Witam,
Pozostał miesiąc do świąt. Chciałabym w tym okresie schudnąć do 56 kg. Albo chociaż do 57....takie minimum, które sobie wyznaczam. Bardzo wolno idzie mi odchudzanie ale najważniejsze, że do przodu. Waga dziś rano - 58,7 kg. Co daje mi 1,7 do 2,7 do zrzucenia w miesiąc. Trzeba więc spiąć się na maksa. Nie ma opierniczania się!
Oczywiście plan również jest. Zdrowe jedzonko, bez przesady. Zawsze pozwalam sobie w ramach limitu kalorycznego na to, co mam ochotę. Chciałabym trzymać się w granicach 1300 kcal, no maks 1500 kcal i zobaczymy;) Muszę trochę więcej warzyw wprowadzić, które uwielbiam, bo ostatnio to trochę zaniedbałam.
Dzisiaj zjadłam już śniadanko tj. kawa z mlekiem jak co dzień;) do tego 2x żytnia wasa (z lidla - polecam dla tych co mają problem z chodzeniem regularnym do kibelka;P) 2 jajka na miękko + 3 crunchelle - razem ok. 350 kcal
W planach na dziś jeszcze - drożdżówka (chodzi za mną, taka mała z dżemem;P), bułka z szynką i serem w pracy, po pracy talerz zupy (dużo warzyw, jeszcze więcej gotowanego kurczaka w niej;)
Jutro planuję pierś kurczaka nadziewaną serem + warzywa z suszonymi pomidorami na obiad mniam.....;)
Trzymam kciuki za was i za siebie.
Powiem szczerze, że jeżeli udałoby mi się schudnąć tylko 0,5 kg do świąt to też dobrze będzie. W czasie mojego odchudzania nauczyłam się, że każdy spadek się liczy. I tak dzięki temu schudłam około 7 kg w rok! Nie ważne, że tak długo, ważne, że jest mniej ;)
A z minusów to wyrzyna mi się ósemka i mnie boli jak cholera....eh jak nie przejdzie to trzeba iść do dentysty.....kurde nienawidzę.....