Witam Was wszyscy którzy to przeczytacie!!!!!!!!!
Moje zmagania z nadwagą nagle stanęły w jakimś dziwnym miejscu....
ale od początku...
W związku z tym, że jestem w miarę aktywna, pilnuję jedzenia, pije dużo wody, zielona herbatę....itd itp a waga nic tylko do góry!!!!
Skorzystałam z możliwości konsultacji z trenerem na siłowni, który studiuje dietetykę.
Otóż podobno zaskoczony był moim wytrenowaniem (choć może po to był zaskoczony żeby mnie zachęcić). Na pierwszy mój pobyt na siłowni przygotował chyba jedną serię jakichś ćwiczeń, na maszynach, z hantlami, na macie.....zrobiłam trzy serie i musiałam skończyć bo czas mi się skończył.
Skutki po siłowni takie, że miałam tydzień wyjęty z życiorysu...ja to taki harpagan jestem trochę zęby zacisnę i do przodu. Owszem plecy nogi tyłek w miarę wytrenowane, ale ręce słabiutkie. W związku z tym cały tydzień przecierpiałam, napuchły mi mięśnie nie mogłam ręki wyprostować. Dziś po czterech dniach chodzę w końcu bez bandaży...uf. Ale niestety mogę tylko steper bo ręce nieczynne.
I apropos odżywiania, pięknie się wyspowiadałam, co jem i o której, co ćwiczę i jak często. I niestety okazało się że za duża aktywność fizyczna (6 razy w tygodniu różne programy Chodakowskiej) a za mało jedzenia.......
Jak to w ogóle jest możliwe to nie wiem, czy ktoś tak miał? I co ja mam teraz zrobić?
Ja chcę być chuda!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!