Oj, niemądra ja...:(
Właśnie stanęłam na wadze. Jest 69kilo(!!!).
A ja prawie nic nie jadłam dzisiaj.
Piłam tak umiarkowanie ale może 1,5 litra wypiłam.
Jak myślicie, ile mi ubędzie przez noc?
Dodam, że ja wcale nie wstaję w nocy do toalety.
Pewnie mi woda zalega.
Wczoraj miałam kompuls i liczyłam, że dzisiaj jak będę jadła malutko to mi około kilograma zejdzie.
A tu nie zanosi się.
Zjadłam tylko śniadanie a przez resztę dnia tylko piłam zieloną herbatę lekko osłodzoną.
Chciałabym usłyszeć, że będzie dobrze.
Rano było 68,2kg.
Jutro chcę 67,2kg
Ażeby tak się stało muszę w nocy stracić prawie 2 kilo.
Czy to możliwe???
Odchudzam się po jo-jo.Czy ktoś tak szybko tyje
jak ja?
Obiecałam, że napiszę ile ważę.
Jest 68,2 kg.
W ciągu 10 dni muszę schudnąć 3,2 kg.
Mam zawalone jelita po 5-dniowym obżarstwie kiedy to nazbierałam tą nadwagę.
Liczę, że będę chudła szybko, że TO się jeszcze nie odłożyło w tłuszczyk.
Jak myślicie?
A potem. Jak już osiągnę 65kg to sobie zrobię już przystanek i zwiększę kaloryczność posiłków. Bo w ciągu najbliższych 10 dni będę jadła po 1000-1200 kcal.
I jeszcze kurcze ćwiczenia... A tak mi się nie chce!!!! Eeeeeeee, bleeee.
I pomyśleć, że jeszcze w poniedziałek ważyłam 65 kilo (!!!)
I 5 dni rozpusty i od razu 3 kilo.
Czy ktoś jeszcze tak szybko tyje jak ja???????????????
Walczę od jutra. Dzisiaj jem jeszcze czekoladę:)
Waga nieznana ale duża.
Jutro rano podam.
I codziennie będę uaktualniała.
Wielka walka z jojo cz. III.
"Do trzech razy sztuka".
Ważę o 7 kilogramów więcej niż przed dwoma miesiącami.
To źle.
Już dwa razy próbowałam stracić ponownie na wadze ale Zonk.:(((
Od jutra jeszcze raz.
Jutro też zażyję ThermLine.
Mam taki cel, że muszę się wcisnąc w pewną kreację, którą kupiłam jak ważyłam 65kg.
Bardzo potrzebuję wsparcia.
Bądźcie ze mną, please.
Powoli wydobywam się z jo-jo:) ThermLine forte.
Wznowiłam zażywanie ThermLine forte. Dzięki temu mam mniejszy apetyt. Chudnę.
Korzystam z tego, że nie chce mi sie jeść i jem malutko.
Jutro spodziewam się znowu spadku wagi. Powinnam osiągnąc etap III.
Trochę się też ruszam. 1-2h marszu.
Jest dobrze a będzie idealnie:)
Wieczorową porą.
Co u mnie?
Ano dieta poszła w las. Miałam grypę żołądkową czy coś podobnego i jak minęły dolegliwości to się zaczęłam obżerać. W ciągu kilku dni waga poszybowała o 3 kilo. Aż!
Dzisiaj już wyszłam na prostą i jutro na wadze mam zamiar ujrzeć mniej.
Czy macie pomysły jakimi ćwiczeniami zmniejszyć oponkę na brzuchu?
Mam na myśli zrzucić tłuszczyk a nie rzeźbić.
Pewnie bieganie byłoby dobre ale ja mam bardzo słabą kondycję i wysiadam po minucie.
Zapodajcie jakieś pomysły, please.
Moje Wielkie Jo-jo Etap II.
Na wadze odnotowałam dziś 66,6kg. Diabelska cyfra, hehehe.
Ale dobrze. Jest dobrze. Teraz dążę do etapu III - 65kg.
Dzisiaj nie leżałam w łóżku tylko działałam. Jak dzieci mają wakacje to jest gwarno i bałagan. Od rana sprzątam. Oczywiście nie sama.
Mąż gotuje obiad. Dziś domowe kebaby.
Ja wyjem mięsko.
Wczoraj byłam na kursie. Sama. Facetka odpytała mnie za wszystkie czasy. Nie wiem co się podziało z resztą dziewczyn bo przecież deklarowały, że przyjdą.
Dostałam lekturę do przeczytania "A Fanthom at the Opera" i jakiś artykuł specjalistyczny.
