Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ggeisha

kobieta, 53 lat, Kraków

162 cm, 73.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 maja 2024 , Komentarze (35)

Byłam dzisiaj odebrać nagrodę konkursową. Oto co się w niej znalazło:

1) sztaluga taka po byku - ledwo do tramwaju z nią wsiadłam. Chyba drzewo bukowe. Złożona ma wysokość 2 metrów, rozłożona zmienną wysokość, ale w najwyższej wersji mi się nie mieści w pokoju. Na szczęście jestem kurdupel i będzie na niższym poziomie.


2) Farby olejne Van Gogh w drewnianej walizeczce, z jakimiś dwoma mediami, które nie wiem, do czego służą, pędzlami, paletą (nie umiem jej wygrzebać, ale się nauczę, jakąś ściereczką i jakimś czymś - takie jakby pierścienie (?), czego kompletnie nie kojarzę.


3) Fartuszek malarski z grubego płótna. Oj, przyda się!

Sprawdzałam ceny na stronie sklepu - całość to ok 1 tys zł.

25 maja 2024 , Komentarze (11)

Wygrałam ten konkurs. To znaczy, były 3 pierwsze miejsca, ale moja praca miała 310 polubień, a kolejna, z owieczką 160. Tak więc serdecznie dziękuję za głosy ❤️.

Moje następne dzieła:

akwarela na czarnym papierze

Olejne:

Suche pastele:

Akryle:

akwarela (duży format 30×54)

Alwarela

Akwarela 39×54

A to może nie sztuka, ale jednak. Obraz z neurografiki. Pierwszy raz uczestniczyłam w warsztatach z neurografiki i fajne to było!

13 maja 2024 , Komentarze (21)

Kochani, 

wstawiam link do mojej pracy konkursowej. Proszę, jak Wam się podoba, to zalajkujcie na instagramie ❤️.

https://www.instagram.com/p/C6...

A to jest ta praca:

z góry dziękuję ❤️

12 maja 2024 , Komentarze (12)

Phidippus carolinensis. Taki amerykański skakun. Ze zdjęcia Taurus' Macro Photography. Akwarela A4.

Koniczyna Krwistoczerwona. A5

No i kangurek. 39×54 cm².

:)

11 maja 2024 , Komentarze (8)

Konkurs SEN przedłużyli do wczoraj. Prace pojawią się na IG w poniedziałek. 

A to kilka moich ostatnich:

Akwarela A3 Sisteron

Akwarela A5 taniec

Akwarela A3 Saint Tropes

Akwarela A3 Bardotka w Saint Tropes

Pastel 18×24 chrząszcz Rozpucz Lepiężnikowiec

Akwarela A4 - padalec

Akwarela A5 - żuk

Akwarela A4 - samiec jaszczurki zwinki

Akwarela A4 - pola rzepaku

Akwarela A5 kwiat poziomki

Akwarela A5 - barwinek

Akwarela A4 - salamandra plamista

Akwarela A5 - mysz domowa

Akwarela A5 - bodziszek żałobny

Akwarela A4 - moje hobby - butki biegowe i ogólnie przyroda

Pastel suchy 30x30 - Drzewo życia

Wczoraj robiłam zdjęcia zorzy - jest cudna. Dzisiejszej nocy (to jakby kogoś raził "dzień dzisiejszy" - według mnie jest to zwrot poprawny - bo jest i noc dzisiejsza) pójdę na górkę, może uda się złapać zieleń - wzbudzony tlen na niższych warstwach atmosfery).

