Pamiętnik odchudzania użytkownika:
rob35

kobieta, 56 lat, Warszawa

157 cm, 83.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 maja 2012 , Komentarze (61)

Kupiliśmy sobie meble ogrodowe z IKEI. Prostota i funkcjonalność - dwa w jednym - hurra! W sposób intuicyjny  i niefrasobliwy (jak się okazało) gorączkowo ściągnęłam z nóg i oparcia krzesła zabezpieczenia transportowe z folii i kartonu. Naspidowana emocjami, już, już wypięłam swoje zwiotczałe pośladki, by rozłożyć je wachlarzowato na deseczkach siedzenia, gdy nagle spod krzesła wyfrunęła ta oto biała kartka formatu A4  z instrukcją montażu:

"Oszitfak! - zajęczałam w obcym kulturowo żargonie - w złej kolejności odkleiłam folijki z deseczek!"

Mózg to fajna sprawa, ale wciąż jest towarem deficytowym. Nawet w Skandynawii.

21 maja 2012 , Komentarze (122)

Kolega zwierza mi się dziś ze swojej bezradności:

"Nie wiem, co zrobić z Olą. Ma już prawie 4 lata, a ciągle nie umie zachować się w kościele. Albo biega, albo gada. Gdy kładę jej palec na buzi i mówię "ciiiiii", skutkuje tylko przez sekundę. Ostatnio wycięła mi taki numer: msza dobiega końca, ludzie klęczą, cisza. Ksiądz podnosi hostię wysoko do góry:

- Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata ...  

A moja córka na cały głos:

- Beeeeeeeeeeeeeee!!!

Sąsiedzi z ławki stłumili chichot, księdzu zadrżał kącik ust, a ja z trudem opanowałem żądzę, by gołymi rękami udusić tę owcę."   

15 maja 2012 , Komentarze (86)

Maturzysta, omawiając "Tango" Mrożka:

- ... no, a babcia leżała na PIERDESTALE ...

Komisja, powstrzymując się od parsknięcia śmiechem:

-  Chyba nie na pierdestale, tylko na katafalku.

- Ależ nie, - upiera się uczeń - leżała na pierdestale, a w katafalk ... była ubrana.

10 maja 2012 , Komentarze (21)

Kibicowałam wczoraj maturzystom zdającym polski. Stres ścinał białko w komórkach, bo to pierwszy ustny w ich życiu. Pomagałam przetrwać masakryczne czekanie pod salą, kiedy czas ma konsystencję asfaltu.

Ogłoszenie wyników. Wychodzi dziewczę, buzia roześmiana:

- Zdałam!

- Ile miałaś punktów?

- Sześć. To moja pierwsza szóstka w liceum! - zarżała ze szczęścia.

________________________________

P.S. dla niewtajemniczonych: sześć to minimalna ilość punktów, jaką można uzyskać z puli dwudziestu, aby zdać maturę.

 

9 maja 2012 , Komentarze (44)

Alcia robi cytrynową galaretkę na deser i przy okazji studiuje opakowanie firmy Gellwe.

- O, przepis na wesołe galaretki! Z procentami ...

Czyta dalej, a po chwili:   

- E, łatwizna ... i podobne do pijanych miśków Haribo.

- Pijanych miśków? - pyta rodzicielska ciemnota.

- No. Bierzesz miśka, chlup do wódki, a on robi się grubiutki.

- Skąd wiesz? - pyta rodzicielska czujność.

- Wcale nie wiem! - uspokaja Alcia.

Lecz natychmiast dorzuca, parskając śmiechem:

- Ale niedobre są ...

 

7 maja 2012 , Komentarze (54)

- Masz dwie możliwości, żeby schudnąć: albo robisz 500 brzuszków co godzina, albo przestajesz łykać jak wygłodzona orka. Który wariant właśnie realizujesz? - spytał mnie syn, patrząc wymownie na KOLEJNĄ miseczkę lodów orzechowych, niknącą w czeluściach mego coraz bardziej przepastnego ciała.

          Pomyślałam: Nikt tak ci nie wyrąbie prawdy w oczy jak własne dziecko.

- Tato, gdzie idziesz?   

- Na dach, nastawić talerz anteny na odpowiedniego satelitę.

- A po co ci ten kompas?

- Żebym mógł znaleźć drogę do domu

          Pomyślałam: Kiedy ja znajdę drogę do siebie? Gdzie ten cholerny kompas, który zgubiłam w okolicach Gwiazdki? Może któraś z Was znalazła?     

2 maja 2012 , Komentarze (54)

Córeczka mojego kolegi ma rok i trzy miesiące i jeszcze nie chodzi samodzielnie. Lekarz pierwszego kontaktu zasugerował Jackowi, żeby udał się w tej sprawie z dzieckiem do psychologa. Ponieważ facet jest doświadczonym człowiekiem, ale niedoświadczonym rodzicem, dał się zwariować i poszedł.

