Wczoraj po raz kolejny zaczęłam się odchudzać. Wagą 112 kg pobiłam mój życiowy rekord. Sama w to nie wierzę stając na wadze. No więc zaczynam się odchudzać. Tym razem nie zamierzam odpuścić. Pozbyłam się wszystkich pocieszaczy typu:
- słodyczy (szczególnie białe michałki oraz pryncypałki - to jest już nałóg)
- paluszki (z lajkonika pełnoziarniste, ale jednak kaloryczne)
- orzeszki ziemne
- popcorn z mikrofali (istny nałóg przy oglądaniu filmów czy przy czytaniu książek - niestety nie ma popcornu nie ma oglądania filmów, co jednak jest dużym plusem gdyż mam nadzieję że będę miała więcej czasu na naukę)
Moje wczorajsze menu nie było rewelacyjne ale od czegoś trzeba zacząć:
Śniadanie: nesVita + kawałki truskawek
II śniadanie: bułka pszenna + ryba po grecku
Obiad: ziemniaczki krojone w talarki podsmażane na patelni + szklanka maślanki
Kolacja: jabłko, gruszka, 3 kromeczki chleba z masełkiem