Ogarniam się...
Od ostatniego wpisu wiele się nie zmieniło, ale tylko jeśli chodzi o wagę... Przemyślałam wiele rzeczy. Muszę mieć coś poza pracą, nauką i obowiązkami w domu. Przez te mrozy nie biegam, a jednak to sprawiało mi przyjemność. Tylko jakąś mp3 muszę nabyć. Stwierdziłam, że często łażę po domu i szukam czegoś na ząb z nudów... a można ruszyć d... i choćby wziąć aparat, ubrać się ciepło i uwiecznić piękną zimę albo zlitować się nad stertą błagających o opiekę ubrań do wyprasowania...zawsze to jakieś zajęcie. Trzeba zmienić myślenie o jedzeniu, a nie po raz 1586 :P mówić, że od jutra reżim. Coś takiego zawsze kończy się tak samo. Wiadomo jak :( czyli 2 dni reżimu i kolejne 10 obżarstwa, potem wyrzuty i +2 na wadze. A chcę być zgrabna. Dla siebie, dla męża, dla mojej córki, żeby miała mamę fajną laskę ;) Myślę o wakacjach - chciałabym choć raz móc dumnie paradować po plaży, szczupła i opalona, z ładną skórą (z tym mam problemy, tez trzeba walczyć). Mój cel- znajdować sobie zajęcia, tak aby jedzenie było ich przerywnikiem, a nie odwrotnie. Do boju!! Moja aktywność tutaj też zwiększę, Bo podglądam Was już od roku. Wstyd się tak ukrywać;)
Przegięłam :(
No to mam za swoje :( 63 kg to już bardzo dawno nie ważyłam. Masakra, jak wiele dzieli mnie od wymarzonych 50 kg. Chciałabym to osiągnąć w 3-4 miesiące. Musi się udać! i nie mogę zaprzestać jak zawsze w okolicach 56. Bo wtedy wyglądam normalnie, ale do szczupłości jeszcze wiele mi brakuje.