Siedzimy w knajpie po projekcji filmu "Sztuka wolności" obejrzanego w ramach Warszawskiego Przeglądu Filmów Górskich. Ryczące czterdziestki wymieniają uwagi na temat muskulatury polskich himalaistów:
- He, he, Kukuczka taki tłuścioszek raczej...
- Nie bez powodu miał ksywkę "Inżynier Golonka".
- Za to Wojtek Kurtyka faaaajny. Wygląda jak taki zasuszony mnich z klasztoru Shaolin.
- I jaki ma kaloryferek na brzuchu - koleżanka cmoka z zachwytu.
- Ja też mam kaloryferek - obrusza się jej okrąglutki mąż. - Tylko ... taki mocno zabudowany.