Grupy

O mnie

> ROK 2018 < - lat 30 - jeden mąż - trójka dzieci - praca - studia - otyłość ... coś mi nie pasuje do ideału, więc czas TO zmienić :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 142481
Komentarzy: 2626
Założony: 12 czerwca 2011
Ostatni wpis: 17 lutego 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
smoczyca1987

kobieta, 37 lat, Warszawa

170 cm, 88.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 czerwca 2011 , Komentarze (9)

dziewczynki, możecie być ze mnie dumne! dzisiaj przeszłam na nowy etap jestestwa! :D

mianowicie dzisiaj - będąc w stanie wielkiego wzburzenia emocjonalnego - zamiast cokolwiek zjeść WYSZŁAM NA ROWER!! całą swoja złość i agresje przerzuciłam na pedałowanie (jakkolwiek to brzmi :P) i aż mój mąż miał problemy by za mną nadążyć! jechałam, a raczej prułam, przed siebie niczym strzała. gdy już emocje wróciły do stanu normalności już w lepszym humorze oboje wróciliśmy do domu :)

to jest to!! :)

MENU: (~1300kcal)
- śniadanie: mussli Frutina z mlekiem 2%
- w pracy:
    - banan, jabłko
    - jogurt 8 zbóż z trzema łyżkami otrębów, 400g arbuza
- w domu:
    - kanapka ciemnego chleba z szprotem (takim z puszki z dodatkiem octu)
    - jedna porcja sałatki (pierś kurczaka, sałata, 2 pomidory, marynowana dynia)

napoje: dwie herbaty czarne, 1,5 litra wody mineralnej niegazowanej, dwa kubki wody z sokiem, senes

ĆWICZENIA:
- ok. 2 godzin jeżdżenia na rowerze

co do sałatki - zrobiliśmy jej tyle, że najadłam się ja, mój mąż i jeszcze nam zostały dwie porcje na jutro :P a pomyśleć, że jeszcze niedawno taką ilość sałatkowego przysmaku jedliśmy na jedno posiedzenie :))

26 czerwca 2011 , Komentarze (7)

właśnie skończyłam swoją niedzielną partię ćwiczeń i jestem tak przepełniona energią, że mogłabym góry przenosić! :D żeby tak było codziennie :D

powiem szczerze, że jestem bardzo ciekawa jak będzie się przedstawiała moja sytuacja dietowa w najbliższym tygodniu, bo codziennie (albo co dwa - najważniejsze by jak najczęściej) po pracy będę musiała intensywnie korzystać z biblioteki, gdyż muszę nadrabiać zaległości magisterskie :\ żebym tylko miała czas na ćwiczenia... ale! bądźmy dobrej myśli :))

MENU: (~1281kcal)
- śniadanie: dwie kromki chleba razowego z twarogiem półtłustym (170g) z rzodkiewką, cebulą i pomidorem
- II śniadanie: jabłko
- obiad: 150g makaronu z pszenicy durum, ok. 150g piersi z kurczaka, cebula i cząstki ananasa
- podwieczorek: banan

napoje: 1,5 wody mineralnej niegazowanej, herbata z cytryna, biała herbata, zielona herbata

ĆWICZENIA:
- 100 minut skakania na DDR'rze :)

25 czerwca 2011 , Komentarze (8)

w tym tygodniu spadek o -0,5kg :) czyli kolejny kroczek do celu zrobiony :) bardzo się cieszę, że nie daję sobie żadnych limitów czasowych do zgubienia określonej liczby kilogramów, bo nie lubię takiej zbędnej presji :) bo najważniejsze, że waga spada!! :))

i tak jak obiecałam, dzisiaj poświęcę trochę czasu na opisanie moich wrażeń po sumiennym, tygodniowym zastosowaniu kremu do szybkiego wyszczuplania marki Pertecta (extra slim) :)

na początku, jak zresztą do wszystkiego, podchodziłam do tego kremu dość sceptycznie. jakoś nigdy nie wierzyłam w skuteczność kosmetyków, bo jakby nie patrzeć nigdy ich systematycznie nie stosowałam. ale gdy byli u mnie rodzice i mama poleciła mi ten krem (ona ma wszystko na sobie wypróbowane :P) to postanowiłam spróbować :) jak już brać się za takie porządne odchudzanie, to trzeba też zadbać o nadmiar skórki, prawda? :)

no i tym sposobem od piątku wieczorem rozpoczęłam akcję wsmarowywania sobie preparatu w brzuch, talię, pośladki, uda i łydki. krem ma efekt rozgrzewający i na prawdę rozgrzewa! :P nie wiem co udało mi się zrobić w sobotę wieczorem (bo później też kładłam krem po kąpieli i wyszorowaniu się szorstką gąbką), ale ten krem tak mi dawał czadu, że musiałam leżeć pod wiatraczkiem żeby mnie chłodził :P zawsze po zastosowaniu kremu wskakiwałam na 30 minut do łóżka dla lepszego działania :) efekty możecie zobaczyć same :)