21 kwietnia 2024 , Komentarze (13)

Edycja: konkurs rozpocznie się po wpłynięciu wszystkich prac, czyli w maju. Będę wstawiać żebrolajka. ❤️


Praca konkursowa. Jeszcze nie oddałam, jutro zaniosę. Podobno wszystkie prace pójdą na licytację, z której dochód pójdzie na fundację Anny Dymnej, więc cel słuszny. Nagrody też atrakcyjne, ale nie liczę na wygraną, bo ani nie mam mnóstwo znajomych (lajki się liczą), no i jestem amatorką, żadna ze mnie artystka. Ale sam udział w konkursie to fajna przygoda. Tematem konkursu był SEN. A to moja praca (pastele suche 30×40 cm²):

Oczywiście apka frameit mi to powiekszyła znacznie, ale w sumie mogłoby to pójść właśnie tak z wydruku :) 

A tu kilka poprzednich moich prac (wszystko to akwarele):

12 kwietnia 2024 , Komentarze (4)

Miewam migreny bez aury. Już coraz rzadsze i słabsze.

Ale od pewnego czasu mam aury bez migreny. Takie zezbarwne zygzaki. Czasem wręcz prawie nic nie widzę. Głowa nie boli, świadomość ok, błędnik też. Może to z niewyspania, bo sypiam naprawdę za mało - 4-5 godzin na dobę. Albo z nadużywania ekranów? 

12 kwietnia 2024 , Komentarze (5)

Rozmawiałam ostatnio z jedną dziewczyną i doszłyśmy do wniosku (żadne odkrycie!), że wszystkie te diety, programy i inne odchudzające cuda są o kant doopy rozbić.

Jeśli jest się "dużym" i chce się zmienić gabaryty, to jedyna słuszna droga to po prostu przenieść się w miejsce celu. 

W czym rzecz? No przede wszystkim pomyśl jak to będzie, kiedy osiągniesz ten "cel". To znaczy, przenieś się w czasie o ten rok, 5 czy ile tam Ci to zajmie i zobacz siebie w rozmiarze, który Cię satysfakcjonuje. I teraz - masz określone BMI, masz metabolizm zjechany po odchudzaniu, masz swoje preferencje żywieniowe, styl życia, aktywność. Czujesz to? Wiesz oczywiście, że w tej chwili masz niższe zapotrzebowanie kaloryczne niż z wagą n+? Oczywiście, że wiesz. Do czego dążysz? Do tego, żeby osiągnąć tę określoną wagę i utrzymać ją na zawsze, czy tylko zrzucić 10 kg do wakacji, a we wrześniu ważyć 20 kg więcej? Logika.

Kiedy jedziesz samochodem i przyśniesz sobie za kierownicą. Nagle patrzysz, a zjeżdżasz w krzaki. Co robisz? Skręcasz gwałtownie w drugą stronę. I lądujesz na czołówkę z tirem, bo zjechałaś na niewłaściwy pas. Równowagi nie osiągniesz kręcąc w lewo i prawo. To droga do coraz większego rozchwiania. Czyli jojo.

Jak naprawić błąd?  No logiczne: prostujesz koła i ustawiasz je zgodnie z kierunkiem pasa. Coś niejasne?

Z odchudzaniem jest tak samo. Zachowujesz się, jesz, żyjesz tak, jak zamierzasz docelowo żyć. Reszta się ustawi do tego. I to nie chodzi o jakieś pitu-pitu-wizualizacje i czary pseudo psychiczne, ani koncert życzeń. Chodzi o rozsądek. Człowiek z Twoim docelowym BMI, Twoją historią, Twoim metabolizmem, Twoimi chorobami, nietolerancjami czy co tam masz, będzie w stabilnej równowadze wagowej jedząc tyle a tyle tego a tego, mając taką a nie inną aktywność. No to po prostu tak zrób.

Czas. Ile to zajmie? A jaka to różnica? Zajmie ile zajmie. Na to ma wpływ miliardy czynników. Po co to kontrolować? Chcesz do lata schudnąć 10 kg z jojo, czy osiągnąć stały, absolutnie stabilny cel? Wybierz jedno. 

