Hej Piękne!
Od razu chcę powiedzieć, że w czwartek napisałam super długi wpis i chyba go nie opublikowałam. Ech, pierdoła ze mnie, no nic. Będzie następny. Dzisiaj chyba wstałam lewą nogą, bo humor po prostu wisielczy. Czuję się wielką, grubą kulką tłuszczu, która we wszystkim wygląda źle, brzydko i grubo. Nawet to, że nie mogę znaleźć odpowiednich butów zwalam dzisiaj na fakt, że jestem gruba... Ale kurcze masakra, nie było nic co mi się podoba, a oczywiście jak mi się podobało, to nie było mojego rozmiaru, albo źle leżało na moich platfusowatych stopach. No masakra jakaś... Chociaż tak jak w tytule, w ramach pocieszenia kupiłam sobie piękną chabrową sukienkę. Co prawda trochę jest dla mnie za droga w tej chwili, ale uznałam, że raz się żyje, skoro leży na mnie idealnie i podkreśla na szczęście wszystko to co mam ładne, to biorę. Najwyżej będę głodować... przynajmniej schudnę ;p Mam piękną sukienkę, do której nie mam butów... :D
Moja dieta idzie średnio, niestety sobie czasami odpuszczam. Dlatego koniec z tym, naprawdę... dawno się tak źle nie czułam ze sobą jak dzisiaj i nie ma bata. Dieta przede wszystkim. Najgorzej będzie z owocami, bo uwielbiam, ale skubane mają tyle podstępnego cukru, że niestety jeść ich bezkarnie nie mogę, co do tej pory, a i owszem, czyniłam :) Ale! Ale! Odkryłam zajebisty przepis na deser własnej roboty, słodziutki i kremowy. Pyszny! Oto przepis:
- banan - najlepiej dojrzały
- serek wiejski - najlepiej light i taki bardziej płynny.
Wszystko do misy blendera i miksujemy na kremik. Robi się z tego taki pyszny, gęsty krem. Dla mnie pyszne, zdrowe i słodkie. Myślę, że fajna alternatywa, gdy chce nam się coś słodkiego :)
Taaaak..., więc jeśli chodzi o fitness, a raczej moje bieganie, to jest naprawdę dobrze i biegam. Ale wiadomo może być jeszcze lepiej, dlatego postanowiłam ustawić sobie konkretne dni do biegania. Do tego chcę włączyć jeszcze Ewkę trening z gwiazdami + skakanka rano. Planuję już jutro iść poskakać, tak na dobry początek dnia :)
Kończę Piękne i zabieram się za pracę, bo dead line zbliża się wielkimi krokami, a chcę zdążyć ze wszystkim.
Trzymajcie się pięknie! :***
AtomowaKluska
22 lipca 2013, 23:39super, ze biegasz! współczuje dead lineu a sukienke nam pokażesz? :D pokaż!
MyWLJourney
22 lipca 2013, 23:01Super! Ja tez w sumie obralam taka strategie - owoce i owoce! :D A ze je uwielbiam, jak na razie idzie gladko ;) No - masz racje - poczatki zawsze najtrudniejsze.. ehh.. No ale mam nadzieje ze jakos w koncu zaczne. Ps: dzieki za linka o bieganiu! Fajnie ze jest tam rozklad for beginners. Moze w koncu przelamie lody, a potem kto wie - moze i zakocham sie w tym calym bieganiu? ;)
MyWorldAndMe
22 lipca 2013, 11:59Dziubku wierzę,że tak zadbasz o siebie i wszystko,że już niedługo się nigdy nie poczujesz się tak jak piszesz;*sama się tak czuję czasami ale walczymy o to by już tak nie myśleć:))
MyWLJourney
21 lipca 2013, 22:23Masz racje - raz sie zyje! Ja tez ostatnio (nawet dzis) bylam na zakupach, no i troche tego kupilam - w tym fajna sukienke :D Moze jutro wstawie fotki - Ty tez powinnas! Kurcze, chcialabym zobaczyc ta Twoja kreacje! :) A co do kremu - no super jest! Ja juz od dawna go jadam :D Ale nie miksuje tego specjalnie, tylko normalnie widelcem zgniatam bananka i dodaje jogurt grecki - PYCHA! Biegac tez bym chciala zaczac, ale jakos nie wiem jak, bo na razie jakos nie w formie jestem...