To dzisiaj motto idealne dla mnie. Bo weszłam na wagę i się załamałam. Bo waga pokazała jakiś straszny wynik! 83 kg! To jest trochę dziwne, bo nawet przy obżeraniu się i braku ćwiczeń dobiłam co najwyżej do 81-82. I miałam przez chwilę taki moment załamania. Po co ja biegam, po co sobie zdrowe obiadki gotuję, po co tak ograniczyłam słodycze, skoro ta zołza pokazuje taki wynik?! Ale na szczęście puknęłam się w czoło i pomyślałam: "spoko, dalej ćwiczymy, dalej zdrowo jemy, a efekty będą. Może nie z dnia na dzień, ale z miesiąca na miesiąc będę się zmieniać. Tylko muszę być cierpliwa!"
A dzisiaj przypomniałam sobie o Mel B i zrobiłam z nią:
5 min rozgrzewki
15 minut cardio
10 minut ćwiczeń na nogi
około 8 minut ćwiczeń na brzuch.
Zrobiłabym więcej, ale komputer mi się zbuntował i uznał, że w taki upał to on też potrzebuje odpoczynku, więc zaczął się zacinać i musiałam przerwać. Planuję jeszcze pobiegać dzisiaj, ale to wyjdzie w praniu, bo po 19 mam spotkanie i sądzę, że spędzę na nim trochę czasu. Także aktywność na PLUS :D
Z dietą było trochę gorzej, szczególnie przez weekend, no bo te imprezy. Ale już się powoli ogarniam i dzisiaj jak na razie jest bardzo zdrowo:
Owsianka z żurawiną, morelami, rodzynkami, daktylami i pestkami słonecznika
Banan + kilka migdałów+ kilka żurawin
Gotowana pierś kurczaka + kasza jęczmienna+ marchewka+ pół cukinii+ pomidor
A dalej jeszcze nie wiem :)
Kochane kończę już, bo mam jeszcze kilka rzeczy do załatwienia przed wyjściem. Życzę Wam dużo cierpliwości i motywacji by wyglądać jak te panie na tych zdjęciach!
:****