I jeszcze gratis. Możesz to zrobić łagodnie i nie musisz skakać od razu na linię celu. Jeśli masz daleko, to skręcaj lekko. Właśnie im więcej do zrobienia, tym łagodniej trzeba podejść do sprawy. Bo póki co jest wyższe zapotrzebowanie, a chcemy zachować dobry metabolizm. 

Uff. Napisałam banalny post. 

Łapcie moje ostatnie dwie akwarele. Gejszę i moją córkę *wiem, muszę jej rękę poprawić, bo wygląda jak połamana, teraz zauważyłam.

4 kwietnia 2024 , Komentarze (13)

Chciałyście o hojach, to macie osobny wpis. Hoje to moja ostatnia obsesja. Niektóre z nich kocham, inne mnie wkurzają, ale nie oddam za nic w świecie. Kilka hoi niestety zabiłam. Jest parę odmian, których kompletnie nie umiem. Niby normalne, proste, a mi umierają. Na przykład IR-26 i wszystkie wersje eskimo. Ile bym nie miała podejść do nich - to wszystkie nieudane. Zabiłam też aldrichii Christmas Island. W sumie nie wiem czemu. Rosła sobie szczęśliwie i nagle pyk - i po roślinie.

Zdjęcia kwiatków są z intetnetu. Listki są z mojej kolekcji. 

Aha, wszystkie moje hoje rosną w hydroponice. Niektóre przekładane są z ziemi do hydro, ale większość od początku w hydro - albo z sadzonki, albo kupiona już w tej postaci.

No ale pora na przegląd. Kolejność w porządku stania na półkach (i parapecie)

1. W tej doniczce mam dwie odmiany hoi pubicalyx. Zwykła pubicalyx i pubicalyx splash (dla nieobeznanych "splash" to te drobne białe plamki. 

To znaczy, zwykła pubicalyx też ma plamki, ale splash ma więcej.

Zdjęcie kwiatków pubicalyx z netu:

2. Hoja Lauterbachii. Fajna odmiana. Ma mesiaste listki, takie jak fiołki afrykańskie, tylko posturę inną. W miarę nowy nabytek.

i jej kwiatki:

3. W kolejnej doniczce mam dwie odmiany. Najbardziej popularną hoję carnosa - moja wersja kwitnąca na biało (tzn. Ta mi jeszcze nie kwitła, to znaczy ta gałązka, bo tą hoję mam od stu lat i mi kwitła, a potem dałam sadzonkę teściom, rozrosła się u nich, potem wróciła do mnie - poszła do pracy, a to, co rośnie mi tu, to jedna gałązka, którą sobie odcięłam i ukorzeniłam.). I jest tu jeszcze hoja australis (ta z lewej,z bardziej okrągłymi listkami.

a tu kwiatki carnosa:

i australis:

4. Nowiutki nabytek, chyba się polubimy. Hojka imperialis. Błyszczące niezbyt duże listki. Trochę jak fikus.

i jej kwiatki (wow!) - duże

5. Eliptica. Zrobiłam jej kuku, bo myślałam, że miała uschniętego wąsa i obcięłam. A on był żywy. I teraz ona strzeliła focha i nie rośnie. To znaczy żyje, ale nie raczy nic nowego wypuścić.

i kwiatuszki eliptiki:

6. W tej doniczce mam dwa gatunki hoi. Po prawej na dole to hoja Macgillivrayii Mount Tozer.

Ta wyżej, ze splashem to hoja epc 997. Obie lubię.

i ich kwiatki kolejno:

7. A tu jest hoja, której nie lubię. Wkurza mnie, bo ma liście wielkości dłoni, sztywne, ciężkie, wywraca mi się. I chyba jej te liście pojaśniały, więc zabrałam z parapetu do półcienia. Dostałem ją w gratisie od kogoś, no to rośnie. Koleżanka zwie się hoja surigaoensis.

jak raczy kiedyś zakwitnąć, to ma takie kwiaty:

