię i już. Trzeba być twardym i się nie poddawać.

22 kwietnia 2014 , Komentarze (5)

Hej ;-)

Mam mega dobry humor bo Święta już się skończyły, na szczęście, nie lubię tego siedzenia za stołem, strasznie mnie to zmęczyło. Coś tam sobie pojadłam ale dzisiaj nie dojadam świątecznych resztek, zostawię to innym.

Dzisiaj jest taka piękna pogoda, że aż się człowiek sam do siebie uśmiecha.

                           

                         

Do odchudzanie jestem dobrze nastawiona, mam takie uczucie, że mi się uda. Do tej pory zaczynałam bez przekonania a teraz czuję spokój. wiem, że będzie dobrze.

17 kwietnia 2014 , Komentarze (7)

Co mi zabrała otyłość…………….

 

Dzisiaj postanowiłam się zastanowić nad tym jak bardzo ogranicza mnie moja nadwaga, ile rzeczy nie mogę robić, jakich ciuchów nie mogę nosić. Chciałabym a nie mogę bo jestem gruba, czego nie mogę? Lista poniżej.

 

  1. SZPILKI!

     

    Czyli buty na obcasie, to co chciałabym nosić nie czując bólu nóg, wiem, że to możliwe bo będą szczuplejszą mogłam sobie na nie pozwolić. Dzisiaj jest to nie możliwe. Ciężko mi je nosić, bo z taką nadwagą po prostu się nie da, a ja je uwielbiam. Zawsze czuje się w nich ładniej, pewniej. Marzą mi się o takie piękne szpilki, z których nie będzie się wylewał tłuszcz bokami.
  2. KOSTIUM KĄPIELOWY!

    Chciałabym bez skrępowania jeszcze raz w życiu, chociaż jeden raz założyć kostium kąpielowy. Czy uwierzycie, że ostatni raz miałam na sobie kostium, gdy miałam 9 lat, nie wiedziałam wtedy co to nadwaga, byłam dzieckiem. Nie jeżdżę nad morze, zawsze wszystkim mówię, że nie lubię a to nie prawda, po prostu, gdybym założyła kostium wyglądałam bym tak: 

Nie mogła bym tak wyjść, nie zniosłabym, gdyby ktoś patrzył. Tak samo jest z basenem, kłamie, że nie lubię wody itp. a prawda jest taka, że nie mogę złożyć kostiumu.

  1. UBRANIA!

    Nie mogę się ładnie ubrać, bo nie mogę nic na siebie dostać, wszystko jest za małe, a jak jest rozmiar, to w ubraniach, które są dobre dla osoby dużo starszej niż ja.
  2. ZAKUPY!

    Uwielbiałam zakupy, teraz unikam ich jak ognia, bo w nic się nie mieszczę.
  3. NAUKA JAZDY KONNEJ!

    Marzy mi się nauka jazdy konnej, ale boje się, że jestem za gruba, wstydzę się iść na lekcje.
  4. GÓRY!

    Lubię chodzenie po górach ale co z tego jak nie mam kondycji, ten 40 kilowy balast ogranicza mnie tak bardzo, że nie dałabym rady włóczyć się po górach, podziwiać widoki a nie łapać oddech jak ryba wyrzucona na brzeg.

 

Bycie grubasem jest do bani, ogranicza każdy aspekt mojego życia, nie mam pracy, nie jestem zadowolona, każdego dnia myślę o tym. Nie lubię siebie i nie mogę na siebie patrzeć. Gdy kiedyś udało mi się schudnąć do 73 kg było zupełnie inaczej, czułam się dobrze i nawet lubiłam siebie.

Mam nadzieję, że jestem na dobrej drodze, żeby znowu lubić siebie. Nie poddam się, chociaż będę walczyć sama z moimi problemami, nie tylko z nadwagą ale ze wszystkimi. Ale nie dam się a jak upadnę to się podniosę!!!!! 

                                                                                                                                            

16 kwietnia 2014 , Skomentuj

Od ostatniego wpisu nie wiele się wydarzyło. Zważyłam się ostatnio i wychodzi, że bardzo powoli zaczyna waga spadać, na razie ze 102,2 do 101,9 ale jest to znak, że coś się ruszyło i to mnie cieszy. Staram się ćwiczyć codziennie, ale nie zawsze się udaje, wczoraj na przykład byłam tak zajęta, że nie zdążyłam poćwiczyć ale mam nadzieje, że dzisiaj mi się uda, chociaż przede mną jeszcze masa sprzątania.

