Jestem głodna.
Jestem taka głodna, że pożarłabym cokolwiek ale daję radę i nawet nie zaczynam jeść bo na "trochę" by się nie skończyło.
Najbardziej to zjadłabym czekoladę Nussbeiser taką rozmiękła, rozgrzaną.
Oblizywałabym paluchy z czekolady głośno mlaskając.
A najlepiej to zjadłabym dwie czekolady:p
Na szczęście w domu nie ma niczego słodkiego poza budyniem w proszku ale mi się nie chce gotować więc pozostaje mi jedynie pofantazjować kulinarnie.
Zjadłabym kawałek sernika. Nie kawałek. Kawał.
Albo kawał jakiegoś słodkiego ciacha. Może Napoleonkę. Albo dwie. Takie z rózowym, kwaksowym kremem-pianką.
Poszłabym spać ale ma przyjść sąsiadka, żeby wyprowadzić psa i na nią czekam.
A gdybym poszła spać to przynajmniej zapomniałabym o głodzie...
A tak to siedzę na Vitalii, czytam, piszę i czekam na tą niesłowną sąsiadkę, która miała już być godzinę temu...
Wielkie Śniadanie.
Dzisiaj sobie źle rozplanowałam posiłki bo przed południem zjadłam ok. 1000 kalorii.
I co teraz robić?
Nie jeść więcej czy coś zjeść?
Niby chcę być na 1200 kcal ale CO w takim razie i KIEDY zjeść??
Kto ma propozycje na 200-300 kcal na podwieczorkolację?
65,0kg
Dzisiaj na wadze mniej i już tylko 3 kg dzielą mnie od wagi, którą chcę mieć.
Może by tak się udało do Świąt...
Dzień 2.
Dzisiaj wstałam bardzo głodna i zjadłam 4 kromeczki chlebka just fit Biedronkowego. 2 z pasztetem i 2 z szynką konserwową. Do tego jabłko.
Teraz muszę odczekać przynajmniej 3 godziny do następnego posiłku.
Wczoraj sprawowałam się dzielnie i na wadze zobaczyłam o 60dkg mniej.
To motywuje.
Dzisiaj planuję na obiad zjeść 2 parówki i bułeczkę kajzerkę a potem się zobaczy.
Pogoda ładna a mnie jakoś tak smutno...
W nocy miałam złe sny. Tzn. nie złe ale nieprzyjemne... to chyba dlatego takie samopoczucie od rana.
Może się rozchodzę...
Miłego dzionka!!
Dzień 1.
Dzisiaj na wadze 66,1 kg więc do pierwszego etapu odchudzania mam 4,1 kg do zrzucenia.
Kupię sobie ciemny chlebek i będę jadła małymi porcjami co 2 godziny.
Muszę sobie zmniejszyć żołądek bo stał się bardzo rozepchany.
Obiadu dzisiaj nie gotuję bo w domu są chorzy na grypę żołądkową więc dla mnie samej się nie opłaca.
Kupię jeszcze jabłek i będę jadła jabłuszka.
Wieczorem napiszę jak mi poszło.
Powracam z jo-jo:((
Zaliczyłam ponad 5-cio kilowe jo-jo.
W spodnie się ledwo dopinam.
Jest źle.
Ale będzie lepiej.
Zaczynam od teraz.
Za sobą mam mało dietetyczny dzień ale dzisiaj już niczego nie będę jadła.
Jutro rano się zważę i podam wam dokładny pomiar ale zakładam, że ważę jakieś 67kg.
Mój pomysł na chudnięcie będzie polegał na tym, że wykluczę słodycze i będę mniej jadła.
Nic nowatorskiego ale jakże skuteczne:)
W ubiegłym roku udało mi się ładnie schudnąć to w tym roku też się uda.
Bo niby czemu nie miałoby się udać.
Będę się meldowała codziennie rano i podawała bieżącą wagę.
Jutro pierwszy pomiar.
A jak będzie więcej niż 67kg???
Ojeje, no to będzie. Trudno. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy.
Bardzo chcę schudnąć choćby te 5 kg.
Mam bardzo rozepchany żołądek więc będzie trudno.
Ale ja się postaram! I MUSZĘ schudnąć.
Idzie wiosna, zrobi się ciepło a ja nie chcę, żeby mi się wylewał tłuszcz.
Basta! Do boju!!
Pomożecie?
P.S. Moją słabością są słodycze i bułki. Od teraz koniec z tym. I kropka.
Mówię sobie stanowcze: NIE.
Dosyć opychania się łakociami.
Słodkości zamieniam na owoce.
Szkoda, że te egzotyczne owoce są takie drogie. A i krajowe nie tanie.
A u mnie z kasą krucho:(
Pozostają mi jabłka.
Będę jadła jabłka.
Tak siedzę teraz i widzę jaką mam oponę na brzuchu.
Aż wstyd!
Nie chcę jej!!!
Popijam wodę i chudnę. Już chudnę bo niczego już dzisiaj nie jem więc będzie mniej o to co dotychczas konsumowałam po południu i wieczorem.
No to mam plan. I chęci. I determinację. Powinno się udać.
Potrzebuję jeszcze wsparcia. Potrzebuję was!!!
Zapytam jeszcze raz: Pomożecie???
Dzień oczyszczania.
Ostatnie dwa dni pod względem dietkowym były złe.
Jadłam dużo ciastek i chleba i na wadze odnotowałam przyrost.
Dzisiaj postanowiłam wyrównać wagę i mam dzień tylko na płynach.
Piję dużo ziółek i wody.
Jutro powrót do zbilansowanej diety 1500 kalorii.
I zero słodyczy!!!
Ale dzisiaj musze jakoś wytrzymać bez jedzenia...
Ciekawe ile schudnę?
Napiszę jutro rano.
Kto jest ciekawy?
A może i wy próbowaliście kiedyś jednodniowej głodówki?
Jakie były rezultaty??
Postanowienie.
Jako, że ciągle jestem głodna i mam napady obżarstwa postanowiłam jeśc niewielkie posiłki co 2 godziny.
Mogę sobie na to pozwolić bo jestem w domu i mam nieograniczony dostęp do lodówki.
Tyle, że w lodówce prawie nic nie ma:((
Dziś na śniadanie zjadłam kanapkę z serkiem białym i jajko. Potem na drugie: jabłko i za dwie godziny znowu kanapka.
Zobaczymy czy taki rytm jedzenia ustrzeże mnie przed kompulsami.
Moje dzisiejsze menu:
Zjadłam tylko 620 kcal.
Trochę nabiału, trochę węgli i 2 jabłka.
Dzisiaj rano sie zważyłam i sie przestraszyłam! Waga pokazała dużo:((
Chcę jutro ważyć mniej!!!!
Mój dzisiejszy bilans kaloryczny:
Śniadanie:
4 Wasy z twarożkiem i pomidorem - 210 kcal
II śniadanie:
2 jabłka - 140 kcal
Obiad:
3 Wasy z serkiem i 1 z powidłami - 220 kcal
Podwieczorek:
2 jabłka - 140 kcal
Razem: 710 kcal
Do tego mleko: 200 kcal
Jeszcze raz razem: 910 kcal
No i jest poniżej 1000 kcal
Tylko, że znowu nie zjadłam niczego ciepłego. Oduczyłam się jeść obiady a to nie dobrze...
Trzeba to zmienić!