spokój
"wszędzie dobrze ale w domu najlepiej"-święte słowa tym bardziej prawdziwe gdy wracam do swoich czterech ścian, daleko od rodziców i "tamtego" życia w chaosie, nerwach i stresie. Zastanawiam się jak mogłam tam wytrzymać prawie 26lat. Rodziców się nie wybiera to fakt... szczerze mówiąc zawsze wolałam żeby ich nie było... I może ktoś by tu się lekko skrzywił i stwierdził że przesadzam ale taka jest prawda... Pamiętam krzyki, przekleństwa, ciągłe obrażanie i sprowadzanie domowników do parteru... nic fajnego... nie tęsknię za tym.
Dopiero teraz czuję spokój, luz psychiczny i stabilizację. Dzięki Bogu
Patrząc z boku na moich braci a konkretniej na średniego brata który ma żonę i dwóch synków widzę jak powiela się wzór rodzinnego piekła...-szkoda tylko tym maluchów... rośnie kolejne pokolenie poranionych ludzi...
:)
od kilku dni jestem szczęśliwą posiadaczką nowych siniaczków;) wszystko za sprawą mojego brutalnego kółka:) kręcę i kręcę ale jak narazie oprócz siniaków nie widać niczego innego...(no może lepiej się wypróżniam) mój 2,5 letni pierdzioszek podpatruje moje wyczyny i sam garnie się do kręcenia:) do tego musimy sprawiedliwie dzielić się matą do wygibusów bo jak mama zrobi serię na brzuch i pośladki to i synek nie chce być gorszy i stara się robić to samo co ja:)
od kilku dni goszczę moją kochaną babcię i jak patrzy na nasze ćwiczonka to łapie się za głowę:) a jednocześnie pęka ze śmiechu gdy Bartuś stara się ruszać bioderkami by kółko kręciło się jak najdłużej:)
miłego wieczoru
mh...
dzisiaj zrobiłam sałatkę Gyros i tak się zastanawiam ile to może mieć kalorii... pewnie z 500kcal będzie miała bo to jednak majonez z jogurtem a i pierś z kuraka... nieważne... zjem i będę zadowolona:)
fuu... ręce jadą mi makrelą... ale była smaczna:)
słonecznie chociaż ma padać
Zięć dobry wszystkim:)
Po wczorajszym fikaniu wstałam dzisiaj w miarę wcześniej i zabrałam się za sprzątanie chałupki-czasami trzeba;) za oknem słoneczko choć popołudniu ma troszkę popadać więc zaraz zbieramy się z pierdzioszkiem na zakupy by potem zerkać na spadające krople siedząc na kanapie z herbatką w dłoni.
Po śniadaniu zrobiłam listę zakupów i zajrzałam do portfela w celu przeliczenia jego zawartości. Mój Bartuś zauważył że ma w "sakiewce" Jego i taty zdjęcie
-Mamo, ce to-pokazał na zdjęcia
-Wiesz Bartusiu , nie dam Tobie tych zdjęć bo lubię mieć mojego synka i meża przy sobie...-powiedziałam poważnie
Nastała chwila ciszy. Bartuś spojrzał na mnie z poważną miną i rzekł:
-...i tatę też()
rozwalił mnie tym tekstem tym bardziej że tata-mąż to ta sama osoba:)
zmykamy na zakupy:)
:)
no i zaliczyłam kolejna godzinkę fikania:) body shape to po prostu masakra a dzisiaj to już w ogóle było grubo:) już czuje moje udka i każdy w nich mięsień-jutro murowane zakwasy:) Może jestem trochę sadomasochistyczna ale uwielbiam ten ból:) hehe! wtedy wiem że się ruszałam:) nic wiecej mi do szcześcia dzisiaj nie brakuje:)
pozdrawiam
:)
niedawno wróciłam z aerobiku! jejku! jak dawno mnie tam nie było:) swojego czasu chodziłam na codzienne wyginanie a potem coś mi strzeliło do głowy i zaniechałam tą przyjemność. Dzisiaj powiedziałam sobie stop, zapakowałam w plecak 1,5 litra wody ciuchy na zmianę, Bartka podrzuciłam mamie i poszłam...dwie godziny fikania w rytm muzyki! cudownie się czuję:) zmęczona ale zadowolona:) jutro też się wybieram bo jednak brakuje mi tego klimatu, tego wyciskania potu i satysfakcji że zrobiłam coś najbardziej pozytywnego dla siebie:)
czekam...
