7/39 luzik wakacyjny
Postanowiłam, za Waszymi radami, trochę sobie odpuścić. Dziś nie poszłam biegać. Zajęłam rano leżaki i pospacerowałam po plaży. Pobiegam jutro. Dzisiaj zaliczę pływanie, szaleństwa na zjeżdżalniach z dziećmi. A co? Jeszcze wakacje trwają. Co do diety będę dokonywać podobnych wyborów jak do tej pory. Zobaczymy. W niedzielę sprawdzę efekty. Jak się nie udało to trudno. W końcu i tak umówiłam się z alicja30 , że od 1 września zaczynamy ostrą walkę o figurę.
Dziękuję Wam wszystkim za komentarze, wsparcie i za to, że jesteście. Trzymajmy się zdrowo,sportowo i szczupło! Miłego dnia!
poległam
Nie dałam rady! Tak mi kiepsko humorek dopisywał cały dzień, że kolację zakończyłam dwiema słodkimi babeczki. Dosyć dobre były, ale po co mi to???? Totalnie brakuje mi motywacji, marzę o powrocie do domu. Jak zajmę się swoimi obowiązkami, pracą, sportem, sprawdzę ile na wadze, może będę wiedziała jaki kierunek obrać. Ale teraz zostają mi 3 dni wczasów, muszę jakoś wytrwać w postanowieniach
6/39 co z tą wagą
Dopada mnie strach, że mimo moich starań urlopowych, nie będę mieć efektów spadkowych na wadze. Nie mam się gdzie zważyć i nie wiem czy są jakieś zmiany na lepsze. Może nie potrzebnie się katuję? Tak bardzo chciałabym zobaczyć 6 z przodu po powrocie. Wydaje mi się, że zmalałam, ale rodzinka zauważa pewnie tylko to, ile zostało a nie ile mi ubyło. Po za tym już mi się nudzi. Byłam rano pobiegać, zaliczyłam trasę 5 km, potem lekkie śniadanko, obiadek. Głodna nie jestem. Super. Ale tak bardzo potrzebuję motywacji, inspiracji. Dobrze że jest tu WiFi i mogę posiedzieć na Vitalii, inaczej pewnie ciągle bym tylko jadła i tyła. Eh tam...strasznie kiepsko mam nastrój. Muszę wrócić do pracy, do zajęć, do działania, bo ciągle myślę tylko jak wyglądam, co zjeść i czy to wszystko ma jakiś sens
5/39, urlopu ciąg dalszy
Dzisiaj jest 11 dzień urlopu i wczasów. Rano przebiegłam 5 km, późno wstałam, a o 8.30 przy piątym km, było już 35 stop ciepła, ciężko biegać w takich warunkach. Myślę, że wogóle trochę mi odbiło. Wczasy, wysoka temperatura, pięciogwiazdkowy hotel, jedzenia pod dostatkiem, jedna potrawa lepsza od drugiej... A ja postanowiłam, że schudnę w wersji all inclusiv.
No to biegam, pływam, czasem ćwiczę, a do tego pilnuję co jem. Zrezygnowałam ze słodyczy. Po obserwacji, o której kiedyś pisałam, jak to tłuszcz nie bierze się z powietrza, jeszcze bardziej nie mogę patrzeć na słodycze, bo dzięki nim wyglądam jak wyglądam. Ale to się zmieni! Odzyskam siebie i żadne jedzenie nie będzie rządzić moim życiem! Nie wiem jakie efekty będą na wadze i w obwodzie po przyjeździe, ale jak dla mnie, to widać różnice. Na pewno zmieniło się moje podejście do jedzenia - już nie jest moim pocieszycielem, moim sposobem na pozbycie się kłopotów. W końcu od nadmiernej ilości jedzenia mam teraz kłopot ze zrzuceniem wagi. Trzymajcie się ciepło i szczupło, bo podobno zimno w Polsce
4/39 jogging
Zaczynam przeskakiwać samą siebie. Przebiegłam dzisiaj 6 km, bez zadyszki i z wielką satysfakcją. Oczywiście spociłam się okropnie, jeszcze po zimnym prysznicu po kolejnej godzinie, ale i tak jestem zadowolona. Dla mnie to jakiś wyczyn, szczególnie przy temp 28 stop o 7 rano.
