Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Należę do osób, którym brakuje pewności siebie. W tym momencie unikam spotkań ze znajomymi gdyż nie mogę patrzeć na siebie. Drastyczny wzrost mojej wagi nastąpił zaledwie w niecałe pół roku z 52kg na 69 kg która od dwóch -trzech miesięcy na szczęście się zatrzymała. Postanowiłam się w tedy ogarnąć i wziąć za siebie , ale mi nie wyszło i w konsekwencji przybyło mi dodatkowo jeszcze 3 kg. Obecnie moja waga wynosi na dzień 17.01.2013 wynosi 72 kg. Powiedziałam sobie dość. Na ten dzień ważę dużo za dużo a przydało by się pomyśleć już o dzieciach.Nawet nie chcę sobie myśleć ile bym wtedy ważyła i jak wyglądała. Dlatego tu jestem. Mam nadzieję, że mi się uda. :) Tak wyglądał mój wpis z 2013r. Nie wyobrażałam sobie w tedy jak bym wyglądała jeszcze więcej niż 72 km. Na dzień dzisiejszy już wiem jak bym wyglądała o jeszcze 10 kg więcej. Moje zdjątko profilowe mnie właśnie taką przedstawia 82 kilogramową kobitkę. Ale teraz to na serio muszę się pozbyć tych kilogramów i dlatego tu jestem. Pozdrawiam wszystkich którzy też się z tym borykają. ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 81858
Komentarzy: 1678
Założony: 11 maja 2012
Ostatni wpis: 4 marca 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Gosia288

kobieta, 40 lat, Koluszki

154 cm, 66.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 sierpnia 2019 , Komentarze (2)

Odpukać młoda już lepiej. Z rana miała temperaturę jeszcze 37.8 , ale potem w ciągu dnia.wachała jej się miedzy 37.4 a 37.6. Zas przed spaniem miała już 37.2. 

Z rana pojechaliśmy na to pobranie krwi. Niestety swoje odsiedziałyśmy , bo akurat przed nami były już dwie osoby na krzywą, dwie ciężarne i jedna z dzieckiem w takim wieku jak moja Natala. Wiec wszyscy co mają pierwszeństwo w kolejce 😅 pojechałyśmy na 9 a wyszłyśmy o 10.40.   Ostatecznie mocz wyzedł prawidłowo a crp lekko zawyżone (11) . Doktorowa powiedziała że niç z tym nie robimy jeżeli jednak temperatora znow zacznie skakać to mam się zjawić a jeśli nie to mam nie przychodzić. Obstawila trzy dniówkę , bo powiedziałe że na zeby to trochę zawysoką tą temperaturę miała. Ja jednak obstawiam zęba bo w nocy młoda pomrukuje. 

Dziś również odwiedziła nas chrzesna Natalii. Byla ze swoim synkiem w Lodzi w szpitalu na rehabilitacji i potem do nas wpadla, bo stwierdziła że potem juz bedzie nam sie cieżko zgrac na spotkanie, bo jej starszy synek idzie pierwszy rok do przedszkola. A to wiąże się z ciągłymi chorobami.  Na dodatek dowiedziałam się że chrzena Natalii obchodziła dziś urodziny. Wiec w jedną z pięciu babeczek na talerzu wbiłam symboliczną świeczkę i starsza niosąc ten talerz zaśpiewała cioci sto lat. 😊 Była mile zaskoczona. Ale jedną babeczkę trzeba było zjeść a potem jeszcze wpadły 3 kawałki ciasta. Ehhh. Ale tak to jest gdy nie je się śniadań. 

Z tego tytułu dieta nie przestrzegana. Moje menu;

Śniadanie: brak ( szybkie wyjście do laboratorium)

Śniadanie2: 5 śliwek

Obiad: schabowy z ziemniaczkami i surówką ( przyjazd chrzesnej mojej Natalii wiec zrobilam normalny obiad)

Podwieczorek: babeczka, napoleonka, mały kawałek pleśniaka i mały kawałek ciasta mamy w tym 2 kawy rozpuszczalne z mlekiem ( czas spozycia rozłożony w ciagu 2h)

Kolacja: kanapka z parzoną szynką po starszej

Mam nadzieje że od  jutra naprawde juz mi się  uda wrócić do diety.

Ćwiczeń brak.

No i tyle moich wywodów. Teraz spać bo odlatuje. Pa😉

21 sierpnia 2019 , Skomentuj

Dzień 231 (poniedziałek)

Około 6 płaczem obudziła mnie młoda. Dotykam jej a ona cała rozpalona. Termometr pokazał 38.5 stopnia. Raz dwa nurofen forte i obserwacja. Na szczęście temperatura ładnie spadała. A ja zastanawiałam się czy: jednak załapała coś od mojej chrześnicy czy przez klimę w aucie przez 7h co jechaliśmy czy też od ostatniej trójki która zaczęła się przebijać.  Ostatecznie stwierdziłam że poczekam i ją jeszcze poobserwuje. Nie dzwoniłam do przychodni zwłaszcza że temperatura ładnie spadła a poza tym nic więcej jej nie dolegało. 

