Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wiecznie .....jutro...pozniej..
..nie
chce mi sie...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 4929
Komentarzy: 124
Założony: 18 grudnia 2011
Ostatni wpis: 10 marca 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
zerrrokalorrii

kobieta, 38 lat, Popiiii

170 cm, 79.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 stycznia 2012 , Komentarze (3)

bylo wielkie planowanie i dietowanie a tu kapa....

juz drugi tydzien nie chodze na silke....

chyba dlatego ze sie przetrenowalam i ze dostalam @ no i wlasnie siedze 3ci dzien pod kocem bo mnie grypa meczy ze gadac nawet nie moge...

niech to wszystko szlag jasny trafi...

ale jutro nie koniec swiata wiec zaczynam jak tylko stane na nogi...

tylko tym razem podchodze juz z glowa z ta slownia nic na chama...

przegladalam stronke vitalii na ktorych widac jak laski schudly....daje kopa!!!

15 stycznia 2012 , Komentarze (1)

hej hej!!!

to znowu ja!!

musialam troche odpoczac od pisania bo zlapala mnie lekka handra i nie wiem co bym tu za glupoty wypisala.....

Na moim pasku dalej cisza....raczej nic sie nie dzieje....chyba jakis przestuj hehe...hmm  o którym juz pisalam..

   No ale najwazniejsze, co sie równiez nie zmienilo, to  moja                   MEGA MOTYWACJA

twardo chodze na silownie 5 dni w tygodniu....

Moj MEGA POSTEP...- juz nie biegne 9 min i 1 min szybkiego chodu (3 powtórzenia)

13min biegu i 2 min szybkiego marszu (2 powtorzenia)!!!

 ja pier***le, ciesze sie jak dziecko z cukierka !!!!!

pozdrawiam wszystkie zmotywowaneeeee!!!!!!

dbajcie o siebiee!!!!

 

 

 

11 stycznia 2012 , Komentarze (3)

siemanko wszystkim!!

 mam nadzieje ze jakos wam sie udaje gubic te cholerne kilogramy.... bo u mnie waga ani drgnie!!!! chyba ja wyrzuce do smieci!!! jestem doprawdy rozczarowana moimi wynikami.... lub poprostu nie mam juz tyle cierpliwosci...Jest mi bardzo ciezko szczegolnie teraz, spalac zbedne kilogramy, bo pamietam ze zawsze wazylam cos ponad 70 kg na moj wzrost ( oczywiscie dopoki sie nie roztylam) i teraz dopiero zaczyna sie batalia o zgrabna sylwetke....

juz sama nie wiem, co mam zrobic....

od konca starego roku, chodze 5 dni w tyg na silownie

wyrzucilam hula-hop do kosza bo moj kochany chcial pomniejszyc srednice i nie wyszlo...

jem regularnie, co 4 godziny male posilki

pije ta cholerna zielona herbate...

rzucilam palenie na dobre (nie podjadam, slodyczy tez nie jem)

jezdze do pracy, po 6 km na rowerze, 4 razy w tygodniu.... 

WIEC CO JEST GRANE?!!!- JA SIE PYTAM!!

ktos mi mówi ze schudlam....no tak, ale ta pieprzona waga.....(ch**j mnie juz strzela)

pozdrawiam!!!

 

 

 

 

28 grudnia 2011 , Komentarze (1)

hej hej laski!!! to znowu ja!!! nakrecona jak zegarek.....:):):) wracam z nowymi silami po swietach z nadzieja na lepsze jutro.....lepszy rok

Moze to nudne ale jak wiekszosc postanawiam schudnac heheh....ale nie od 1 stycznia 2012 roku.... tylko juz!!!!! hehehhee ( z autopsji wiem ze postanowienia 1-wszo styczniowe nie skutkuja)

zaczynam treningi 5 razy w tygodniu........oby do przoduu!!!

nie waze sie zeby sie nie zalamac hehehhehehe:):):):):)

WSZYSTKIEGO DOBREGO W 2012 ROKU!!!!!

20 grudnia 2011 , Komentarze (1)

No wlasnie...... ile?

Gdyby mnie sie ktos zapytal ile,  pewnie odpowiedzialabym......DO BÓLU :):):) heheh.... ale chyba nie o to w tym chodzi zeby robic cos czego sie nie lubi....

Przeczytalam dzisiaj, ze osoby sa otyle lub z nadwaga potrzebuja 250 min cwiczen na silowni tygodniowo,  to jest..... przetlumaczone na nasze: 5 razy silownia po 50 min ( inaczej mozna sie zniechecic juz po 2 tygodniach harówy) oczywiscie aby osiagnac swój cel:):)

a z kolei 150min tygodniowo pozwala nie tyc.....czyli utrzymac stala wage

ciekawe ile ja wytrzymam......?

po swietach mam zamiar to realizowac bo narazie chodze tylko 3 razy w tygodniu po 60 min cwiczen......hmmm.....

19 grudnia 2011 , Komentarze (1)

dzisiaj nie mam zmiaru odpoczywac tylko jak przystalo co 2gi dzien isc na silownie

w pierwszej kolejnosci rozgrzac sie na orbitreku 12 min

nastepnie 10 min na steperze

i 30 min pobiegac na biezni :D :D

nie chce mi sie ale samo sie nie zrobi:):):):)

zapomnialam wspomniec ze ostatnio kumpela zaczela mi sie chwalic ze potrafi krecic hula hop wiecej jak godzine.....

zobaczylam w sklepie hula hop........no i teraz ja tez sobie PoHuuulam:):):):):)

18 grudnia 2011 , Komentarze (2)

   Chialabym miec w swoim kodzie DNA taki gen (czytalam o tym nie tak dawno) ze moge jesc co chce i ile chcei ze po tym nie przytyje....heheh troche nie prawdopodobne a jednak... mam szczuple kolezanki ktore pomimo ze wpiepszaja chlopskie ilosci i tak sa chude....kwestia zajebistych genów

Tak apropos z tym specjalnym genem rodzi sie co 1000-na osoba

Co do mojego tytulu dzisiejszego wpisu to uwazam ze niestety nie mozna zaczac czegos dla krótkiego efektu zeby pozniej dac sobie na msze i zapuscic sie na nowo...