...i czekam cierpliwie na tel z Plusa w sprawie rozmowy kwalifikacyjnej. Chcę iść do pracy a tu od wczoraj mam pod górkę. Nie przyjęli mi malucha do przedszkola bo pierwszeństwo miały dzieci których rodzeństwo już się przedszkoli:( no i 5-6 latki:( w rezultacie w jednym przedszkolu przyjęto tylko 13 trzy i czterolatków a w drugim 30. rewelacja! trochę mi to nie po nosie ale myślę że nie będzie tak źle bo zawsze można poszukać niańki.
wieczór
kręcę i kręcę i prawie łzy mi wyciska to brutalne koło:/ ale nie dam się pokonać jakiejś masie plastiku-śliweczki w obrębie pasa są dosyć widoczne. jak chcę widzieć efekty to muszę się katować:)
Pogoda nareszcie się poprawia więc więcej czasu spędzę na rowerku z moim 2,5 letnim bagażem:) lubię takie wycieczki we dwoje:) czuje się komfortowo gdy mogę zabrać ze sobą na dwa kołka mojego pierdzioszka nie czekając aż się zechce ruszyć mojemu mężusiowi. Jeszcze jakby tak auto naprawił to byłoby już super bo zawsze można pojechać za miasto albo do rodziców(30 km)
W weekend szykuje sie fajna zabawa-zawody jeździeckie więc napewno tam będziemy z porcją pysznych marchewek dla koni bo mój Bartuś nie dpuści sobie karmienia tych pieknych zwierząt a i świnki wietnamskie napewno skorzystają:)
dzisiaj mojemu dziecku włączyło się że chce kaloszki wiec by sprawić młodemu przyjemność, po wcześniejszym postawieniu warunków(szybkie zasypianie w południe i zjedzenie całego obiadu) poszłam z nim kupić upragnione kaloszki:) rodość była wprost ogromna, zaraz też założył je i chyba zaśnie w nich dzisiejszego wieczoru:) kończe czerwona herbatkę i idę jeszcze poskakać na skakance no i jest w planie późnym wieczorkiem gimnastyka;) oczywiście jak młody już będzie spał no chyba że pierwsza padnę:)
miłego wieczorku
nareszcie w domu
1,5h temu wróciłam do domu ze szkolenia w Szczecinie-uff!
UNIQA Towarzystwo Ubezpieczeń S.A i Groupa Maxi to to co zaprząta mi teraz głowę. Byłam tam jedyną która z tym tematem spotkała się po raz pierwszy ale myślę o tym dosyć intensywnie. Muszę z tym ruszyć bo to zawsze lepsza perspektywa niż wracanie do garów w jakiejś stołówce(kucharzę zawodowo)
Mam mętlik w głowie i kupę materiałów do ponownego przerobienia, plus prezentacje na płytkach ale mnie to nie przeraża. Jestem już w domku i jest mi dobrze:)
Mój 2,5 letni synek miał pierwszą lekcję samodzielności i zaliczył ją wprost rewelacyjnie. Przypomniał sobie o mnie dopiero gdy zamiast mamy, tata czytał i przytulał na dobranoc ale zaraz po tym było juz wszystko ok:) W każdym razie chyba ja bardziej to przezywałam niż On bo dzwoniłam chyba ze 4 razy jednego popołudnia z zapytaniem jak tam Bartuś:)
Ogólnie jestem zadowolona i spokojna że już jestem w domku z moimi kochanymi facetami-stęskniłam się jakby mnie tydzień nie było a to zaledwie jeden dzień:)
zbieram się do spania bo padam na twarz
do następnego razu
paa
ps.mam kilka małych siniaczków w okolicy nereczek plus boczki od czwartkowego kręcenia hula hoopem:) jutro będzie następna dawka tortur:)
sprzęt skompletowany:)
dzisiaj dostałam upragniona paczkę z konkretną zawartością (czyt.czarne koło tortury) zaraz tez złożyłam owe cudo i kręciłam-masakra! teraz to dopiero poczuję zbawienną moc tortur:) do tego skakanka, w piwnicy steper i zakurzone rolki...i będzie jazda:) kumpela z którą w zeszłym roku jeździłam na rolkach wyprowadziła się do Szczecina i nie mam z kim:( samej to tak jakoś smutno
no cóż nie ma co smęcić tylko biorę się za robotę tzn sprzątanie a zaraz po tym kolejna dawka tortur które już w wielu przypadkach dało piorunujące efekty:)
miłego dnia!!!