Na wadzę to przeklęte 58 kg . Znowu postanawiam zacząć od początku.
1. Chcę być konsekwentna i robić tu wpisy codziennie z tego co jem i jak się czuję.
2. Nie będę łączyć białek z węglami (dieta ?! )
3. Być szczęśliwa w swoim ciele.
Plan jest taki:
> BIEGANIE - jako, że czuję się na siłach to chce biegać w każdy wolny dzień. I nie chodzi tu tylko o schudnięcie, ale o moją chorą psychikę. Jak biegam - czuję się dobrze. Nie płaczę, nic mnie nie drażni i ogólnie jestem bardziej dla ludzi. To w ramach terapii ;) Teraz nie biegałam, bo był natłok nauki. Dalej jest nauka, ale na praktyki przynajmniej nie musze sie uczyć, więc popołudnie mam całe na naukę i bieganie. W środy i w czwartki fitnesowska praca. Nie wiem czy już o tym pisałam, ale tak fitness to moja praca. I kocham to nad życie, choć są momenty, że drażni mnie kilka rzeczy związanych własnie z tym. Opowiem kiedyś.
Dziele się z kimkolwiek kto to czyta i od razu mi lepiej. Fajne uczucie (nawet jeśli nikt tego nie czyta;P)
Co do jedzenia - 3 główne posiłki i przekąski między nimi (owoce, warzywka, jogurt naturalny). "Dieta" (nienawidzę tego słowa) niełączenia dr Haya. Czytałam, że dziewczyny z Hashi trzymając się tej właśnie schudły, więc może i ja tego spróbuje. Nie chce nazywać tego dietą, bo to ma być mój nowy sposób odżywiania na dłużej. Może na zawsze. Bo w końcu nie zamierzam się głodzić, tylko w racjonalny sposób zmniejszyć obwód w talii. Wszystkie niezbędne składniki zostają. Choć myślę o całkowitym wykluczeniu chleba. Zobaczymy.
Co sądzicie o diecie niełączenia? Mam mieszane uczucia, co do jedzenia węgli na kolację, dlatego chciałam poznać czyjeś zdanie.
Dobra. Jest 1 czerwca. Zaczynamy.
Menu na dziś (nie podaję proporcji)
1.Śniadanie - biały ser rozrobiony z jogurtem i pomidorem.
II śniadanie - jabłko, czarna kawa.
2.Obiad - udko z piekarnika, sałata.
Przekąska - grejpfrut.
Przekąska - dwie kanapki z pomidorem, ogórkiem i sałatą.
3.Kolacja - koktajl z truskawek z jogurtem naturalnym i mieszanką studencką, dwa wafle ryżowe cienkie.