Niestety około 15 temperatura zaczęła jej gwałtownie rosnąć że nawet nie wiem kiedy skoczyła jej do 39.5. Raz dwa lek i oklady . Ostatecznie zbiłam jej do 38.3  jednak po 4 h temperatura znów zaczęła rosnąć i znów wynosila ponad 39. Leku jeszcze nie mogłam podać więc robiłam oklady  jednak temperatura trzymala się cały czas około 39. Ostatecznie jak minęło 6 godzin podalam jej kolejną dawkę leku + non stop oklady . Temperatura spadla do 38.3 stopni. Potem noc spedziłam na koczowaniu na szczęście temperatura przez całą noc trzymała się na poziomie tych 38stopni z małym haczykiem. 

Więc jak się domyślacie dzień rozwalony całkowicie. Młoda przez temperaturę już wogole tego dnia była marudna i non stop się uskuteczniała. Zwłaszcza jak wróciłam z zakupów ( poprosiłam mamę żeby do nas zajechała, bo po wyjeździe lodówka była prawie pusta) . 

Dieta nie przestrzegana. Przez dzień dużo aż tak nie wchłonęłam. Ale były to produkty wysoce przetworzone. A co najgorsze zaliczyłam boczek i kawałek karczku z grilla około 22h bo mnie przyssało. A mojemu mężowi się zachciało grilla i poległam.

 Ćwiczeń brak.

Dzień do czterech literek. 

Dzień 232 (wtorek)

Nad ranem znow zaczęła młodej  rosnąć temperatura (38.7) i około 5.30h  podałam kolejną dawkę syropu

Temperatura ładnie spadła do 37.3 stopni.  Mimo to już zapisałam młodą do lekarza bo minimalnie zaczęła jej leciutko lecieć woda z nosa i przykaslala tak sucho. Ten kaszel to wiadomo sam z temperatury jej się wziął  jak sucho w gardle miała. No ale dmucham na zimne. Wizytę miałam na 17.30. I wsumie temperatura przez caly dzień jej nie rosła wahała sie od 37.2 do 37.6 . Jednak pół godziny przed wizytą już skoczyła jej do 38.4.  Doktorowa przebadała obejrzała i nic nie wykryła ale dala mi jeszcze skierowanie na badanie moczu i crp.  Lek młodej na gorączkę podałam przed spaniem i narazie temperatura trzyma jej się na poziomie 36.8 , a jest już po północy i od podania leku minęło 5 godzin więc jest dobrze. Może wkońcu jej spadnie całkowicie i ostatecznie. 

Jutro z rana będę próbować jakoś złapać te jej siuśki. To bedzie wyczyn bo ona nie toleruje nocnika a z woreczkami wiecie jak to jest. Ostatnio zaczęłam sadzać ją na sedes może  mi się jakoś uda.😞 

Dziś byłam przemęczona przez nieprzespaną noc. Mama też dziś wpadła a ja w samochod i tym razem zajełam się  załatwianiem spraw z wiązku z tym nieszczęsnym z e-sądu  nakazem zapłaty za OC. Na szczęście naszej ubezpieczycielce udało się uzyskać emaila że obie sprawy zostały z windykacji cofnięte bo jednak wszystkie papiery się znalazły. Ale sprawa była już w e- sądzie więc i tak musimy się odwolać ale chociaż mamy dokument potwierdzający ich pomyłkę. Więc mam nadzieję że sprawa od ręki zostanie umożona przez sąd . 

Dziś dieta też nie przestrzegana ale chociaż coś tam z niej uwzględniłam:

Śniadanie: owsianka z bananem i kiwi ( płatki owsiane 3łyżki, banan 1szt, kiwi 1szt, słonecznik 2 łyżeczki, 1szkl. mleka)

Śniadanie2: babeczka z kruchego ciasta nadziana budyniem borówkami i malinami.( w trasie)

Obiad: dwie gałki lodów ( mango i kinder country), szkl. kawy rozuszczalnej z mlekiem.( w trasie)

Podwieczorek: grochówka 1 i 1/2 małej  łyżki wazowej, szkl. kawy rozpuszczalnej z mlekiem ( mama przywiozła i niezręcznie było jej odmówić)

Kolacja: kanapka z pastą z  avokado( ok 70g pól szt.)  i czosnkiem  (1 ząbek) , pomidorki koktajlowe 5 szt, orzech włoski 2szt, pieprz

Mam nadzieję, że już od jutra wpełni będę przestrzegać diety.

Aktywność:

Natomiast dziś zaliczyłam rowerek - 10 km. Chociaż tyle 😊

Jest po pierwszej w nocy za oknem pada. Młoda chłodniutka więc zmykam spać. 

18 sierpnia 2019 , Komentarze (7)

Dzień 227 ( czwartek)

Dzień imprezy urodzinowej chrześnicy.

