Pomóżcie dziewczyny! Problemy ze skórą
głowy!!!!!!!!!!
jak w temacie....
moje problemy zaczęły się rok temu.
Całe moje życie jedyną rzeczą którą w sobie lubiłam były moje włosy, długie kręcone i bardzo gęste....
Po dwójce dzieci trochę się przerzedziły ale nadal było ok
W tamtym roku jak mój mąż wyjechał do UK i zostałam sama z dziećmi strasznie zaczęły mi włosy wypadać, ratowałam sie witaminami..... ale nie to jest najgorsze. Na skórze głowy zaczęły mi się pojawiać pojedyncze krosty, skóra zrobiła się bardzo sucha i wrażliwa, bardzo swędziała i każdy ruch włosów sprawiał mi ból. Myślałam że ma to związek z ćwiczeniami, bo nie zawsze po wieczornym ćwiczeniach myłam włosy, tylko trzy razy w tygodniu.
Po jakimś czasie się to wszystko uspokoiło...
W lipcu przyjechałam do UK z dzieciakami i tu mieszkamy...i mój problem znów się zaczął
Włosy wyłażą całymi garściami, a krosty i swędzenie doprowadza mnie do szału.
Gdybym była w Polsce poszłabym do dermatologa, ale tu.... jak ja wytłumaczę lekarzowi a o co chodzi jak ledwo się mogę porozumieć na podstawowym poziomie. Nie wiem już co mam z tym zrobić. Nie używam odżywek, nie suszę włosów. Z Polski przysłali mi naftę kosmetyczna na te wypadające włosy. Już nawet nie chodzi mi teraz o nie, trudno obetnę ale to swędzenie i krosty, po prostu mam dość. Płakać mi się chcę....
Na pewno nie jest to związane z dietą bo jem tu o wiele zdrowiej niż w Polsce. Czy to stres aż tak bardzo na mnie działa?
poradźcie coś:( bo zwariuje
EDIT: w zwiążku z chorobą (zapalenie gardła, krtani i zatok) musiałam iść do lekarza i moją "piękną" angielszczyzną wydukałam w czym rzecz. Dostałam jakiś płyn na skórę, jest lepiej:)
mąż chudnie
no
Mąż chudnie. Jesteśmy na takiej samej diecie, on troszkę więcej je ze względu na prace fizyczna jaką wykonuje. Ja ćwiczę pięć razy w tygodniu ( w porywach do sześciu). On schudł przez dwa tygodnie 3 kilo a ja ani deka!!!!!!!!!!!
Dobrze że chociaż jemu wyjdzie to na zdrowie.....
Skalpel II + Szok trening z płyty
Czy myślicie że robienie 5 razy w tygodniu tego zestawu plus w szósty dzień coś innego na przykład Skalpel I lub Kiler przyniesie jakieś efekty????
Ile trzeba spożywać kalorii dziennie aby schudnąć mając taką aktywność fizyczną? Czy trzeba się czymś wspomagać żeby się nie wypalić?
Ćwiczę tak od dwóch tygodniu, waga stoi w miejscu, dziennie około 1700 kalorii, chyba za dużo jednak.
Jem dużo warzyw, jedna kawa dziennie, dużo wody, zielona herbata. Chleb max co drugi dzień 2 kromeczki. Co drugi dzień płatki z mlekiem Fitness albo jakieś w tym stylu.
Na pewno ćwiczy mi się coraz lepiej, ale na przykład Skalpel Wyzwanie stanowi dla mnie problem - nie tyle kondycyjny, bo tu mnie męczy ale mam za słabe mięśnie.
Czy może uprzeć się tylko przy Skalpel Wyzwanie i to przyniesie efekt, co myślicie?????????????????????????????????????
;(T
tak źle nie było ze mną już bardzo dawno, wracają wszystkie koszmary sprzed lat.
wstaje zapłakana chodzę spać zapłakana. Nie chcę tak żyć. Nie potrafię żyć jak kura domowa. Nie chcę mieszkać w UK, to koszmar jakiś.
Nie mam tu żadnych znajomych. Przyjaciele którzy tu z nami przyjechali, żyją swoim życiem, w którym dla nas nie ma miejsca.
Ja cały czas w domu, gary, dzieci, szkoła, mąż ciągle w pracy.....
po co to wszytko?