po siedmiu dniach (przypominam - przy utracie wagi zaledwie -0,5kg!) straciłam:
- w talii -1 cm,
- w brzuchu (na wysokości tej fałdki, która denerwuje wszystkie kobiety :P) -2cm
- w biodrach (pośladki) -1 cm
- i w udach... (werble) -3cm w ciągu tygodnia!! O,O sama jestem w niemałym szoku! uwierzcie mi, mierzyłam to dwa razy i sprawdzałam na obu udach i nie chce być inaczej! :D jestem niesamowicie szczęśliwa i tym sposobem przedłużam swoją przygodę z tym kremem na kolejne 5 tygodni! :D (na opakowaniu jest zaznaczone, że 6-tygodniowa kuracja to -4cm :)) sa sa sa sa! :))

kochane, tylko pamiętajcie, że sam krem cudów nie zrobi! odpowiednie odżywianie się, ćwiczenia i krem doprawione systematycznością - to przepis na sukces! :))

pozdrawiam i jeszcze raz polecam, bo krem na prawdę nie jest drogi :)

MENU:
- śniadanie: dwie parówki z kromką chleba orkiszowego
- II śniadanie: 200g czereśni
- obiad: pizza (średnia) z szynką i ananasem

napoje: były dla litry różnych różności :)

ĆWICZENIA:
- 100 brzuszków
- 100 nożyc
- ćwiczenia na ręce
- rozciąganie

och, tak się z rana cieszyłam a teraz zdycham z przejedzenia. cóż zrobić, czasami trzeba się wyszaleć ;) dobrze że do kolejnego ważenie cały boży tydzień! :D

24 czerwca 2011 , Komentarze (2)

co prawda, przed pewne okoliczności, zostałam zmuszona do zważenia się jutro (a nie tradycyjnie w dzisiaj, czyli w piątek), ale jutro mam to zamiar nadrobić. i mam nadzieję, że będzie się chociaż odrobinę z czego cieszyć, bo ten tydzień do lekkich dietetycznie nie należał. najpierw weekendowa wizyta rodziców, później pobyt u teściów. ale mam nadzieję, że będzie ok :D

dodatkowo jutro będę dokonywać pomiarów by zobaczyć, że ten mój rozgrzewający krem wyszczuplający cokolwiek daje ;) poza wysysaniem kasy z kieszeni :P niby pisze, że efekty po pierwszym tygodniu - zobaczymy co jutro powie na to centymetr ;)

a tak w ogóle to dzisiaj mija piaty tydzień od rozpoczęcia diety, a drugi na Vitalii ;) fajnie tak :)) bardzo mnie mobilizujecie dziewczęta :) dziękuję :*

MENU:
- śniadanie: trzy cienkie kromki chleba orkiszowego z pomidorem
- w pracy:
    - duże jabłko, trzy kromki pieczywa Vasa żytniego
    - serek homogenizowany z dwiema łyżkami otrąb
    - sałatka (dwa jajka, trochę sałaty i ogórka zielonego z sosem czosnkowym na bazie jogurtu naturalnego)
- w domu: mussli Frutina z mlekiem 2%, z 200g malin

napoje: 1,5 litra wody mineralnej niegazowanej, trzy czarne herbaty, kubek tymbarka pomarańczowo-brzoskwiniowego i na pewno jeszcze będzie zielona herbata

ĆWICZENIA:
- godzina skakania na DDR'rze

do do jutra! tygodniowego dnia prawdy! :P

23 czerwca 2011 , Komentarze (1)

dzisiejszy dzień był bardzo intensywny. padam na pyszczek, więc dzisiaj krótko :)

MENU:
- śniadanie: dwa jajka na miękko, dwie porcje sałaty z sosem winegret (śniadanie było późne ok. 10, więc nie było drugiego śniadania)
- obiad: trzy skrzydełka kurczaka w miodzie i dwie łyżki ryżu
- podwieczorek: 3 gałko lodów (śmietankowe, karmelowe, waniliowe) :)
- kolacja: 1,5 (słownie PÓŁTORA :D) orzeszka w papryce, spróbowałam odrobinę jakiegoś piankowego ciasta (chrześnica męża miała urodziny), dwie porcje sałatki (sałata, suszone pomidory, mozarella)

napoje: ponad litr wody mineralnej niegazowanej, prawie litr soku porzeczkowego, pół litra soku pomarańczowego, dwie duże herbaty (w tym zielona), z pół litra LIFT'a. uff ;)

