Chciałyście o hojach, to macie osobny wpis. Hoje to moja ostatnia obsesja. Niektóre z nich kocham, inne mnie wkurzają, ale nie oddam za nic w świecie. Kilka hoi niestety zabiłam. Jest parę odmian, których kompletnie nie umiem. Niby normalne, proste, a mi umierają. Na przykład IR-26 i wszystkie wersje eskimo. Ile bym nie miała podejść do nich - to wszystkie nieudane. Zabiłam też aldrichii Christmas Island. W sumie nie wiem czemu. Rosła sobie szczęśliwie i nagle pyk - i po roślinie.
Zdjęcia kwiatków są z intetnetu. Listki są z mojej kolekcji.
Aha, wszystkie moje hoje rosną w hydroponice. Niektóre przekładane są z ziemi do hydro, ale większość od początku w hydro - albo z sadzonki, albo kupiona już w tej postaci.
No ale pora na przegląd. Kolejność w porządku stania na półkach (i parapecie)
1. W tej doniczce mam dwie odmiany hoi pubicalyx. Zwykła pubicalyx i pubicalyx splash (dla nieobeznanych "splash" to te drobne białe plamki.
To znaczy, zwykła pubicalyx też ma plamki, ale splash ma więcej.
Zdjęcie kwiatków pubicalyx z netu:
2. Hoja Lauterbachii. Fajna odmiana. Ma mesiaste listki, takie jak fiołki afrykańskie, tylko posturę inną. W miarę nowy nabytek.
i jej kwiatki:
3. W kolejnej doniczce mam dwie odmiany. Najbardziej popularną hoję carnosa - moja wersja kwitnąca na biało (tzn. Ta mi jeszcze nie kwitła, to znaczy ta gałązka, bo tą hoję mam od stu lat i mi kwitła, a potem dałam sadzonkę teściom, rozrosła się u nich, potem wróciła do mnie - poszła do pracy, a to, co rośnie mi tu, to jedna gałązka, którą sobie odcięłam i ukorzeniłam.). I jest tu jeszcze hoja australis (ta z lewej,z bardziej okrągłymi listkami.
a tu kwiatki carnosa:
i australis:
4. Nowiutki nabytek, chyba się polubimy. Hojka imperialis. Błyszczące niezbyt duże listki. Trochę jak fikus.
i jej kwiatki (wow!) - duże
5. Eliptica. Zrobiłam jej kuku, bo myślałam, że miała uschniętego wąsa i obcięłam. A on był żywy. I teraz ona strzeliła focha i nie rośnie. To znaczy żyje, ale nie raczy nic nowego wypuścić.
i kwiatuszki eliptiki:
6. W tej doniczce mam dwa gatunki hoi. Po prawej na dole to hoja Macgillivrayii Mount Tozer.
Ta wyżej, ze splashem to hoja epc 997. Obie lubię.
i ich kwiatki kolejno:
7. A tu jest hoja, której nie lubię. Wkurza mnie, bo ma liście wielkości dłoni, sztywne, ciężkie, wywraca mi się. I chyba jej te liście pojaśniały, więc zabrałam z parapetu do półcienia. Dostałem ją w gratisie od kogoś, no to rośnie. Koleżanka zwie się hoja surigaoensis.
jak raczy kiedyś zakwitnąć, to ma takie kwiaty:
8. Tu doniczka moich maluszków. Mam tu: hoję krohniana (chyba splash, ale już nie pamiętam) - ta z spiczastymi listkami, hoję mathilda - okrągłe listki i była jeszcze curtisii, ale nie wiem, czy nie padła (listki w kształcie takich jakby kropli). Wszystkie są drobne, listki nie większe niż dwuzłotówki.
kwiatuszki krohniana:
kwiatuszki mathilde:
i kwiatki curtisii (o ilenona w ogóle tam jeszcze jest)
9. Hojka parviflora splash. Na razie maleństwo.
kwiatki:
10. I znowu 2w1 - hoja parasitica: black margin i lhao
i kwiatki parasitica
11. I moja faworytka. Kocham, uwielbiam i przenosiłam z ziemi do hydro bez żadnego problemu. Hoja calystophylla
12. Kolejne maleństwo: hoja rotundiflora square
i może tak kwitnąć:
13. Hoja multflora. Kwitnie na okrągło. Jeszcze jej kwiatki nie przekwikną, a już wypuszcza nową szypułkę. To najbardziej kwitnąca i niezniszczalna z hoi. Natomiast listki ma cienkie.
14. I znowu dwie hoje w jednej doniczce: hoja rosita i hoja obscura. W słońcu obie lubią się wybarwiać na czerwono. Nie mam słońca, więc będą zielone.
a kwitną tak: rosita:
I obscura:
15. To ta nowa, najnowsza. Duże sztywne liście. Hoja potsii chiang mai
a kwitnąć może tak:
16. Macrophylla albomarginata. Choruję jeszcze na macrophylla pot of gold. Świetnie by się razem prezentowały. No ale na razie mam tę.
a kwitnąć może tak
16 i ostatnia z kolekcji hoja latifolia. Właściwie to dwa osobne liście. Większy ma ponad 20 cm długości. Nie chcą wypuszczać nic nowego. Poczekam.
i jej kwiatki
i tyle mam hoi.
Zrobię jeszcze wpis o innych moich roślinkach. Mam filodendrony, monstery (w tym pociętą na plasterki variegatę), skrzydłokwiaty i inne cuda. Ale to materiał na inny wpis.