Wszystko bez zmian.... kolejny tydzień za nami. Idziemy po południu z dzieckiem do parku i troche zorganizować sobie czas wolny, bo niewiele go razem teraz mamy. Waga nieznana,ale jem sporo. Może w poniedziałek stanę na wagę i ogarne dupsko. Muszę jechać po leki na alergie bo pyłki mnie wykańczają.
Leki antydepresyjne chyba zaczynają działać..., biore je już ok miesiąca. Zauważyłam że mam większą tolerancję stresu tzn nie łamie mnie byle co i czuje że mam jakby blok na marne uczucia i myśli. Czuje się silniejsza. Więcej mam też fajnych myśli w głowie, i więcej mówie. Mam taką lekkość wysławiania się i jakby bogatsze słownictwo. Ogólnie nie czuję się jakoś euforycznie ale zachciało mi się kupić nowe firanki do domu, narzute na łóżko, zrobiłam wieszaczek dla synka na szlafroczek, zorganizowałam nowego kwiata do domu i generalnie chce się. To chyba pozytywne działanie a ogólnie czuje się lepiej o jakieś 30%. Lekarz chce mi wprowadzić jeszcze jeden lek już typowo z wychwytu zwrotnego serotoniny, na początku protestowałam i powiedziałam że spróbujemy najpierw trójpierścieniowym. Teraz jak lepiej się poczułam myśle że może i lekarz ma racje. ..
Mam trochę dość dziecka, ciagle jest pod moją opieką, nie mam komu go podrzucić chociaż na dwie godzinki. Wisi na mnie, jęczy, protestuje i w kółko wszystko jest brudne, porozwalane, upaćkane, rozgniecione, resztki jedzenia rozrzuca i brudzi kanapy i dywany..ogólnie kto ma dwulatka ten wie, a moj to chyba ma ADHD. Prania też ciągle kupa a ja nie mam odskoczni. W poniedziałek wyniki naboru do przedszkola i oby się dostał bo nie wytrzymam z nim dłużej. Energia go rozpiera a aniołkiem jest jak już zaśnie. Chce zając się już sobą, na spokojnie kupić chociażby buty czy stanik bo aktualnie to jakiś sen wariata. Dobra nie smęce wam więcej...buz