Ktoś by powiedział żebym się cieszyła bo mam czas dla siebie, mogę czytać, robić co mi się podoba.... ale cóż ja takiego mam robić? Ile można patrzyć w telewizję? Ile można leżeć na kanapie..
W Polsce też nie byłam za bardzo towarzyska ale miałam pracę w której ludzie mnie szanowali. Trzeba było się rano ubrać, umalować, założyć szpilki dzieci do szkoły a ja w drogę...
Ech żyć mi się nie chce......................................
pomysł na kalafiora z wczoraj:) i sałatka na
szybko na dziś:)
Zastanawiałam się kiedyś jak zrobić kalafiora...
No i pokombinowałam
Kalafior podzieliłam na różyczki, ugotowałam tak, żeby się nie rozpadał. Do tego wkroiłam dwa pomidory, pół ogórka i zrobiłam sos na bazie oleju i wody ( francuski z torebki)
Ale było pycha:)
Dziś też wyszła kombinacja... Tez nie miałam pomysłu na sałatkę.
Pekinka, cebulka, drobno pokrojona, do tego mała puszka kukurydzy, dwa pomidory i uwaga serek Filadelfia, pieprz, sól, oregano.
O matko jakie pyszne!!!!
Coraz więcej dietetycznych posiłków przychodzi mi do głowy, a właściwie warzywnych:)
Ale od czegoś trzeba zacząć....
Miejmy nadzieję że włączenie dużej ilości warzyw do diety pomoże.
aha
planowane menu na dziś:
śniadanie - niestety - dwie kromki chleba białego z pasztetem
kawa z cukrem czarna pyszna:)
obiad ciemny makaron pełnoziarnisty z chudą szynką i kapustą a'la łazanki
podwieczorek - owsianka i suszonymi owocami, słonecznikiem i pestkami dyni
kolacja - sałatka z serem Filadelfia
może być??????
wydaje mi się że jakoś tego dużo na cały dzień
po raz kolejny zaczynam od nowa
i znów zaczynam od zera
moje "efekty jojo" są porażające po prostu
Do mojego jadłospisu i w ogóle rodzinnego jadłospisu powoli wprowadzam nowe produkty.
Więcej ryżu, mnóstwo warzyw, ciecierzyca, owsianka, mnóstwo owoców.
Mi i mojemu mężusiowi przydałoby się parę kilo mniej. On bardzo zadowolony, dzieciaki mniej
Odkąd jesteśmy w UK przestałam kompletnie kupować słodycze. Na początku myszkowali po szufladach w kuchni w poszukiwaniu małego co nie co. Teraz zajadają się plackami i ciasteczkami które sama robię. hm a w Polsce nie było mowy żeby zjedli to co upiekłam....
Dziś na obiad dzieciaki miały rosół, na drugie zrobiłam ryż z curry, wymieszany z wołowiną, tymiankiem, papryką, a do tego duszone warzywa, takie z patelni, ale oczywiście bez tłuszczu wszystko. Dzieci nie zjadły, dla mnie mniam mniam. Niestety nie wszystkim można dogodzić.
Mój jadłospis dzisiejszy:
płatki pełnoziarniste z czerwonymi owocami plus szklanka mleka
Kawa z dwiema łyżeczkami cukru
resztka rosołu którą zostawił młodszy syn - jakieś 10 łyżek
gałka ryżu z mięsem i do tego porcja warzyw
dwa kiwi
owsianka pół szklanki
i do tego skalpel II
ciekawe ile kalorii dziś zjadłam
na jutro w planach kalafior ale jakos nie mam na niego pomysłu może coś podpowiecie?
Siegnęłam dna!!!!!!!!
No i cóż....
tyle ile waże teraz nie ważyłam przez ostatnie 3 lata
tyle wylanego potu wyrzeczeń....
dlaczego....
mam za dużo wolnego czasu, nie potrafię się tu odnaleźć, nienawidzę tego kraju
nie umiem chyba żyć jako kura domowa, ja muszę być w ruchu
jestem tu nikim
jestem tutaj coraz większa
ćwiczę 3 lub 4 razy w tygodniu insanity i co......????????? NIC
nienawidzę siebie, chciałabym już wrócić do Polski......:(
trudne to jest, mam wrażenie że trzeba by było czasem koło mnie drugiej osoby który mi podaje odpowiednie jedzenie w odpowiednich proporcjach. Bo myślę że w tym jest problem..... No ale nie jestem celebrytka z odpowiednim dietetykiem przy boku
i na dziś znów Skalpel II taki lajcik.....
