Zrobiłam sobie plan odchudzania
31.12.2012- 79 kg
31.03.2013 - 72 kg
31.06.2013- 67 kg
31.09.2013 -64 kg
31.12.2013- 62 kg
Ostatnio dodane zdjęcia
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 37990 |
Komentarzy: | 331 |
Założony: | 28 sierpnia 2011 |
Ostatni wpis: | 15 września 2018 |
kobieta, 47 lat, Za Górą
168 cm, 84.00 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Zrobiłam sobie plan odchudzania
31.12.2012- 79 kg
31.03.2013 - 72 kg
31.06.2013- 67 kg
31.09.2013 -64 kg
31.12.2013- 62 kg
Jestem zadowolona z wczorajszego biegania.
Oby tak było zawsze.Czuję te 2 dni pod rząd w nogach.
Dzisiaj planuję poćwiczyć w domku.
Za oknem śnieg.
Wczoraj po południu biegałam.
Po śniegu i w nowych butach.
Zrobiłam standardową trasę, tyle że jej pokonanie zajęło mi 40 a nie 60 min niż zwykle kiedy biegam w towarzystwie.
Powoli muszę wydłużać dystans. Wybiegłam wczoraj z takim zamiarem ale ciężko mi się biegło (vide powyżej: śnieg i nowe buty).
Zobaczę jak mi pójdzie dzisiaj.
Nie było mnie rok
Przez ten rok nie siedziałam bezczynnie.
Niestety waga mi szaleje.
Na poczatku lipca było ok. 83
Na początku października było ponad 88,5 kg
Ponad tydzień temu waga wskazywała 85,4
Wczoraj 87,1
teraz trochę mniej, ale w przeciągu tygodnia waga potrafi mi pokazać +/- 2 kg.
Męczy mnie to bardzo.
Nie objadam się.
Biegam 3 razy w tygodniu po ok. 1h.
Już chyba będę grubasem do końca życia.
Powoli zaczyna do mnie docierać, że moim sukcesem jest nieprzybieranie na wadze.
O jej utracie, tym bardziej trwałej mogę tylko pomarzyć.
Tyle tylko, że mam dobrą kondycję bo dużo się ruszam (rower, jogging)
Waga znowu w dół powolutku.
Mam już taką masę mięśniową ud, że niedługo otrzymam ksywę Pudzian.
W obwodzie uda chyba wzrosło.
Od pasa w górę odrobinę ubyło.
Biegam, jeżdżę na rowerze, cały czas aktywnie.
Boję się zimy.
Właśnie zobaczyłam siebie podczas biegu na zdjęciu.
I zrobiło mi się bardzo ale to bardzo smutno.
Podniecam się każdym zgubionym kilogramem a i tak i tak jestem po prostu grubaską.
I już raczej brak mi wiary w to, że przestanę nią kiedyś być.
Po bezmała tygodniowej przerwie od wczoraj znów
biegam
Już mogę śmiało o sobie powiedzieć - biegam bo lubię.
Naprawdę lubię,
Nie lubię jedynie wstawać raniutko na to bieganie.
Dzisiejszy jogging był super- na ziemi rozpościerał się jeszcze szron a u góry już świeciło słoneczko.
50 min biegania i nie za bardzo się zmęczyłam. Po pół godzinie nogi same niosą.
W sumie udało mi się zwiększyć przebiegany dystans o kolejne małe kóło;
czyli w sumie biegam jedno dużo po Okopowej i 4 mniejsze po parku
Waga kolejne 0,4 kg w dół w przeciągu tygodnia.
Jest super
Wytrzymałość coraz lepsza,
Niestety nastrój nie bardzo
W niedzielę miałam nieprzyjemny wypadek; nie chce mi się nawet o tym pisać; zawiniła ludzka bezmyślność, nieodpowiedzialność
Ach, wściekła jestem, mnóstwo zachodu, łez i w ogóle
Koniec z karmieniem, płakać mi się chce, dziecko najciężej znosi tą sytuację;
A tak chciałam karmić przynajmniej do 2 rż
Ludzie myślcie!!!!!!!!!!!!!!!!!
Grubaska w moim awatarku (o ile to jest awatarek) wysmuklała.
Dzisiaj waga pokazała mi piękny wynik - 84,5
Nie wpisywała, tego w pomiarach, ale jak dotąd moja max waga to było 87,7
Och jak się cieszę!
Jeszcze tylko 20 kg zostało do zrzucenia!!!!!!!!!!!
Juhu!!!!!!!!!!!!!!