Pamiętnik odchudzania użytkownika:
malgorzatalub48

kobieta, 63 lat, Rybnik

160 cm, 84.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 kwietnia 2015 , Komentarze (11)

Witajcie niedzielnie:).

Weszłam na wagę dziś po raz drugi i pokazała jednak -1 kg więc jest dobrze. Wszystko idzie w dobrym kierunku.

Ciągle poszukuję przepisów na zamienniki na chlebek, bo podejrzewam, że te moje placuszki otrębowe w dłuższym okresie czasu mogą też się mi znudzić, No i znalazłam przepisy na pieczywko bezglutenowe czyli z innych rodzajów mąk. Bardzo mi się podobają i zaraz po przyjeździe do Polski zabieram się za testowanie, bo zawsze to coś nowego. Poza tym w większości bazą są też otręby owsiane i mąka owsiana, gryczana i ryżowa więc pewnie naprawdę smaczne to będzie. Mam w domu też silikonowe foremki do bułeczek kupione w kiedyś przypadkowo w Niemczech więc też może je wykorzystam.

Dziś na śniadanie płatki owsiane pełnoziarniste z pokrojonymi śliwkami suszonymi (2 szt.). Nie daję innych dodatków tylko jeszcze leciutko solę. Śliwki oddają całą słodycz i nic więcej nie trzeba. W domu dorzucam czasem suszoną żurawinę lub morele. 

Na obiad będzie grilowana pierś z kurczaka z warzywami i sałatą, a kolacja..jeszcze nie wiem..Może placuszek dukanowski z twarożkim..zobaczymy:).

Pozdrawiam wszystkich cieplutko:).

25 kwietnia 2015 , Komentarze (6)

..pranie powieszone "po niemiecku"..hihihihi..nawet odstępy między kolejnymi rzeczami są w miarę równe. To ich szczególna cecha..A może tylko ja widzę w tym coś szczególnego..?

..tu jest sporo gospodarstw z hodowlą bydła. Czasem jak siedzimy na ławeczce to wiatr przyniesie "zapachy" ze wsi:)..

..wiosenny krajobraz przypominający Polskę..

Tu też dotarła wiosna..:). Pachnie to drzewo obłędnie. Tu w większości drzewa są ogromne i bardzo stare.

..takie "wsiowe" niemieckie uliczki..

No..to tyle widoczków stąd..jak zrobię to jeszcze powklejam:)..

Pozdrawiam was kochane..:).

25 kwietnia 2015 , Komentarze (5)

Zapominam, że trzeba ten "trucht" dietkowy utrzymywać, a ja w czwartek i piątek tak się tą wątróbką smażoną na tłuszczu zatkałam, że waga stoi niestety, a ja czuję w brzuchu, że to gdzieś siedzi i chyba wątroba miała problem ze strawieniem wszystkiego, więc w te pędy biorę Rapacholin, bo przez te dwa dni najnormalniej pobolewał mnie woreczek..NIGDY mi nie dokuczał jeszcze, a teraz wyraźnie go czułam. Może ta wątróbka była poprostu nieświeża..na taka zresztą wyglądała. No ale mnie zachciało się polskiego żarełka..no to mam..Dobrze, że mniej więcej znam przyczynę i umiem jakoś zareagować na to..

Dodatkowy cukier w postaci zjedzonej pomarańczy albo połowy jabłka chyba nie ma z tym wiele wspólnego, ale..metabolizm jakby się zatrzymał. No i dziś od rana postanowiłam więcej pic ciepłych ziółek, może jakoś szybciej ta moja "maszyneria" ruszy z miejsca, bo w większości łapię za zimną wodę..