Tego dnia było szykowanie imprezy na 15. Pogoda dopisywala wiec impreza była na zewnątrz ( w plenerze) . Impreza była zrobiona wedlug zwyczaju jaki panował w domu rodzinnym szwagra. Mianowicie na stole bylo tylko wszelkiego rodzaju ciasto, kawa, herbata, soki i woda. Wiec nie uniknelam ciacha. 

Menu tego dnia:

Śniadanie: 2 kanapki z wedliną 

Śniadanie2: kawa 3w1

Obiad: ziemniaczki z koperkiem karkówka z piekarnika zapiekana z ketchupem i serem, gotowana marchewka, surówka z czerwonej kapusty

Podwieczorek i kolacja w jednym: kawalek tortu i 4 kawalki innych ciast + kawa i herbata oraz woda

 Ćwiczeń brak

Wybrany przedmiot przez moją chrześnicę to kieliszek. 😂 Rodzice zawiedzeni zwłaszcza że oboje niepijacy. 

Dzień 228 (piątek)

Tego dnia wybrałam się z mężem po sniadaniu na rowery. Zrobiliśmy 56km  W tym droga powrotna non stop w deszczu. Non stop jak nie ulewa to intensywny deszcz i tak na przemian dobrze że mocno nie wialo bo juz wogole bym padla. Średnia 20.9km/h wiec jak na warunki uważam że niźle😄 Niestety jak wrocilam to niespelna godzinie po obiedzie objadłam się jedzcze ciastem.A potem po 1.3 h wyciągnełam siostre na 3km biegania. Na moje nieszczęscie pożyczyłam buty do biegania od siostry ( bo moje płynęły po rowerze). Ale bylo mi ciężko i niedobrze. Na dodatek poraniłam sobie palca paznokciem.  Bo mimo to że z siostrą mamy ten sam numer buta to ona ma  dużo węższą nogę. Potem jeszcze na trochę z dzieciakami pojechalysmy do Michelinek. 

Na kolacje zjadłam  kanapkę.

Poszalałam😁 Ale w jedzeniu tez zbytnio nie folgowałam zwłaszcza pod wieczór. A że na dziś było mi mało wrażeń to namowiłam siostrę jutro na parkana ( 5 km biegu) . Szwagier to zapalony biegacz wiec żebym się nie wycofała to przed spaniem wciągnął mnie na listę biegaczy. 

Menu:

Śniadanie: 2 kanapki z wędliną

Śniadanie2: brak (rower napój  izotoniczny)

Obiad ( po15h) mielone 3szt małe, ziemniaki z koperkiem, gotowana marchewka, buraczki

Podwieczorek: ( po 16h) 3 kawalki róznego ciasta

Kolacja: kanapka z wędliną

Aktywność:

Rower 56km do obiadu

Bieganie 3km po podwieczorku

Dzień 229 (sobota)

Pobudka o7 rano oporzadzenie dzieci i siebie. Start 9 rano . Przebiegniecie 5 km zajeło mi 31.23 razem z siostrą. A ogolnie 50 miejsce z 65 . Wiec ostatnia nie byłam 😁. Dodatkowo nabyty pęcherz na malym palcu u jednej nogi bo bieglam w butach mojej siostry , bo moje nadal byly strasznie mokre. 

Potem jeszcze spacer. Później wypad z dziadkami do Płocka. I na wieczor znow spacer.

Menu:

Śniadanie: kanapka z wedliną i ogorkiem

Śniadanie2: 3 ciastka i kanapka z wędliną i ogorkiem

Podwieczorek w godzinach obiadowych: lody duża galka słony karmel

Obiad w porze podwieczorka: pieczone udko ziemniaki z koperkiem, gotowana marchewka i kalafor

Kolacja : brak

Dzien 230 ( niedziela)

Dziś jeszcze z mężem przejechaliśmy się rowerami  na bulwar do Gdanska i z powrotem wyszlo 45 km średnia 21.3km/h ( w tym powolna jazda po promenadzie). Potem jeszcze około 1 godzinnyspacer z córką . Pakowanie toreb i wyjazd. To co dziś dzieje sie na drogach to normalnie przechodzi ludzkie pojecie. Autostrada to jeden wielki korek. Wyjechalismy 16.30 i nadal jestesmy w trasie. I tak część autostraty obkechalismy bokami. W Kowalu wjechalismy z powrotem ale nadal korek. Jazda szarpana. Tu sie troche człowiek rozpędzi i nagle musi chamować i sie stoi albo jedzie 20 na godzinę. Tragedia. Jak do północy dojedziemy bedzie dobrze. 

Dziewczynki w miarę tą trase znoszą ale nie wiem jak  dlugo mloda wytrzyma. 