Pouczę się trochę. Zmykam.
Moje Wielkie Jojo:(
Ponad rok nie pisałam co u mnie.
Właśnie przeczytałam mój ostatni post z przed roku. Czy coś się zmieniło?
Trochę tak. Nadal walczę z lękami, agorafobią i depresją ale jest lepiej.
Natomiast moje odchudzanie to porażka:(((
Buuu!
W ciągu ostatnich miesięcy przytyłam ponad 7 kilo.
Z trudem mieszczę się w spodnie i to tylko takie z lycrą.
Podejmuję więc walkę o powrót do 62kg.
Kupiłam sobie tygodniową kurację Thermline forte. Kiedyś mi pomógł to może i teraz pomoże.
Oczywiście włączam do tego dietę. Ćwiczyć mi się za bardzo nie chce. A raczej nie mam pomysłu co ćwiczyć.
Mam nagraną płytkę z Gillian ale mnie nudzi.
Przydałby się dobry plan ćwiczeń cardio.
Jeszcze to wszystko przemyślę.
Kondycja jest zerowa więc chyba zacznę od marszu.
Tak.
Oraz dieta.
Nawet nie powiem czym i w jakiej ilości opychałam się w ciągu ostatniego czasu ale były to megalityczne ilości pieczywa, słodycze (ciasteczka, chałwa, czekolada, i takie tam) i właściwie to wystarczyło mi do osiągnięcia obecnej wagi.
Dochodzenie do wagi 62kg podzieliłam sobie na etapy.
Etap I - 69kg (żeby nie było siódemki) i dzisiaj taką wagę już osiągnęłam.
Następnie etap II - 67kg
Etap III - 65kg
i
Etap IV - 62kg.
Etap ostatni będzie najtrudniejszy do osiągnięcia to już wiem ale postaram sobie dać radę.
Muszę zmniejszyć sobie żołądek bo ostatnio go porządnie rozepchałam.
Zatem małe ilości pożywienia a częściej.
Dzisiaj zjadłam 2 kromki chleba ciemnego z twarożkiem i pomidorem, ćwierć bułki z pasztetem (po dziecku) i wypiłam 400g jogurtu melonowego.
A jeszcze słówko o mojej agorafobii.
Dużo się zmieniło od tamtego wpisu.
Wychodzę z domu.
Boję się ale wychodzę.
Codziennie.
Do sklepu, do przedszkola, do urzędu, na kurs. Wychodzę z wielkim wysiłkiem ale bardzo pragnę wieść normalne życie.
Walczę o siebie!!!
Gorzej jest z depresją...
Nic mi się nie chce robić w domu. Dużo czasu spędzam leżąc w łóżku.
To niedobrze.
To też się musi zmienić. Muszę działać na siłę!!!
Pomału... zacznę od jutra.
A czemu nie od dziś?
Bo dziś mam mega lenia.
Niczego nie zrobiłam.
To znaczy tylko dbałam o to, żeby dziecko nie było głodne i spragnione oraz ubrane.
Za dwie godziny wychodzę na kurs. Ze strachem. Czasem z obłędem w oczach ale wychodzę.
Teraz sobie jeszcze uaktualnię pasek wagi.
Piszcie do mnie!
Muszę się komuś wyżalić.
Mam ciężką nerwicę lękową i depresję.
Z trudem wstaję rano, żeby wyprawić dziecko do przedszkola.
Potem się kładę do łóżka i leżę aż do powrotu dziecka z przedszkola.
Jest mi bardzo źle i czekam na śmierć.
Poza tym cierpię na agorafobię = lęk przed wychodzeniem z domu.
Prawie wcale nie wychodzę.
A jeżeli już to muszę zażyć lekarstwo wcześniej.
Zażywam mnóstwo lekarstw przepisanych przez psychiatrę, które słabo działają.
Jestem przygnębiona.
Próbowałam rozmawiać z psychologiem jednym i drugim ale nic to nie dało a jeszcze nasiliło stany lękowe.
Nie wiem co robić.
Beznadzieja.
Bezsens.
Koniec.
Po co to napisałam? Żeby wypisać mój żal, pretensję i bezbrzeżny smutek, który panuje w moim życiu.
Po to, żeby móc się rozpłakać. Ale nie pomogło...
Środa.
Dzisiaj na wadze tyle ile ostatnio tzn. 65kg.
Czy uda mi się do świąt uzyskać 62kg?
Marne szanse:((
Ale spróbuję zawalczyć. Może chociaż 2 kilosy spadną...