Moja babcia ma demencję więc czasem potrafi dać w kość i wygaduje niestworzone rzeczy, a są dni spokojne i mogę usiąść przy laptopie:). Ona całe życie podróżowała i wydaje jej się, że ciągle musi koniecznie gdzieś się szykować i jechać..To przemieszczanie się z miejsca na miejsce tak jej weszło w krew, a przede wszystkim mózg, że nawet jak teraz w czasie choroby przestaje działać to wracają utarte nawyki..szuka torebki ciągle, albo pyta mnie gdzie będziemy nocować..:). Albo tak jak przedwczoraj..z tajemniczym uśmiechem i bardzo uprzejmie pyta mnie: "Eltschuldigung, sprechen Sie detsche??" /przepraszam, mówi Pani po niemiecku?/..Wyprowadzanie jej z błędu nic nie daje, bo za chwilę znów dopomina się odpowiedzi, więc lepiej wejśc w ten jej tok myślenia i starać się ją uspokoić. Dlatego już wiele razy zdążyła mi sie przedstawić i dopominać się żebym ja to zrobiła..Jest bardzo miła przy tym i na szczęście nie agresywna. Była nauczycielką całe życie i te wszystkie przyzwyczajenia biorą górę..Czasem jak siedzimy przy kolacji zachowuje się jakby była w restauracji..pyta mnie co to takiego na talerzu i mówi, że ok..to ona spróbuje. Większość dnia przesypia więc nie jest źle, ale są dni, że drepcze po mieszkaniu i szuka wczorajszego dnia..Cały "urok" tej choroby i mojej pracy opiekuńczej..

Jestem już trochę zmęczona, bo nie mam tu zbyt wiele czasu wolnego, a właściwie nie ma prawie wcale, bo muszę mieć babcię na oku dopóki nie zaśnie.

Ja z babcią Trudą..

..i kilka tutejszych krajobrazów..

Chyba nie da się więcej wkleić..Muszę w następnym wpisie spróbować..Jest jakiś limit wklejania zdjęć?

23 kwietnia 2015 , Komentarze (2)

Cześć chudziaczki:). 

Wczoraj jogurt dużo za słodki, a dziś wątróbka wołowa..Moje grzechy z dwóch dni. Jak na tym wyjdę pokaże waga w sobotę albo niedzielę. Zawsze tak się ważyłam, więc i tym razem cotygodniowe ważenie mi wystarczy. Nie bawię się w codzienne, bo wg mnie to bez sensu. Przecież nawet szklanka wody zatrzymana w organizmie, albo coś innego może wskazywać pomiar o 0,5 kg większy lub mniejszy, a po 7 dniach zawsze jakaś różnica będzie bardziej widoczna.

Moje poprzednie odchudzanko na Dukanie było zupełnie inne..Prawie samo białko, bez owoców i warzyw..sernik na osłodę, jogurty i twarożki. Teraz też to jem, ale nie w takich ilościach i np. obiad to mała porcja chudego mięsa z warzywami, czyli chyba bardziej to urozmaicone i z korzyścią dla organizmu. Niestety czytałam wczoraj o szkodliwości jedzenia dużej ilości warzyw o tej porze roku, bo w większości są szklarniowe, a więc zawierają mnóstwo azotanów...Czy to duże ilości, dwa razy dziennie po 2 rzodkiewki, kilka kawałków papryki, zielonego ogórka?..wszystko dokładnie myję i jak się da obieram ze skóry..Piję wodę z cytryną a ta odkwasza..

Brakuje mi kaszy jaglanej i otrębów owsianych..z tymi produktami można sporo dań skomponować. No ale muszę poczekać jeszcze 2 tygodnie. 

Zmiany na +:

- jem co 3 godziny, bo tak tu w Niemczech akurat jedzą

- piję dużo więcej wody

- jem sporo warzyw i czasem jedno jabłko lub pomarańczę

- sporo się ruszam, bo chodzę od rana do późnego wieczora. No ale nie jest to niestety taki ruch jaki bym chciała..nie ma szybkiego marszu czy biegania, gimnastyki..Też do nadrobienia..Może w następnym miejscu da się to zrealizować (pracuję jako opiekunka osób starszych, a nie zawsze podopieczny jest na tyle sprawny, że można z nim wyjśc na długi spacer, a teraz opiekuję się babciulką 97-letnią..Rolator i wolniutki spacerek to jedyna gimnastyka..Nie mam czasu wolnego, bo kobieta jest demencyjna więc musze cały czas mieć ją na oku..).