Menu:

Śniadanie: kanapka z wędliną i ogórkiem 3 mini herbatniczki z czekoladą

Śniadanie2: 2 ciastka 

Obiad: karczek z ketchupem i serem, ziemniaki, marchewka gotowana, buraczki

Podwieczorek: dwa male kawałki ciasta ,kawa 3w1

Kolacja: banan i dwa kabanosy

Podsumowujac 4 dniowy wypad do siostry:

-  Przejechane rowerem 101 km ( drugi i trzeci wypad w tym sezonie na rowerze)

-   Przebięgnięte 8 km ( to byly moje pierwsze dystanse w tym sezonie) 

Wiec jestem z siebie bardzo dumna. 😁 A z moją kondycją nie jest tak źle bo wracam bez zakwasów 😄 Jedyny uszczerbek to zraniony palec u nogi i pęcherz na małym palcu. Ogólnie pogoda dopisała nie licząc tego oberwania chmury co bylismy na rowerach.

Od jutra wpisy już  codziennie. Oczywiście nadrabiam Wasze pamietniki :) A na dziś już koniec.

14 sierpnia 2019 , Skomentuj

Właśnie jestesmy w trasie.

Dziś o mało nie wyszłam z siebie. W młodszą normalnie coś wstąpiło i od odtworzenia ślepek był non stop prawie ryk. O wszystko awantura nic nie pomagalo. Na ręcach źle, na podłodze źle, gdy siostra wzieła zabawkę źle. W końcu stałam się wyrodną matką i wsadziłam ją do łóżeczka. Z 20 min poryczała i poszła spać. Na pewno nic ją nie bolało, bo jak tylko wdrażałam wygłupy to zanosiła się śmiechem , to byl ryk wymuszający. Juz od paru dni się tak zachowuje ale dziś już przeszła samą siebie. Więc jak się domyslacie od rana chodziłam nabuzowana. W sumie jak wsiadlam w auto to ze mnie zeszło. 

Na dodatek dostalismy to znaczy mąż,  jeszcze wezwanie z e- sądu za nieoplacenie OC  naszych dwoch aut, ktore juz zostaly sprzedane w tamtym roku. Co oczywiscie jest  bzdurą. I gdy firma wczesniej domagala się pisemnie zaplaty nasz ubezpieczyciel wysyłał im za kazdym razem umowę sprzedazy i wypowiedzenie OC. A mimo to sprawa trafila do e-sądu . Teraz jak sie odwołamy to sprawa na pewno trafi do normalnego sądu i bedziemy wojować z firmą ubezpieczeniową. A co najśmieszniejsze nie dawno dostalismy kolejne wezwanie do zaplaty za jeszcze inne auto ktore tez kiedys zostalo sprzedane. Juz pismo bylo z windykacji ale w koncu sie dopatrzyli że jednak sie pomylili i my mamy wszystko uregulowane. Ubezpieczycielka wymusiła na nich pismo potwierdzajace ten fakt. Wiec jeśli dostaniemy wezwanie ze sądu do zaplaty to mamy czarno na bialym ze firma sama potwierdzila że jednak wszystko mamy uregulowane. 

Nie rozumiem czy takich firm jakoś ukrucic nie mozna. Tylko nerwy i czas czlowiekowi zabierają. Na dodatek tego dnia co mąż dostal pismo z esądu nie mogł się skupić na robocie i klijentowi zrobil zwarcie w aucie przy naprawie. Auto jeździ tylko co elektroniczne w nim nie dziala. A tego dnia wieczorem klijent wyjeżdżal na wczasy. Zegarow, radia oraz automatycznie pompowanych koł brak. No pare tysi męża bedzie kosztowalo bo znając jego szczescie to wszystkie moduly sie popaliły. Nie mowiąc o reputacji . Ale tak to jest gdy glowa zawolona czyms innym i o pomylkę nie trudno. 

Dzis diety i cwiczen brak. 

Przez te nerwy moje menu bylo nastepujące:😒

Śniadanie: rożek czekoladowy

Śniadanie2: rożek -kaktus

Obiad: rożek kokosowy, rożek śmitankowy 

Podwieczorek: rosół z makaronem 

Kolacji nie planuje

Wyjadłam wszystkie lody z zamrażalki. 

W sumie dziś rano się zważyłam aby zobaczyć ile mam do zrzucenia  i waga pokazała 60.5kg. Wiec w sumie miło bylam zaskoczona. Zobaczymy w piatek po imprezie. 🙂 

Dobra kochane ide zerknąć w wasze pamietniki , bo przez to wszystko mam troche zaleglości 😁

14 sierpnia 2019 , Skomentuj

Nie odpocznę. Moze uda się u siostry . Bedą dziadki to zajmną się dzieciakami a mąż wyskoczy na rower to ja rzucę się na łóżko  i wkoncu odespie. Lecz na pewno nie bedzie to czwartek. 