Przez dluzszy czas dojezdzalam do pracy samochodem (6 km) wraz z moim kolega lecz moj kolega przeprowadzil sie do innego miasta. Moglam dokonac wyboru...albo zaczac jezdzic do pracy komunikacja miejska lub kupic rower.

Wiedzialam, ze jesli nie bede sie wiecej ruszac waga nie ruszy sie z miejsca... i tak bylo przez dluzszy czas.. ze wchodzac na wage widzialam caly czas ta sama liczbe kilogramów (co mnie podlamalywalo....)   wiec wybralam ta druga opcje....zakupilam rower i jezdze do pracy caly czas nieugiecie...Nie chce juz sie zapuscic....

No i vua La...!!!! Udalo sie !!! Z 78 kg stopilo mi sie 3 kg!! i caly czas sie stapia moje maselko-sadelko hehehe......

Pomyslalam, ze skoro rower tak dobrze dziala na moje odchudzanie to czemu by nie spróbowac dodatkowo jakiejs fizycznej aktywnosci np.zaczac biegac?  lub zapisac sie na taniec latyno-amerykanski lub chciazby na Zumbe czyli taniec z areobikiem... zaczelam szperac w necie i.........Znalazlam 10 tyg program do bigania ktory stosuje juz 4 tygodnie....spadlo kolejne 3 kg mojego maselka-sadelka :):):):) hehehe

Czyli teraz waze 72 kg i chce chudnac w tempie co miesiac 1 kg mniej bo wiem ze warto czekac niz niecierpliwie zameczac sie i przestac.....

Poczatkowo balam sie ze nie dam rady albo ze zaczne i przestane......ale nawet zima mnie nie zniechecila bo zapisalam sie na silownie i kupialm karnet na caly rok....wiec nie moge zmarnowac tego wszystkiego....

Grunt to samodyscyplina!!!!!

18 grudnia 2011 , Komentarze (1)

Zaczynam sie smiac bo nie wiem co mam napisac.

Napisze chyba tylko ze mam cel jak my wszystkie w tym serwisie ze chce sie pozbyc zbednych kilogramow....(ale wieje nuda..) heheh

chcialabym miec wsparcie wlasnie tutaj bo wszystkie chcemy tego samego i to nas jednoczy.

moja przygoda z odchudzaniem nie rozpoczela sie dzisiaj....teraz....Walcze od marca 2009 roku (prawie 3 lata) z moja tuszá.

Przy wzroscie 170 cm wazylam 96 kg. Nigdy nie przejmowalam sie swoja sylwetka bo uwazalam ze nie jest to tak istotne jak mogloby sie wydawac... Zawsze powtarzano mi ze jestem ladna....oczywiscie tyczylo sie to tylko twarzy.

Przyszedl taki dzien ze wzielam sie nareszcie w garsc... i postanowilam ze zaczne zyc inaczej. Nie pobieglam odrazu do apteki po jakies smieszne tabletki odchudzajace.....(naciagacze pieniedzy).... nie pobieglam rowniez do sklepu sportowego po pasy masujace na brzuch i uda....( ci ktorzy w to wierza sa naiwni jak male dzieci...) Nie zaczelam równiez zadnej diety bo z opowiadan wiem ze konczy sie tak samo...czyli powrotem sraych kilogramów wraz z nowymi gdyz organizm jest wyglodzony i spragniony ulubionych potraw. Generalnie uwazam ze te wszyskie reklamowane produkty na odchudzanie to pic i fotomontarz.

Doznalam na wlasnej skorze co jest dla mnie dobre

Powiedzialam sobie ze jestem cierpliwa i ze na efekty mam zamiar czekac caly czas.

 Moge sie przyznac ze ogladalam na kablówce program o tych wielkich ludziach co sa przykuci do lózek przez kilka lat bo maja rozepchane zoladki i jedza tyle samo przez jeden dzien co jedna rodzina....Masakra!!!! Pozniej zmniejszaja im zoladki bo nie wiedza jak im inaczej pomóc...

Ten program przyczynil sie do mojego pomyslu na odchudzanie. Postanowilam zmniejszyc sobie zoladek....Nie nie , nie zrobialam tego chirurgicznie....postanowilam ze bede jesc 5 regularnych posilków w ciagu dnia. Zaczynajac od 1-szego sniadania, konczac na niewielkiej kolacji. Ze bede zamiast coca-coli i innych gazowanych przyjemnosci pila wode niegazowana mineralna. Ze nie bede jesc czipsów (ile dupa zapragnie) Ze slodyczami nie mialam problemów bo zaczelam zabezpieczac sie tabletkami antykoncepcyjnymi i dodatkowo palenie papierosów tez robi swoje...
Przestalam kompletnie jesc codziennie bialy chleb-zmienilam go na brazowy razowy...ciezko bylo sie odzwyczaic ale warto bylo...Ziemniaków tez juz praktycznie nie jem chyba ze sie przydazy raz na jakis czas ale nie polewam je zadnym sosem.

Krótko rzecz reasumujac zmienilam swoje zle nawyki zywieniowe na dobre. Mialam i caly czas mam zamiar je udoskonalac.....Wiem ze jezeli nie wroce do zlych nawyków juz nigdy nie bede gruba dziewczyna.... 

 

 

 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.