Minusy:

- brak ruchu i gimnastyki

- mało zbilansowane jedzenie (mimo wszystko..)

I tak uważam, że start jaki taki mam już za sobą..Byle teraz nie wypaść z rytmu..tak jak dzisiaj z tą wątróbką..Mogłam usmażyć ją bez tłuszczu, ale to już nie byłoby to..No ale zjadłam malutką porcję..Może będzie dobrze:)..

Tak sobie myślę, że dobrze byłoby stworzyć taki zupełnie osobisty jadłospis i wg tego np. robić zakupy i się dietkować..Już mi chodzi po głowie..babka płesznik, karob, kasza jaglana, różne przyprawy..

Tylko mam dylemat z chlebkiem..Piekłam chleb na zakwasie w domu, ale wydawało mi się, że po nim jeszcze bardziej tyję..Więc czym go zastąpić?..A może z innej mąki piec? Ja piekłam z mieszanej, pół na pół żytnia i pszenna obydwie pełnoziarniste,a jest przecież też owsiana, gryczana..Można nawet z kaszy jaglanej upiec..W każdym razie muszę mieć zamiennik chleba pszennego..Może jestem na gluten uczulona..tyle się teraz o tym pisze i mówi. Jak zjem choćby kawałek chleba czy bułki to czuje się jak balon. MUSZĘ coś wymyślić. Jak wiecie to podpowiedzcie coś:)..Będę wdzięczna.

Broniłam się też zawsze od liczenia kalorii i pewnie znów tak będzie, ale jednak muszę się zorientować które produkty wciągnąć na listę a które wykluczyć. Inaczej znów będę się kręcić w kółko i wrócę do punktu wyjścia..

Brak mi czasem czasu na czytanie tu pamiętników..Wlatuje szybko i zaglądam do tych najbardziej znanych i lubianych, ale przecież mogłabym poczytać jak wy walczyłyście o utratę kolejnych kilogramów..Kiedyś tak robiłam, ale..wszystko z głowy wyleciało..Nawet to co sama gotowałam i robiłam do jedzenia..

Idę zajrzeć teraz co słychać u was:)..

Pozdrawiam serdecznie:) i już awansem życzę miłego weekendu:). U mnie te dni niczym się nie różnią..Poprostu.."arbeit" czyli praca.


20 kwietnia 2015 , Komentarze (11)

Jednak poprawiłam początkowa wagę, bo ważyłam jakież 2 tyg. temu ok. 107 kg..Najpierw nie miałam odwagi tego zrobić, ale teraz jak już waga ruszyła z kopyta, pomyślałam, że jednak będzie mnie to motywować bardziej..

Ciekawe, że w 2011 roku, kiedy zaczynałam odchudzanko, była podobna sytuacja..Też w pierwszych tygodniach waga bardzo leciała w dół i zgubiłam kilka kilo w 2-3 tygodnie, a potem?..bardzo spokojnie i niemal dostojnie..hihihi, po 1 kg tygodniowo ubywało. No ale to był Dukan, może inaczej organizm reaguje wtedy. 

Pożyjemy, zobaczymy..:).