Okazało się że chrzesnemu cofneli urlop i w sobotę nie mogł by przyjść , bo byłby w robocie do 22. Wiec jego żona też powiedziaĺa że nie przyjdzie z dzieciakami tylko razem wpadną innego dnia. Wiec siostra obdzwoniła wszystkich czy w czwartek jednak wszystkim by pasowalo i w konsekwencji roczek odbedzie się w czwartek a nie w sobotę jak bylo zaplanowane wcześniej. ( akurat tego dnia konczyłaby równo roczek).  Mi trochę nie na rekę bo liczylam że odsapnę i odżyje trochę  po urodzinach starszej. A tu nie dość że w nocy dojedziemy to od rana bedzie bieganie i szykowanie imprezy. A po drugie w piątek ważenie i po imprezie raczej nie bedzie optymistyczny rezultat wagowy. 

Jutro wstawię wam zdjecje prezentu dla mlodej, bo dzisiaj jakoś mi sie nie składalo aby je zrobić. 

Wogóle dzisiaj bylam zabiegdana. Oraz strasznie dużo czasu zajęło mi segregowanie ciuszków po najmłodszej dla siostry. Ale ogolnie juz jestesmy spakowani jeszcze dopakować parę rzeczy i bedzie finisz 😁

Jutro z grubsza jeszcze ogarne dom i mogę jechać. 

Dziś diety i ćwiczeń brak.

13 sierpnia 2019 , Komentarze (4)

Witajcie kochane dlugo nie pisałam ale to był dla mnie intensywny okres. 🙂

Dzień 220-221

Czwartek i piątek spędziłam na zakupach i sprzataniu. W sumie zrobilam genralne porządki : mycie okien , pranie firanek a nawet pokrowcow z kanapy. Oraz jeden pokój przerobiłam na pokój zabaw dla dzieciaków.  Małą sypialkę. Łóżko (220×240)z dużym nagłówkiem przekręciłam na bok,  nogi zabezpieczyłam poduchami by nie waliły o ścianę. Dzieki naglówkowi stało stabilnie a z drugiej strony zabezpieczone bylo łóżeczkiem turystycznym. Zaś na podlodze znajdował się materac z tego lóżka a wzdłóż lóżka i jednej ściany były poduchy by dzieciaki glowami nie waliły o twarde przy wyglupach. I jeszcze udalo mi się tam wcisnąc kuchnie mojej córy wiec miały się czym bawić i skakać.😁 Natomiast kacik dla najmlodszych z zabawkami zrobilam w pokoju gdzie byl stoł aby miec ich na oku.

Tak mnie jakos wzieło😥  że normalnie chodzilam spać między 2 a 3 w nocy. Gdyż w piątek ( w nocy) juz stół  był gotowy ( zastawiony zastawą). 

Zaś diety w te dni nie było. Po prostu jak łapałam chwilę oddech to coś na szybko łapalam i przekanszałam. Typowych ćwiczeń brak. Snu minimum.

Dzień 222

Sobota. Tego dnia jeszcze jeździłam,   a to po torta , balony nadmuchane helem, po zupy. Bo po ostatniej wpadce na chrzcinach gdzie przypalilam gulasz i goscie musieli się zadowolić tylko jedzeniem na zimno stwierdziłam,że teraz pujdę na łatwiznę i w zachęcie zamowiłam 10l gulaszowej i 4l rosołu. 😁 na 14 osób doroslych i 5 piecioro dzieci starszych i 3 maluchów. W sumie wlączie z nami było 22 osoby. Jedna babcia sie nieodchaczyła bo słabo sie czuła.

Moje menu na impreze obejmowalo:

 -  10l gulaszowej ( dużo za dużo jeszcze kazdy dostał po litrowym sloiku do domu)

-  4l rosołu

-  Jajka na twardo na trzy sposoby: solą i pieprzem, majonezem i szczypiorkiem oraz faszerowane        pastą z żółtek z podsmażonymi pieczarkami z cebulką wszystko połączone majonezem

-  salatka z kurczakiem doprawionym przyprawą z gyrosa, pekińska, por, kukurydza , makaron mini świderki i  minimalnie majonezu

- półmisek wędlin sklepowych( sopocka , bekon, drobiowa, szunka, boczek cyganski oraz

- półmisek wedlin typowo wiejskich ( salceson, boczek pieczony i parzony, gruba  kaszanka, kielbasa, czarne ,  pasztet)

- pieczarki pieczone w jajku i bułce tartej

- półmichy owoców  ( banan winogrono śliwka brzoskwinia)

- cukierki

- ciasta ( sernik, sernik na zimno, jablecznik , orzechowiec, rafaello, ponczusie, mini buleczki nadziewane budynoem i dżemem)

- tort 

- talerze warzywne ( pomidor, ogorek świerzy, rzodkiewka. Druga kompozycja talerza to ogorek kiszony, papryka, oliwki)

- dodatki do wędlin ( chrzan, buraczki z chrzanem , musztarda)

- napoje gazowane, woda, kompot wszystko z lodowki a nawet z zamażalki 😄

- szampan dla doroslych i dla dzieci oraz troche czystej dla doroslych😊  

Od rana było w miarę przyjjemnie i nie zapowiadało się na upał który zapowiadali. Niestety po 14 wyszlo slonce i zaczął się skwar😧 termometr pokazywał 31 stopi na plusie gdzie przed poludniem jak wyszlam na dwor w podkoszulce przenikał mnie lekki dreszczyk od chlodu. Poszedł w zapomnienie. Oczywiście zapobiegawczo mężowi kazalam przywiesć przenośny klimatyzator od znajomego wiec sie nie ugotowalismy ale i tak w domu bylo troche za ciepło.  