Młoda pani psycholog nagłym ruchem rozsypała przed dzieckiem koraliki:

- No, pobaw się, Kotku - zachęca, widząc, że mała odruchowo cofnęła się w ramiona ojca i nie zamierza wychylić nosa z bezpiecznej kryjówki.

Jacek usiłuje zainteresować córkę koralikami, ale bezskutecznie. Pani wyrokuje:

- Oj niedobrze, niedobrze. Już powinna chwytać małe przedmioty zgiętym kciukiem i palcem wskazującym.

- Widocznie nie jest zainteresowana - Jacek broni honoru rodziny. - Mała widzi koraliki po raz pierwszy w życiu! Przecież we wszystkich książkach piszą, by chować przed niemowlętami małe przedmioty. To o niczym nie świadczy! -  naburmusza się po męsku.

Psycholog  uśmiecha się ironicznie. Kolega zaciska zęby.

Dziecko zaczyna się ciekawie rozglądać po gabinecie. Pani, tym razem łagodnie, stawia przed dziewczynką szklankę z wodą. Do szklanki wkłada łyżeczkę. Dziecko dotyka łyżeczki palcem.

- Nie miesza - stwierdza pani z odcieniem satysfakcji.

- Nie miesza, no i co z tego?

- Powinna mieszać - rzuca stanowczo.

- Jak to powinna!?

- Dzieci w tym wieku posługują się łyżeczką. Zwykle mieszają.

- Dzieci w tym wieku uczą się przez naśladowanie, prawda? - Jacek jest wściekły i logiczny.

- Prawda.

- Ani żona, ani ja nie mieszamy, bo w ogóle nie słodzimy napojów. Skąd niby córka miała się tego nauczyć?

Pani psycholog nerwowo mruga oczami.

- Czy pan jest zawsze taki ... - gryzie się w język i zmienia temat. - Pozwoli pan, że zmienię temat: czy był pan już kiedyś u psychologa?

- Z małą?

- Niekoniecznie ...

30 kwietnia 2012 , Komentarze (30)

Ostatnie trzy tygodnie nie należały do całuśnych, ale są już za mną. Wyprawiłam moich maturzystów w świat. Były łzy, prezenty i były kwiaty, niektóre podane tak:

 

Albo jeszcze fajniej tak:

(autorka kompozycji zdaje na ASP)

A teraz pokażę Wam najsłodszy prezent:

 

Pomysł -  miodzio! Palce lizać! Zwłaszcza, że zawartość słoiczków REWELACYJNA!!! -  wiem, bo już zeżarłam miód najciemniejszy, gryczany, a teraz jestem w połowie tego środkowego, niemal białego.

Taaaak, no wiem, ile to kalorii. Nie sykajcie znacząco! Przecież już do Was wróciłam i już biorę się za siebie. Oki? Od teraz, nie od jutra! I tak jestem zadowolona z siebie, bo zwykle w ciągu roku szkolnego przybywa mi 10 kg, a tym razem tylko małe cuś około pięciu. Cofam pasek i - do roboty! - recytując pod nosem na przemian dwie fraszki Sztaudyngera:

Cierpliwość trzeba mieć anielską

Ażeby znosić własne cielsko.

 

oraz

 

Tak przezwyciężam własne cielsko,

Że je traktuję przyjacielsko.

 

Miłego dnia!

9 kwietnia 2012 , Komentarze (35)

Odkąd schudłam, ciągle dygoczę z zimna. Mój syn nawet w największe mrozy chodzi rozgogolony. Najchętniej wcisnęłabym go operacyjnie w kalesony na misiu, ale powtarzam tylko w kółko:

- Synu, zapnij się, bo jak na ciebie patrzę, to MI robi się zimno.

Dzisiaj kwietniowe słońce, ale temperatura przecież tylko ciut powyżej zera. Kacper wyskakuje z domu w samej bluzie, no załamka! Biorę kurtkę do samochodu, puszczam smrodek dydaktyczny na pełny regulator. Syn, zrezygnowany, bierze kurtkę POD PACHĘ i wchodzi do naszego nieogrzewanego kościoła. Siedzimy w ławce - Kacper kładzie kurtkę na kolanach i, szeleszcząc, pracowicie zasuwa suwak aż do końca.

- Co robisz?! - szepczę karcąco.

- Zapinam, żeby ci nie było zimno. 

8 kwietnia 2012 , Komentarze (26)

O, kurka!

To dziś - moja córka:

A taka była pocieszna wiewiórka:

http://www.youtube.com/watch?v=M8c7RmWw_FI&feature=youtu.be

Czuję się jak stara rurka ...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.