20 kwietnia 2015 , Komentarze (1)

Niewiem czy az rewelacje, ale coś się zaczyna chyba dziać z moim tłuszczykiem, bo przedwczoraj wlazłam na wagę tak od niechcenia i..znów kilo mniej..No cóż, cieszę się, tylko czy to nie za szybko..No ale ważne, że wogóle waga reaguje na to co jem. Ważyłam się w sobotę, więc mimo, że ten pomiar wpisałam dzisiaj, ale liczę go jako cotygodniowe ważenie, bo mam zamiar właśnie co tydzień to robić, tak jak kiedyś. W końcu tu  chodzi bardziej o zmianę przyzwyczajeń i z tym walczę najbardziej. Żałuję, że tak sobie pofolgowałam przez ostatnie miesiące, tak jakbym z rozmysłem chciała znów przytyć. Poza tym te wyjazdy do pracy w Niemczech są co by nie mówić stresujące, a nie zawsze wieczorem jest możliwość zjeść coś zdrowego. Ratowałam się ciasteczkami i owocami, ale chyba nie tylko one zawiniły, ale i to co jadłam po powrocie do Polski. Nieraz rzucałam się wprost na jedzenie..Gołąbki, bigos, panierowane mięska i ryby. Nic umiaru w tym co tłuste i słodkie, bo i ciacha zaliczałam nieraz, o alkoholu nie wspomnę:)..Lubię dobre czerwone wino, no i piwko czasami i to niejedno jak jest fajny wieczór. Niby też preferuję te bardziej wytrawne, ale zawsze to wszystko razem ze złym żarciem sie kumuluje i nawarstwia, no i brak ruchu..to przede wszystkim. Noszę się z zamiarem kupienia  kijków do Nordic Walking. Lubię chodzić. Dobre buty, kijki i muszę codziennie zrobić kilka km, bo siedzenie mnie dołuje. Po takiej przebieżce, wiem sama, że lepiej śpię i lepiej się czuję. Jest pomysł to już blisko do realizacji:).

Co jem..

Placuszki otrębowe i twarożek. Zdjęcie robione jeszcze w domu..

Obiadowe danie, indyk, sałata i warzywa..Trochę dużo tego mięcha tu chyba, ale teraz już nie jem tak dużo..

A to wczorajsza kolacja, z której zjadłam tylko połowę, bo podczas krojenia warzyw schrupałam kilka sztuk i potem już było tego za dużo widocznie:).

Te placuszki owsiane są bardzo fajne, bo jeśli zrobię ich więcej to mam np. na 3 dni i mogę tylko gotowe wyciągać z lodówki. Pewnie jakbym była w domciu to robiłam codziennie świeże, ale tu nie bardzo mi to idzie, bo płatki trzeba zmielić, a stary robot, którego tu używam warczy jak traktor i mam wrażenie, że to odgłosy młota pneumatycznego..hahaha..dlatego wolę za jednym zamachem robić więcej tego mojego "chlebka".

Idę was poczytać teraz:). 

Mało w tych moich wpisać opisów, ale poprawię się:).

Pozdrawiam wszystkich odwiedzających:).

17 kwietnia 2015 , Komentarze (9)

Jabłka mają sporo cukru i wiem o tym, ale dziś tak mnie wzięło na słodkie, że poprostu nie wytrzymywałam, no i szukałam czegokolwiek żeby ten głód cukrowy zaspokoić. Najpierw po śniadaniu zaraz jabłko, a popołudniu zabrałam się za ciasteczka owsiane.

Tu jeden przepis:

Drugi:

W poprzednim miejscu pracy w  Niemczech piekłam podobne, ale dodawałam mielone migdały albo orzechy. Oczywiście wzrasta ich kaloryczność wtedy. W sumie płatki owsiane nawet nie trzeba odmierzać, tylko tak dostosować płynny dodatek żeby mogły się w nim rozmiękczyć i utworzyć ciasto. W każdym razie coś słodkiego jest na czarna godzinę.

Ostatnio jakoś nie potrzebowałam takich rzeczy, ale dziś to był naprawdę pogrom. Zeżarłabym chyba w końcu łyżke cukru..hihihi.

Nie ma zbyt wiele takich dietetycznych przepisów więc chyba zacznę szperać po necie.

Dziś na śniadanie: reszta z wczorajszego twarożku z rzodkiewką, pomidorem i papryką+ jeden placuszek owsiany.