Śniadanie lekkie- musli z owocami, teraz trochę popływam i..... poćwiczę mięśnie brzucha tzn. będę go wciągać, żeby się jakoś prezentować.
Tłuszcz nie bierze się z powietrza
Przez tydzień prowadziłam pewnego rodzaju obserwacje. A mianowicie sprawdzałam co na talerzach w restauracji mają inni wczasowicze w odniesieniu do ich wagi. Oczywiście nie wiem ile kto waży, ale wielkie odstające brzuchy, szerokie biodra i wylewający się tłuszczyk tu i tam trudno przeoczyć. No i prawidłowość jest taka. Szczupli osobnicy na talerzach nosili raczej mniejsze porcje, dobrze skomponowane z dużą ilością sałatek. Na deser, jak wogóle go jedli, wybierali owoce. No ale wróćmy do tych o których nam najbardziej chodzi, takich co zmagają się może jak i my z nadwagą. Tacy jak się już domyślacie swoją dietę komponują zupełnie inaczej. Talerze wypełnione są prawie wszystkimi rodzajami mięsa dostępnymi w restauracji( rozumiem, przecież wszystkiego należy spróbować), do tego frytki, na sałatkę nie starczyło miejsca. Potem, jak uporają się z tym co nałożyli, robią kolejną rundkę, bo jeszcze szaszłyczki wyglądały zachęcająco a nie zmieściły się na talerzu za pierwszym razem. Po takim smacznym posiłku należy pomyśleć o deserku. W końcu mijali stanowisko z deserami już kilka razy, a ciasta wręcz prosiły się o to,żeby je skosztować. I tu przychodzi dylemat: które wybrać, i tak biorą kilka kawałków różnych ciast. Nie muszę dodawać, że taka sytuacja powtarza się na kolacji, do tego snak bar, popołudniowa kawka z ciastem w roli głównej. I wtedy już wiem, że nie ma co się oszukiwać, zasłaniać chorobami, uwarunkowaniami genetycznymi itp. To, że ważymy więcej niż byśmy chciały, to głównie nasza wina. Zjadałyśmy za dużo, często niezdrowych posiłków, do tego brak ruchu itp. Oczywiście, czasami nasz organizm trochę źle działa i mamy problem z metabolizmem itd. Ale podsumowując: stało się, ważymy za dużo! A teraz dość wymówek! Zwracajmy uwagę co kładziemy na talerz, a ile wogóle go omija i trafia prosto do buzi, na to co pijemy. Weźmy się w garść i do roboty. To nasze ciało i chcemy być z niego dumne i cieszyć długie lata. Życzę wytrwałości i powodzenia w dążeniu do celu
2/39
No to zaczynamy! Czuję się o niebo lepiej niż wczoraj. Rano przebiegłam 5 km, lekkie śniadanko, a teraz trochę popływam. Za niedługo są zajęcia zumby, ale przy temp 35 stop, to raczej nie dam rady. Może po obiedzie jakiś aqua aerobik zaliczę. Więc dziewczynki: działamy, działamy. Z urlopu trzeba przecież wrócić w lepszej formie niż przed wyjazdem. Opalenizna już jest, trochę odespałam, teraz jeszcze, żeby pozbyć się choć jednego zbędnego kg tłuszczyku
1/39
Postanowiłam mocniej się spiąć, żeby osiągnąć swój cel, a mianowicie 5 kg mniej do 30 września. Muszę podzielić swój cel na drobne kroki, a to pierwszy z nich. 39 dni do pozbycia się 5 zbędnych kg.
Niestety jest wieczór i nadal kiepsko się czuję. Liczę, że rano wstanę i poczuję się lepiej i będę mogła pobiegać i coś zjeść. Nie tak jak dzisiaj.
Dobrze, że mam swojego smarta, a w hotelu jest WiFi. Dzięki temu, bez problemu mogę tu zaglądać i szukać inspiracji
cd urlopu
No to podsumowanie dnia wczorajszego. Sporo pływałam, rano jogging, no i ciasta zero. Ale i tak coś chyba za dużo zjadłam. Niestety boli mnie teraz brzuch odkąd wstałam, więc mimo, że wcześniej wstałam to pobiegać nie pójdę, bo kiepsko się czuję
poprawka- czuje się coraz podlej. Śniadania zero, obiad też mi minął. W takim stanie, to wogule nie mogę patrzeć na jedzenie. Tylko woda,woda,woda i upał