- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ostatnio dodane zdjęcia
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 5423 |
Komentarzy: | 57 |
Założony: | 30 grudnia 2011 |
Ostatni wpis: | 3 marca 2015 |
Postępy w odchudzaniu
Sama nie wiem jak to się stało, że waga wskazuje 88kg!
A było już 84 i miało iść w dół, a nie w górę.
Czas zabrać się do roboty.
Od poniedziałku zaczynam SB.
Jutro sobie daję dzień na przemyślenie jadłospisu i zrobienie zakupów.
Oczywiście bez objadania się.
Co do ćwiczeń, to dzisiaj zaczynam robić brzuszki i przerzucam się na dojazdy do pracy rowerem (20 min w jedną stronę).
Tyle na początek.
I mija miesiąc. Myślałam, że będzie dużo lepiej. Waga wskazuje nadal 84 kg.
Mam wrażenie, że przez to siedzenie 8h w pracy, nawet jak mało jem, to waga i tak stoi.
Jakbym jadła tyle co jem teraz, gdy nie pracowałam i byłam na wychowawczym, to bym była teraz szczupła.
A teraz jak jeszcze jest zima i w ogóle się nie ruszam, to sama dieta powoduje tylko tyle, że waga nie idzie w górę.
Muszę się jakoś zmobilizować do ćwiczeń, bo inaczej nie ma szans.
Byłam tydzień temu w środę na zumbie. Pierwszy raz. Ale przyznam, że nie spodobało mi się. Wczoraj na basen nie poszłam, bo ten mróz skutecznie odstraszył mnie od wyjścia z domu.
Jutro planuję iść na lodowisko. A w piątek siłownia.
Mógłby chociaż śnieg spaść...
Na wagę nie stanęłam od 3 dni, więc nie wiem czy bardzo przytyłam. A nie stanełam, bo boję się że będzie więcej niż było. Weekend dietetycznie nie należał do udanych.
Ale chyba w tym tygodniu postawię na ruch. Jutro może siłownia, we wtorek na pewno basen, a w środę wybieram się na zumbę.
Zauważyłam, że jak się ćwiczy, to te utracone kg są trwalsze. Na samej diecie jak się nie je to waga leci w dół, ale wystarczy jeden dzień pogrzeszyć i natychmiast waga znów idzie w górę. A przy ćwiczeniach trochę wolniej spada, ale też nie wraca tak łatwo.
Jutro postaram się żeby było bardziej dietetycznie. Co prawda jutro w pracy będzie najlepsze ciasto jaki w życiu jadłam, ale mam postanowienie, że zjem tylko jeden kawałek.
Niestety dzisiaj trochę w górę - 84,0 kg.
I trochę przesadziłam z jedzeniem. Na lunch w pracy zamówiłam sobie tosta.
Zjadłam przez cały dzień:
- pastę jajeczną
- sałatkę z kurczakiem
- tosta
- bułkę razową z serkiem topionym
- pieczeń z indyka, 3 kluski śląskie i surówkę z marchewki
- 1 razowego naleśnika z dżemem jagodowym i śmietaną
Nie mam jakiś wielkich wyrzutów sumienia. Chyba wczoraj gorzej się czułam po tych orzeszkach. Zobaczymy co na to wszystko jutro waga.
Obiecuję jutro się pilnować.
Dzisiaj znów waga w dół:) 83,7 kg. I wczoraj zaliczyłam basen.
Dzisiaj trochę zjadłam:
- jajecznica z 2 jaj na szynce i pieczarkach, do tego pomidor
- mała razowa bułka (własnego wypieku) z białym serem
- plasterek pieczonego indyka, gotowany kalafior i surówka z kapusty
- mała porcja makaronu razowego z pesto
- jogurt naturalny i makrela wędzona
Do tego podjadłam trochę orzeszków ziemnych, bo koleżanka przyniosła do pracy wielki worek. Zjadłam sporą garść.
Mam nadzieję, że jutro waga nie podskoczy.
Ostatnie 2 dni były bardzo udane. Wczoraj zjadłam to co zaplanowałam, a dzisiaj:
- ser biały z rzodkiewką i szczypiorkiem
- sałatka z pomidora, papryki, sałaty, orzechów włoskich, szynki i jajko na twardo
- pieczoną polędwiczkę z surówką
- sałatkę z tuńczyka cebuli i pomidora i bułkę razową
Planuję teraz iść na basen i po basenie wypić kefir.
Miałam nie jeść w ogóle węglowodanów, ale chyba odpuszczę trochę. Dzisiaj cały dzień bolała mnie głowa a jak wróciłam z pracy i zmierzyłam sobie poziom cukru, to miałam 36. Dlatego też zjadłam razową bułkę (upiekłam sobie kilka w weekend i zamroziłam).
Dzisiaj rano waga pokazała 84,2 kg czyli malutki spadek. Jutro znów liczę że pójdzie trochę w dół.
A teraz na basen:)
Dzisiaj rano waga 84,4 kg:) Przez weekend nie planowałam jakoś specjalnie jedzenia. Jadłam mniej, nie jadłam ziemniaków i chleba. Wczoraj zaczęłam w końcu robić brzuszki.
Nie ważyłam się też przez 2 dni, a dzisiaj miła niespodzianka i prawie 0,5 kg mniej.
W sumie przez tydzień schudłam ponad 1,5 kg.
Od jutra zabieram się porządnie za dietę. Na początek 2 tyg I fazy south beach, czyli żadnych węglowodanów i owoców.
Na jutro mam plan jedzeniowy:
- jajecznica z szynką i pomidor
- jogurt naturalny
- jakieś mięso/ryba pieczone (nie wiem co będzie w pracy na lunch) i surówka
- rolada ze szpinakiem i warzywami
-sałatka
Dzisiaj nie mam się czym pochwalić. Waga rano wskazywała tyle samo co wczoraj.
I diety raczej nie trzymałam:( Nawet nie będę pisać co jadłam, ale były w tym delicje, ciastka francuskie z wiśniami i kisiel.
Miałam dzisiaj niezbyt dobry dzień.
Na szczęście jutro długi weekend. W dni wolne, jak cała rodzina jest w domu jakoś łatwiej mi wytrwać na diecie.