Teść bez zmian, tzn śpi...nie mogą już dłużej intubować w taki sposób i zrobili tracheotomię. Karmią go przez nos, ale mają robić zabieg bo tak też już dłużej nie mogą i muszą zrobić jakieś wejście przez brzuch.
Teściowa wzięła wolne, znależliśmy jej tam pokój i ma go pobudzać i masować. W niedzielę mąż ma po nią pojechać a w między czasie zmienić jej opony bo kobieta nigdy tego nie robiła. Z komendy przyszło juz wezwanie ale nie ma możliwości żeby teść się stawił więc trzeba tam iść i powiedzieć jak się sprawy mają. Lekarze mówią że 3 tygodnie śpiączki to taka granica, potem jest już zazwyczaj tylko gorzej. Nie wiem tylko czy oni liczą czas od wypadku czy czas od zakończenia śpiączki farmakologicznej bo tu już jest 4 tyg od wypadku w nd i 2 tyg od wybudzania ze śpiączki sztucznej. Co będzie dalej tego nie wie nikt.
A męża siostra...szkoda gadać....rozliczać jego z odwiedzin u ojca to pierwsza ale sama go odwiedzić czy matke wesprzeć w takiej chwili to już nie. Zaznaczam że nie ma ona własnej rodziny, jest starą panną i nawet raz na trzy lata przylecieć to wielki problem. Ostatni raz była na naszym ślubie z wielką łaską trzy lata temu i to wpadła w piątek wieczorem a w poniedziałek rano już jej nie było i nawet się nie pożegnała. Od tamtej pory praktycznie zero kontaktu ( nie widziąła nawet naszego dziecka) i nawet teraz w takiej sytuacji nie umie zorganizować czasu dla rodziców. Przecież nawet nie ma pewnosci że ojciec z tego wyjdzie, nawet nie chce go jeszcze zobaczyć ale wiadomo im dalej od problemów tym lepiej. Postanowiłam że nie dam jej już męża nękać telefonami z wyrzutami tylko sama dam jej popalić jeśli takowe będą się powtarzały. Nie chce już tego babska na oczy widzieć. Mam serdecznie dość wszystkiego...