Obiad: gotowana pierś z kurczaka z warzywami gotowanymi + sałata

Kolacja: dwa plastry sera żółtego light owinięte wokół plasterków chudej szynki + jede placuszek owsiany i miseczka warzyw. Potem niestety zeżarłam jeszcze jabłko i dwa dopiero co upieczone ciasteczka owsiane..

Wogóle..dzień na łasuchowanie miałam..Jutro muszę to jakoś zminusować:).

A może macie jakieś wypróbowane dietetyczne przepisy własne?

Buziaki dla odwiedzających:).

16 kwietnia 2015 , Komentarze (5)

Piszę spod Drezna. Już trzeci tydzień "walczę" na steli, czyli jako opiekunka osób starszych w Niemczech.

Ciągle próbuję zrzucić nadwagę a tu gdzie jestem jest mi o wiele trudniej, bo dobór produktów mam bardzo ograniczony. Jestem na zapadłej wsi, na zakupy jeżdżę z synem raz w tygodniu do Lidla. Mam o tyle dobrze, że babcia, którą się opiekuję (była nauczycielka i pływaczka) je trzy razy dziennie warzywa, rano i wieczorem surowe a na obiad gotowane + sałata z dresingiem. Tak że wsuwam ile się da witaminek i omijam też czasem warzywa bogate w cukier..No ale czasem napewno coś zjem czego nie powinnam, bo czas nie pozwala.

Nie jem wogóle od tygodnia chleba. Zamiast niego pieke sobie takie placuszki ze zmielonych płatków owsianych i mieszanych otrąb. Trudne to ciut, bo mam tylko starą patelnię i wymyśliłam, że powycinam z pergaminu podkładki i na nich smażę. Tylko powierznię trzeba leciutko przejechać oliwą bo inaczej brzydko się przypiekają. No ale ważne, że mam coś do śniadania i kolacji. Obiad oczywiście bez ziemniaków. Warzywa i np. pierś z indyka albo kurzęca i sałata. Jak się uda to kupuję makrelę, ale tu jest zapakowana i smakuje jak wióry. W niczym nie przypomina tej kupowanej przeze mnie w Almie świeżutkiej i smacznej. No cóż..muszę sie uzbroić w cierpliwość. Jeszcze 2,5 tygodnia..Po długim majowym weekendzie przyjadę do Polski.

Po kilku dniach weszłam na wagę z ciekawości..no i 3 kg nie ma!..Oby tak dalej:). Waga stoi w takim miejscu w kuchni, że trudno ją ominąć. Będę się jednak ważyć co tydzień, tak jak kiedyś.

Nie chcę się tu rozpisywać o tym czemu znów tyle na mnie wlazło tego sadła.., ale odważnie przyznam się, że wybitnie do tego pomogłam..Ciasteczka wieczorem w poprzednim miejscu pracy..święta z bigosem i karpiem panierowanym..To musiało tak się skończyć..Dziwne, że tak jakoś..płynnie to się stało. Dzwonek alarmowy włączył mi się dopiero przed samym wyjazdem teraz jak się pooglądałam w lustrach sklepowych podczas przymierzania jakichś ciuchów..No masakra!..

Piję dużo wody, ale chyba jeszcze za mało..Tu nikt nie kupuje wody..twierdzą, że ta z kranu jest bardzo dobra.., ale ja muszę ją przegotować żeby pić. Mimo wszystko boję się, że jednak jeśli odkłada się z niej kamień w czajniku  elektrycznym to zawiera jakieś.."coś"..

Wstawię jutro kilka zdjęć, ale wagi konkretnej narazie nie będę podawać..:). Ten stan wyjściowy, od którego chcę zacząć odejmowanie kolejnych kilogramów musi mnie nie straszyć psychicznie. Mam tu dość innych stresujących rzeczy do przeżywania.

Pozdrawiam wszystkich znajomych i odwiedzających:). 



2 marca 2015 , Komentarze (4)

..jakoś udaje mi się unikać tłustości i słodkości:). Może nie tak rygorystycznie ale napewno nie sięgam po biały chleb, ciastka czy jakikolwiek alkohol. I oby tak dalej.