Nowa "ojczyzna" i Insanity
dawno nie pisałam bo jakoś chęci było brak i weny.
Jestem już w Anglii półtora miesiąca, mieszkamy sami, ja mój mąż i dwóch synów. Starszy w końcu został przyjęty do szkoły i chodzi od poniedziałku tego. Ma 7 lat i poszedł do 3 (!!!) klasy.
Codziennie będę go rano odprowadzać rano do szkoły z młodszym na nóżkach. Potem powrót do domu, przygotować obiad no i INSTANITY!!!!!
Zaczęłam Insanity dwa tygodnie temu. Ale od poniedziałku powtarzam te dwa tygodnie tak jakbym zaczynała od nowa. Jest to nie lada wyzwanie dla mnie i mojego kręgosłupa, ale powiem tak - nie taki wilk straszny jak go malują. Myślę że dużo dały moje wcześniejsze ćwiczenia i jakby przygotowanie się trochę na tak ciężki trening. Na razie mnie nie nudzi a to ważne bo jak mnie coś znudzi to przestane ćwiczyć.
Waga bez zmian - chyba bo wagi jeszcze tu nie kupiłam.
Tęsknie za domem okropnie. Tęsknię za moja polska rutyną, moją księgarnią....:(
Każdą noc spędzam sama, mój mąż pracuje tylko na nocki, cały czas.
Każdy mój dzień wygląda tak samo....
tęsknię....
kawa praca rutyna zamknięcie firmy:(
Jestem w pracy, piję kawkę poranną czyli nic nadzwyczajnego.
Dziś przede mną dwa ważne spotkania z wiązane z zamknięciem sklepu.
Nie mogę przez to wszystko spać w nocy, denerwuję się, rano wstaję z bólem głowy.
Muszę zostawić moje "dziecko" oddać w inne ręce albo w ogóle zostawić puste miejsce.
Szkoda mi tych kilku lat pracy, mojego wysiłku i uśmiechu włożonego w to, żeby przekonać do siebie ludzi. Tego żeby każdy tu przychodził z przyjemnością, żeby wychodził zadowolony, żeby każdy problem się tu dało rozwiązać. Może ktoś zapyta co to za działalność. Po prostu mała księgarnia...... ot co:( Kocham książki i to miejsce które tu stworzyłam, ciepłe, miłe, gdzie każdy klient mógł przyjść po prostu na pogaduchy, ale..... muszę stąd wyjechać. Tak zdecydowała moneta:(((((( Wyjeżdżamy wszyscy w lipcu, ja i dzieci, do mojego męża który w Anglii jest od roku.
Jedno z czym ciężko mi się zgodzić to to moje "dziecko". Naprawdę chcę mi się usiąść i płakać..... smutno mi, a do kubka kawy dziś czekolada, taki grzech.
oj smutno się ten dzień zaczyna......
już w domu.....:( nowy stary problem WNM
wszystko mi zjadło i muszę jeszcze raz napisać
wczoraj wróciliśmy do domu, na razie ciężko bo tęsknię ogromnie ale z czasem będzie łatwiej. Domu nie oglądaliśmy bo landlor się rozmyślił. Dalej nie mamy wynajętego domu...
Mam nowy nabytek, prosto z TkMaxx mianowicie - skakankę. Z ciężarkami. Full wypas.
Ale jak to w moim życiu od razu problem, który zdaje się mogłam przewidzieć.
Zaczęło się po urodzeniu pierwszego dziecka, po drugim było już gorzej, rodziłam siłami natury. Pierwszy poród miałam bardzo ciężki, długi, męczący. Rozerwana byłam i w środku i na zewnątrz. Drugi trochę lepiej. Myślałam że z czasem mięśnie wrócą do swojej postaci, ale nie wróciło nic do normy.
Kiedy kicham, kiedy kaszle. Jak ćwiczę kilera a konkretnie pajace, dziś na skakance..... itd
posikuje............
WNM - wysiłkowe nietrzymanie moczu :(:(:(:(:( wstyd mi wstyd
do lekarza strasznie mi wstyd z tym iść bo co on mi może pomóc. Jestem uwiązana w domu, nie mam czasu iść nawet skontrolować ostatnie wyniki z krwi a co dopiero chodzić po specjalistach.
wstyd mi i smutno strasznie, jestem jeszcze taka młoda a co będzie jak będę mieć 50????????????????????????????????????