Menu:
3 kromki pieczywa ciemnego z twarożkiem i pieczoną piersią z kurczaka
Garść groszku ptysiowego
jogurt Danone "ale ziarno"
filet z kurczaka na parze w marynacie
brokuły, kiszona kapusta - dodatek do filetu
pół szklanki zupy - kremu z zielonego groszku
musli z mlekiem, kromka ciemnego pieczywa z twarożkiem i szczypiorkiem
w planach: porcja brokułu z kukurydzą
Weekend bez większych zaniedbań: nie mam spisu menu, bo sobie odpuściłam, ale nie "zgrzeszyłam" jedyne potknięcie to sobotnie kilka łyżek mamusinego gulaszu z łyżką makaronu.
Piątkowe spotkanie z przyjaciółmi - rewelacja: miło, wesoło i bez grama alkoholu
Ale do rzeczy: dziś rano zważyłam się, a potem (i tu uwaga) lekko uśmiechnęłam. Otóż waga pokazała 76,1. Nie wiem dokładnie ile spadło, ale spadło, bo tydzień, dwa tygodnie temu licznik pokazywał 77 - 78, a nawet 78,5. Także tego - pierwsze koty za płoty. Tak sobie po cichutku w duszy marzę, żeby z końcem maja pokazało 69,9. Ale nie ma co wybiegać w przyszłość i gdybać. Jeśli będzie 71, to również będę cieszyć się niezmiernie.
A na koniec pytanko: znacie dobrą, liściastą zieloną herbatę? Jeśli możecie coś polecić, to będę baaaardzo wdzięczna.
Całusy,
Leyla.