Ogolnie dzieciaki zaliczyly jeszcze dwór. Mialam troche sprzetu do baniek to sobie popuszczali , starsza na dzień dziecka dostala malego dmuchanca do 80 kg wiec tam tez na raz cala starszyzna sie mogla nawic na raz. A na koniec juz typowo starse jak i najmlodsze dzieciaki latali za bankami robioną przez maszynę. Cora dostala od mojej siostry na urodziny jak wpadlismy do nich gdy wracalismy z Ustki. Nie mogi przyjechać. 

Potem szal byl w domu ale w pokoju zabaw a potem jeszcze na górze  u Oli w pokoju. Wiec w sumie przy stole moglismy normalnie porozmawiac nie przekrzykujac siebie. 😁 

W sumie impreza trwala od 16 do 22. Ale oczywiście wpadka była z zupą. Poprosiłam mamę aby ja mieszała podczas podgrzewania aby sie nie przypalila. I co sie stało???........ Mama tak intesywnie ją mieszała że mieso ię rozsypało . Z zupy zrobiła się papa 😅😂😂😂😂 Ale bynajmniej nie przypalona😂😂😂😂😆. Mimo ze papa ale była smaczna. 😋

Gosciom na droge dalam po sloiku gulaszowej, ciasta i owocow. Bo co ja z tym bym zrobila zwlaszcza ze w środę wieczorem jedziemy do mojej siostry na roczek i bedziemy tam do konca tygodnia.

Pousypialam dzieciaki i wzielam sie za sprzatanie. Gdybym to wszystko pozostawila do rana to tylko potem mogłabym to wyrzucić do kosza z tytulu temperatury.  Ogolnie jakoś na imprezie duzo nie jadlam jednak gdy wzielam sie za sprzatanie wlączył mi sie odkurzacz i poleciałam. A to z trzy jajeczka , troche salatki bo sie nie miescilo w pudelko, a to ciasta bo tez sie nie miesciło itd. Gdy wszystko sprzątnełam była 3 w nocy. Oprocz pokoju zabaw , bo mąż sie tam rozlożył na materacu😄

Ale najwazniesze że tego dnia moja cora była przeszcześliwa. A na dodatek jeden ze swoich prezentow oddala przybranej corce brata mojego meża. Dokladnie dyskopilkę. Sama wczesniej taką dostala od babci a gdy na urodzinach dostala drugą to sama z siebie podarowała ją Mai. Z czego jestem dumna , że tak sama z siebie to zrobiła. Moje kochane sloneczko😄

 Zero diety i ćwiczeń

Dzień 223

Niedziela. Pobudka okolo 8. Mloda się wyspała liczylam jednak że dlużej po spi.  Z rana źle sie czułam po tym obrzarstwie w nocy przy sprzataniu. Od rana natąpila segregacja naczyń oraz szykowania wyprawki jedzeniowej dziadkom, bo wczoraj na wychodnym nie dostali i powiedzialam że im dzisiaj podrzuce. Oporządzilam w miedzy czasie dziewczyny i okolo poludnia wyjechalam z tabołami. Mąż zaś w miedzy czasie wyrwał na rower. Suma sumarum wrociłam do domu okolo 16. Potem jakis poźny obiad. I ogarniecie sypialki. A  okolo 18 znow mielismy gosci. Posiedzieli tak do 21.30. I znów ogarniecie dziewczyn do spania a potem zmywanie i spać. 

Zero diety  i ćwiczeń.

Dzień 224

Poniedziałek tez nie pospany. Mloda zrobila pobudkę po 6. Od rana leniwie. Potem wyjazd pozalatwiania spraw. A to zawiezienie papierow męża do księgowej a to oplacenie rachunków, zakup prezentu dla chrzesnicy ( kupilam dużą ciuchcię z wagonem gdy jak podrośnie to do ciuchci mozna zamontować rączke a na wagonie usiaść i w tedy robi za taki odpychacz. W domu moze zbytnio nie pojeździ ale na przyszly rom jam zrobi sie cieplo a mloda już bedzie umiala porzadnie dreptać to wystawią jej na dwor i z tego zkorzysta. A teraz po prostu sie nia pobawi bo ciuchcia ma na sobie troche gadżetów. Jutro wstawie wam zdjecie. Do tego dokupie jej jeszcze parę książeczek , bo podobno lubi je przeglądać. 😊  

Około 15 pojechalismy do babci ktora zaniemogła i zawieźlismy jej troche ciasta, kawalek torta oraz owoców.  Do domu zjechalismy po przed 19. Ogarniecie troche domu i znow szykowanie dzieciakow do łóżek. Niby taka padnieta byłam przez caly dzień bo znow dzisiaj niemilosiernie parno bylo na dworzu. A tu prawie 1 w nocy a ja spac nie mogę.