W poniedziałek byłam na rozmowie kwalifikacyjnej, tak się zdenerwowała, że nic z tego nie będzie, zawsze się tak stresuje, że gadam totalne bzdury, normalnie wstyd. Musze bardziej nad sobą pracować, zrobić coś, żeby opanować stres. No ale już dosyć na ten temat, nie będę biadolić.

Wczoraj bardzo dobitnie przekonałam się jaki mój żołądek zrobił się ostatnio wrażliwy. A więc po południu byłam głodna ale byłam zbyt zajęta, żeby zjeść. Więc kiedy już znalazłam czas, postanowiłam zjeść zupę, którą ugotowała mama, była dobra chociaż trochę tłusta, była ciepła ale nie gorąca. Gdy doszłam do połowy dostałam momentalnie takiego bólu żołądka, że aż się cała spociłam. Wszystko przez to, że zupa była za tłusta i za zimna. Teraz wiem, że jak mam coś zjeść to musi być dobrze podgrzane a nie letnie. Mam nauczkę na przyszłość.

Jeszcze chwila i będzie Wielkanoc, może powinnam się jej bać ze względu na ilość jedzenia ale jakoś się nie obawiam, poradzę sobie, będę jeść jak normalny człowiek, nie będę się obżerać tak jakby miało to być moje ostatnie jedzenie w życiu. Bo chyba do tego dążę, żeby schudnąć ale żeby też nauczyć się jeść normalnie, nie myśleć ciągle o jedzeniu nie spinać się, życie nie może kręcić się tylko wokół lodówki. Prawda?

Jestem pozytywnie nastawiona, może to wysiłek fizyczny sprawił, że mam lepszy nastrój niż dwa trzy miesiące temu. Na razie jest dobrze i oby tak pozostało!

                             

12 kwietnia 2014 , Komentarze (2)

Dzisiejszy wpis robię rano, bo potem jak to powiedziałam moja mam pójdę się przewietrzyć. Dobre określenie dla kogoś bez pracy, kto ciągle siedzi w domu. Ale co może ze sobą zrobić taki ktoś. Jedzeniowo nie jest źle pilnuje się, liczę kalorie i ćwiczę. Zjadłam dzisiaj kawałek ciasta porzeczkowego, wszystko wliczone w limit kaloryczny. Na diecie powinno odstawić się słodycze całkowicie, ale ja tego nie zrobię, boje się, że jak narzucę sobie bardzo ścisły reżim to wreszcie się złamię i nadejdą tygodnie niekontrolowanego obżarstwa. Nie chcę tego więc raz na jakiś czas, może raz w tygodniu pozwolę sobie na małe coś z półki rzeczy zakazanych. Wiele z was uzna to za zły pomysł ale jakoś musze sobie radzić, prawda?

Oglądałam wczoraj film dokumentalny o kobiecie, która ważyła 275 kg przy wzroście mniejszym niż 1,60 m, miała chyba 6 córek, nie mogła schudnąć bo jadła fast foody, córki ja karmiły. Najgorsze było w tym filmie to, że ona nie rozumiała, że odchudzanie to ciężka praca i chyba myślała, że zrobi to szybko, wiecie 30 kg w tydzień. Okropne, że człowiek potrafi sobie zrobić taką krzywdę, same ja sobie robimy, chociaż o tym wiemy, jesteśmy jak alkoholicy, widok ciastka odbiera nam rozum. Nie wiem jak dla was ale dla mnie takie filmy to motywacja i przestroga, że mnie tez czeka coś takiego jeśli nic nie zrobię, ważę już 102,2. Faktem jest, że od ponad roku nie utyłam ale też nie schudłam, nie utyłam bo cały czas podejmuje próby, upadam, wstaje i próbuje dalej i dalej. Nie chcę być grubsza, chcę być taka jak osiem lat temu, ważyć 73 kg i być po prostu szczęśliwa sama ze sobą. Zastanawiam się czy jest to jeszcze możliwe, myślę, że tak.

                               

Miłego dnia:-)))

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.