8. Tu doniczka moich maluszków. Mam tu: hoję krohniana (chyba splash, ale już nie pamiętam) - ta z spiczastymi listkami, hoję mathilda - okrągłe listki i była jeszcze curtisii, ale nie wiem, czy nie padła (listki w kształcie takich jakby kropli). Wszystkie są drobne, listki nie większe niż dwuzłotówki.

kwiatuszki krohniana:

kwiatuszki mathilde:

i kwiatki curtisii (o ilenona w ogóle tam jeszcze jest)

9. Hojka parviflora splash. Na razie maleństwo. 

kwiatki:

10. I znowu 2w1 - hoja parasitica: black margin i lhao

i kwiatki parasitica

11. I moja faworytka. Kocham, uwielbiam i przenosiłam z ziemi do hydro bez żadnego problemu. Hoja calystophylla

12. Kolejne maleństwo: hoja rotundiflora square

i może tak kwitnąć:

13. Hoja multflora. Kwitnie na okrągło. Jeszcze jej kwiatki nie przekwikną, a już wypuszcza nową szypułkę. To najbardziej kwitnąca i niezniszczalna z hoi. Natomiast listki ma cienkie.

14. I znowu dwie hoje w jednej doniczce: hoja rosita i hoja obscura. W słońcu obie lubią się wybarwiać na czerwono. Nie mam słońca, więc będą zielone.

a kwitną tak: rosita:

I obscura:

15. To ta nowa, najnowsza. Duże sztywne liście. Hoja potsii chiang mai 

a kwitnąć może tak:

16. Macrophylla albomarginata. Choruję jeszcze na macrophylla pot of gold. Świetnie by się razem prezentowały. No ale na razie mam tę.

a kwitnąć może tak

16 i ostatnia z kolekcji hoja latifolia. Właściwie to dwa osobne liście. Większy ma ponad 20 cm długości. Nie chcą wypuszczać nic  nowego. Poczekam.

i jej kwiatki

i tyle mam hoi.

Zrobię jeszcze wpis o innych moich roślinkach. Mam filodendrony, monstery (w tym pociętą na plasterki variegatę), skrzydłokwiaty i inne cuda. Ale to materiał na inny wpis.

4 kwietnia 2024 , Komentarze (9)

Mam tak ze sportem, a teraz znowu z malowaniem. Nie mogę, jak normalny człowiek leżeć na kanapie i chlać piwsko, cierpieć na bezsenność i łykać tabletki. Nie. Muszę kłaść się spać o 2:30, podczas gdy budzik nastawiony jest na 7:00. Oczywiście, że spałabym jak kamień, ale szkoda mi czasu na sen. Wczoraj zabrałam się za nepalskie dzieciaki, bo od dawna chciałam je namalować. Mam jeszcze dużo w kolejce. Dzisiaj przed pracą miałam czas, po bieganiu (no, "bieganiu" - ostatnio to są marszobiegi, bo nie mam już tyle siły - starość i niewyspanie), ale wzięłam się za przesadzanie roślin. Pocięłam na sadzonki moją monsterę minimę, a raczej maksimę, bo kolejny raz wybiła pod sufit, mam z niej 5 sadzonek, które zamierzam ukorzenić w keramzycie, bo chcę ją w hydroponice. Macierzysta roślinka, prawie 1,5 metrowa poszła do salonu, ale zmieniłam jej ziemię.

Hoję potsii chiang mai - niedawny nabytek, wsadziłam do gruzu, ale namordowałam się z nią okrutnie, bo wrosła w keramzyt, ale tak, że korzenie z keramzytem tworzyły jeden zbity głaz. W dodatku musiałam jej zainstalować podpórkę i miernik wilgoci. Cały dom w syfie. No i przez to mam przestój w malowaniu. 

Mam w planie ogarnąć malowanie chmur i wiosennych kwiatów (magnolie?). Ale to już w weekend.

A to te moje nepalskie dzieci. Gryzie mnie ta perspektywa, ale tak było w oryginale.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.