Oczywiscie dzis diety też brak i ćwiczeń również.  

Jutro bedzie to samo. Zacznie się od prania i pakowania toreb na wyjazd do siostry. Oraz segregacji ubranek po Natalce bo obiecalam  sostrze  , że jej przywiozę. Jutro jednak czyli juz dzisiaj wywożę dzieciaki do moich rodziców i na spokojnie już wszystko ogarniam. 😊 No chyba ze złapie mnie kryzys zmeczenia , to będę odsypiać. 😁 A po tem po nocach bede pakować torby.

Dobra kochane zmykam moze zasnę. A wasze pamietniki najszybciej nadrobie w środę jak bede już w trasie do siostry. 😊

Trzymajcie się😉

7 sierpnia 2019 , Komentarze (3)

Znów caly dzień zalatana , a na dodatek garnąć się nie mogę. Ale chociaz juz tam cos troche porobilam i pozałatwiałam. Nie wiele, ale zawsze coś. Oglądałam pogodę. Na sobotę zapowiadają 29 stopni i przejsciowe burze. Normalnie się ugotujemy w domu na tych urodzinach. No i czlowieku bądź mądry i wymysl co postawic na stole w taką pogodę aby moglo postać , dobrze smakowało i przede wszystkim nie zaszkodziło. Po prostu wszystko bedzie pływać. 😣  Śmiałam się że postawię tylko paluszki i chipsy 😂 Impreza zaczyna się o 16 ale to i tak bedzie skwar. Totalna pustka w glowie.

Dziś dita znow tak sobie przez to zabiegaie:

Śniadanie: 1 i 1/2 szt kanapki z wedliną 3 plastry , paryką

Śniadanie2: brak

Obiad: pół miseczki pomidorówki, dwa mini pączki 

Podwieczorek: babeczka z nadzieniem budyniowym z borowkami i malinami

Kolacja : banan

Aktywność brak

Kończę bo oczy już mi się same zamykają przez tą nieprzespaną wczorajszą noc. 

7 sierpnia 2019 , Komentarze (5)

Strasznie czas mi ucieka. Wogole nie mogę się zorganizować.  :/  Co oczywiście negatywnie wpływa przede wszystkim na moją dietę. Mam nadzieję, że jakoś się ogarnę i od jutra bedzie dużo lepiej. Dzisiejszy dzienbył po prostu tragedią. Z rana mialam pozałatwiać sprawy ale ogarnęłam się i dziewczynki  dopiero przed południem. A z domu wyszłam o 12 !! 

I wsumie caly dzień przebimbałam w samochodzie kursując tam i z powrotem. A wieczorem padłam jak mucha. Na dodatek teraz siedziałam na internecie i szukałam prezentu dla chrześnicy i nic sensownego nie wpadło mi w oko. Jeździki skoczki i tym podobne siostra zapowiedziala żeby nie kupować a moi rodzice kupili stolik interaktywny. A ja teraz zostalam w czarnej dziurze..... 😣  Może wy poratujecie???? Jakieś pomysły podrzucicie????  Prosze. Muszę coś już na szybko zakupić , bo inaczej nie zdąży dojść na czas zwłaszcza, że w przyszłym tygodniu jeszcze świeto się wkradło. 

Przez to wszystko wogole teraz nie mogę spać. Mimo że czuję jak jestem zmeczona. Kreciłam się na tym łóżku kręciłam , aż w końcu tu wylądowałam. Chociaż wpisy nadrobię. 

Menu dzisiaj  ( wczoraj bo już grubo po północy) obejmowało:

Śniadanie: 1 i 1/2 kanapki z maselkiem, poledwicą sopocką - 3 plasterki, papryką  1/4 szt

Śniadanie2: banan

Obiad: kołacz i dwie  małe galki lodów pistacja z białą czekoladą oraz słony karmel oraz lody włoskie średnie smak śmietankowo- czekoladowy

Podwieczorek: kawa 3w1 4 szt. mini pączusiów serowych

Kolacja :1/2 krajzerki z masełkiem i plasterkiem polędwicy

Znów poleciałam przyznaję się bez bicia. Po urlopie bierze mnie na słodkie. Ale od jutra nie ma bata rygor absolutny do imprezy w sobotę. Zero słodkości i pilnuje tego co mam na talerzu. No i oczywiscie włączam 6 bieg przy sprzątaniu domu. Jak się zajmnę sprzataniem to nie będę miała czasu podjadać. 😊   Natomiast co do ćwiczeń  oczywiscie brak  :/

Ok konczę bo już po 2 h a ja jeszcze nie śpie a jutro bedę chodzić jak zombii i jeszcze bardziej będę się na siebie wkurzać , bo nic mi nie będzie wychodzic. Pewnie przez tą dawkę cukru co sobie zapodałam nie mogę spać.  Dobra kochane lecę może w koncu zasnę. 