W ubiegłym tygodniu udało mi się wyhodować zakwas żytni na chlebek i już jeden upiekłam i zdążyłam nawet zjeść. Piekę go przeważnie z siemieniem lnianym i jakimis ziołami. Lubię zioła włoskie jako dodatek do chleba, ale ostatnio tylko prowansalskie miałam w domciu więc takie dałam. Po kilku dniach zmienia się perestaltyka jelit, a jeszcze kiedy piję odpowiednio dużo wody czy innych napojów to przemiana materii poprawia się błyskawicznie.

Ten obgryziony kant powstał..w nocy.hihihi..Poprostu jeden bok chleba pękł i był dość spieczony a zapach chleba kusił więc oderwałam kawałek. No ale i tak wyglądał imponująco, wyrósł niesamowicie. Młody zakwas jest zazwyczaj dość słaby i w niektórych przepisach radzą żeby dodać proszku do pieczenia, ale ja myślę, że skoro już bawię się w zakwas to nie będę dodawać sztucznych składników. Chleb jest naprawdę bardzo smaczny:).

No i śniadania zmieniłam na owsiankowe. Płatki owsiane moczę na noc w wodzie. Wyczytałam gdzieś, że w ten sposób są zdrowsze. W tej samej wodzie rano je zagotowuję i dodaję dodatki: żurawinę, lub suszone śliwki, banana..co kto lubi. Doprawiam też do smaku, ciut soli i np. miodu albo stevi. Ja dodaję tez 1-2 łychy jogurtu, bo mleka jakoż nie trawię zbyt dobrze.  Znalazłam w necie tak różne komentarze nt. przygotowywania płatków, że sama już niewiem jak prawidłowo trzeba je przyrządzać.

http://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=1347

http://vitalia.pl/forum47,786541,0_Owsianka-jak-przyrzadzac.html

Gotuję ją rano krótko w tej samej wodzie (ale teraz po przeczytaniu tych komentarzy to już niewiem co o tym sądzić). Może ktoś ma jakieś konkretne przemyślenia na ten temat?

Upiekła też cisteczka owsiane przed niedzielą i jak gnębi wieczorny głód to jest fajna przekąska. Fajna, bo wystarcza dwa takie ciasteczka żeby odpędzić głód.

Nie wchodzę narazie na wagę dopóki nie poczuje się trochę lżejsza. Poprostu obawiam się, że przejęłabym sie tym co bym zobaczyła. 

Wierzę, że uda mi się znów zrzucić kilka lub kilkanaście kilogramów. Niebawem wyruszę znów do pracy w Niemczech a tam napewno gimnastyki w postaci codziennej fizycznej orki mi nie zabraknie:).

Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie:).

24 lutego 2015 , Komentarze (1)

Rzadko tu wchodzę, a dziś jak zobaczyłam ten pomiar wagi na pasku to mi szczęka opadła, bo u mnie w realu już znowu znaczna nadwaga i trza się brać jak najszybciej do zrzucenia tego balastu:).

Wczoraj upiekłam mój chlebek żytni na zakwasie, a dziś główkuję jakby tu sobie jakiś jadłospis wymyślić. Chyba pochodzę po waszych wpisach i przepisach i spróbuję coś z tego wymodzić. Może mi się uda.

A co u mnie poza tym? Pracuję cały czas w Niemczech, zjeżdżam tylko co 2-3 miesiące na urlop i znów powrót najczęściej w inne miejsce. To stąd moja znikoma obecność na portalu, a w związku z byle jakim jedzeniem w pracy - nadwyżka kilogramów.

Szukam jakiegos fajnego przepisu na owsianki. Wiem, że tu gdzieś widziałam owsiankę bez mleka z jakimiś innymi dodatkami. Chciałabym ten przepis odnaleźć:).

Pozdrawiam wszystkich odwiedzających:). A teraz ja sobie tu poserwuję:)..

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.