Synuś już lepiej, w nocy płakał ale jak tylko dostał mleko to zassał się jak zaraz po porodzie. Rano ładnie śniadanko zjadł i sam poleciał butelke przynieść i mleko zjadł ze smakiem tak więc będzie żył :) Zostały nam tylko te prutki do zwalczenia bo daje ostro dzień cały ale generalnie dziś ma dzień odrabiania strat więc już się ciesze.
Teściu bez zmian, leży i śpi i póki co tak zostanie. Lepiej niech odpoczywa bo jak już go wybudzą to będzie miał sporo do przemyślenia. Stan psychiczny i fizyczny pewnie będzie opłakany ale jak się nie myśli za w czasu co się robi to potem konsekwencje są jakie są.
A ja jutro idę na prywatny masaż leczniczy i jestem bardzo nieszczęśliwa że tam idę bo wiem że będzie bolało. Poprosiłam o ciężki początek i relaksacyjną końcówkę bo znerwicowana jestem do granic. Na masaże na nfz niby się zapisałam ale termin na luty 2019 jakoś optymistycznie nie brzmi. Problem mam w tej chwili już dość poważny bo nie mogę nawet powietrza nabrać w pełni bo czuję ból. W nocy też kiepsko sypiam bo każda pozycja jest niewygodna i średnio znośna.
Na domiar złego straciłam dziś plombę na waflu ryżowym heh szczęście w nieszczęściu, że odpadła mi akurat w tym zębie którego zaraz po świętach usuwam ufff przynajmniej nie bede musiała znowu wydawać na dentyste.
Ogólnie początek tego roku mam słaby i to bardzo, oby coś się w końcu odmieniło bo zwariuje.
ewelka2013
28 marca 2018, 22:13Dobrze ze synus juz lepiej... Moj maly artysta czesto robi takie baczki ze hohoho....