6 sierpnia 2019 , Komentarze (2)

Jak zwykle sie nie wyrabiam. Oto moje pomiary  z poniedzialku. O dziwo waga nie wzrosla po niedzieli więc jest dobrze. Niestety cm slabo lecą. Myślałam ,że na tyle chodzenia w pupie udach i lydce cos zleci a tu nic. Ważne ze choć w brzuchu coś poleciało 😁nie dużo , ale zawsze coś. 

pomiar na
05.08.2019
różnica od
ostatniego
pomiaru
różnica od
początku 
odchudzania
waga60.9- 0.720.7
szyja310-6
biceps300-6
pirsi98-2-16
talia87-1-21
brzuch90-2-28
biodra940-17
uda560-10
łydka360-4
suma-5- 108

Wczoraj dzień był zawirowany ale jedzeniowo nie bylo tragedii choc to nie byly posilki wedlug menu dietowego. 😊  Znów dąże do 5 z przodu. A w weekend impreza i jeszcze w następny kolejna impreza. Sierpień bedzie kolejnym miesiącem pilnowania się. Moze we wrześniu w koncu ruszę z kopyta 😊

Wczorajsze menu:

Śniadanie: 3 szt pierogów z serem i jogurtem

Śniadanie2: jabłko 

Obiad: rosół  z makaronem i pół udka

Podwieczorek: kawa inka lody algida śmietankowo- czekoladowe

Kolacja: Kapusta mloda i kromka chleba

Aktywność: zero   :/  - nie miałam już siły 

Dziś juz wracam do menu dietowrgo i do ćwiczeń.

5 sierpnia 2019 , Komentarze (4)

Dzień 215

Gdy otworzylismy oczy slońce witalo nas przez okna aż szkoda było się zbierać. Pobudka była o 7.30 a wyjechaliśmy o 10.30. Non stop na pelnym biegu bo dzien wczesniej późno zaszliśmy na kwatere a jak pousypialam dzieciaki to juz wogole było okolo 23 i już mi się nie chcialo pakować. 

Więc z rana było ekspresowe tempo. 

Wydlużykliśmy sobie drogę. Zajechaliśmy na obiad do mojej siostry w Rumii.  😊  Jechaliśmy do niej 2h przez ruch na drodze. Moj mąż wyskoczył z szwagrem na rowery - do Władka i z powrotem- zajęło im to 3 h.  Ekspresowe tempo. A ja w tym czasie pogadalam z siostrą a dziewczynki się wybawiły😄

Ta w różowej bluzecce to moja chrześnica . 17 sierpnia będzie kończyć roczek 😁

O 17 zjedlismy obiad i okolo 18.30 wyjechalismy do domu do ktorego zajechaliśmy o 21.40. Kompanie usypianie kolacja i spać

Menu:

Śniadanie: 1/2 op. jogurtu naturalnego musli 1 szt mini sesen daysa

Śniadanie: brak

Obiad: 6 rurek z kremem waniliowym i 2 cukierki

Podwieczorek: ziemniaki, udko pieczone, surowka z kiszonej kapusty z marchewką i jablkiem oraz surowka z marchewki i jabłka z jogurtem

Kolacja: 3/4 bagietki z maslem czosnkowym ( z biedronki) a jak wrociliśmy to jeszcze kawalek karczku z grila i 1/ 2 bagietki z maslem czosnkowym z grila. - ok. 22.30

Aktywność: zerowa

Dzień 216

Dziś z rana dalsze ropakowywanie toreb. Choc i tak dzisiaj wszystkiego nie rozpakowałam . Zostały ciuchy. Potem na 14 na obiad do tesciowej posiedzenie troche. A potem na 17.30 na ognisko dla dzieciaków organizowane przez chrzesnego Natali. Wiec dzisiaj dzien pod wzgledem dietowym kiepsko.

Menu: 

Śniadanie: 3/4 krajzerki z masłem i żywiecką

Śniadanie2: brak

Obiad: ziemniaki z sosikiem i mięskiem, koperek, surowka z marchewki i jogurtu oraz dwie łyżki mlode kapusty a do tego szklanka kompotu z truskawek.

Podwieczorek : 2 szt żóltych śliwek; malutki kawalek ciasta z rabarbarem i kawa 3w1 oraz garść borówek

Kolacja: 2szt kiełbasek z ogniaka, dwie łyżki salatki z ogórków z pomidorami i 4 szt kromkl chleba

Dziewczyny zadowolone 😊

Ja niestety nie za dużo sobie pozwoliłam przez te dwa dni

Jutro ważenie i mierzenie troche kiepsko wyjdzie. Ale mowi się trudno. Dzisiaj rano ważyłam się waga wskazała 60.9 ale jutro bedzie więcej.

Oczywiście przed północą się nie wywrobiłam z wpisami😊

Na dziś tyle. Jutro dzień prawdy waga i cm. A teraz dobranoc 😄

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.