ĆWICZENIA:
- niestety nie mogę zaliczyć nic oprócz trzygodzinnego pielenia w ogródku

a w sobotę ważenie. mam nadzieję, że będzie się z czego cieszyć ;)

22 czerwca 2011 , Komentarze (3)

z jednej strony nie mogę doczekać się soboty, kiedy będę mogła się zważyć (w piątek nie da rady, bo jestem u teściów), ale z drugiej strony mam stresa bo nie czuję, by coś się działo. wręcz przeciwnie. już drugi dzień pobolewa mnie podbrzusze, co zwiastuje @. byleby sobota dodała choć trochę motywacji na kolejny tydzień ;)

MENU:
- śniadanie: dwie kromki chleba razowego żytniego, plaster sera gouda, dwa jajka
- praca:
    - jogurt 8 zbóż z 4 łyżkami otrąb, jabłko
    - sałatka "śmieciówka" ;) (80g sałaty, 140g papryki, 20g rzodkiewek, 10g ogórka, sos miodowy)
    - dwie kromki chleba chrupkiego Vasa
- kolacja: rosół z bulionetki z kluskami lanymi (lekkie pyszności :))

napoje: 1,5l wody mineralnej gazowanej, 200ml soku grapefruitowego, herbata owocowa, herbata zielona, szklanka soku kaktusowego

ĆWICZENIA:
- 40 minut szybkiego marszu
- 2 godziny pielenia w ogródku

a jutro, z pełną premedytacją, pójdę na lody!! :D

21 czerwca 2011 , Komentarze (4)

zastanawiam się skąd tak naprawdę bierze się moja mobilizacja do odchudzania. mieszczę się w rozmiar L/XL (nigdy nie miałam marcia na M/S/XS i mniej). mój mąż nie ucieka na mój widok gdy stanę przed nim naga, a wręcz odwrotnie ;) więc o co chodzi?

moim zdaniem chodzi o zdrowie. to jest moja mobilizacja! :) wszystkie tekstu, które czytałam, o negatywnym wpływie otyłości na zdrowie bardzo mnie poruszyły. nie chcę w wieku 40 lat nie móc sobie zawiązać butów czy nie wejść po schodach. nie chcę się pocić jak świnka po przejściu 50 metrów. nie chcę by w przyszłości moje dziecko się mnie wstydziło! i dlatego się odchudzam! w końcu jak mówi stare polskie przysłowie "lepiej zapobiegać niż leczyć" :)

a jak to jest z Wami? :)

MENU:
- śniadanie: mussli z mlekiem 2,0%
- w pracy:
    - jabłko, serek wiejski 3% tłuszczu
    - obiad (ziemniaki gotowane 250g, buraczki zasmażane 150g, surówka z kiszonych ogórków 100g)
    - jabłko, dwie kromki chleba Vasa żytniego
- podwieczorek: jogurt pitny truskawka-poziomka

napoje: 1,5 l wody mineralnej niegazowanej, zielona herbata, napój izotoniczny, 200ml soku pomarańczowego (i pewnie jeszcze coś o czym zapomniałam ;))

ĆWICZENIA:

- 2 x 20 minut jazda na rowerze
- godzina zajęć tanecznych

20 czerwca 2011 , Komentarze (7)

o jak mi dobrze! :)

rodzice pojechali, więc można wrócić do normalnego dnia mnie sposobu żywienia :) czyli już nie muszę słuchać "ale zjedz jeszcze coś", "ale ty mało zjadłaś", "kupić ci coś?". rodzice są kochani, o ile nie chodzi o walkę ze zbędnymi kilogramami ;)

chciałabym wam też dzisiaj przedstawić wspaniałe urządzenie do aktywnego ruchu w domu. gdy za oknem szaro, wietrznie, deszczowo (jak u mnie) a poruszać by się wypadało polecam wszystkim zakupienie sobie maty do DDR'a czyli Dance Dance Revolutions (zwana także pod nazwą Stepmania). bardzo popularna gra, którą zapewne każdy z was widział przynajmniej na jednym filmie :) prawie jak aerobik :))
właśnie to urządzanie w 2009 roku pomogło mi zrzucić te 16kg, z których niestety 10kg wróciło (ale to tylko i wyłącznie ze swojego lenistwa!). polecam, polecam, polecam!
gdy ja zakupywałam to cudo kosztowało z okolicach 80zł. nie wiem jak teraz sprawa wygląda, ale myślę że jest to zakup w który warto zainwestować :))



MENU: (z tym ciężko, bo mój dzień zaczął się o 1:30 w nocy :( bo byliśmy w trasie)
- śniadanie: mała kanapka (dwie małe kromki chleba wieloziarnistego, masełko, plaster sera gouda, rzodkiewka, ogórek)
- II śniadanie: dwie średnie kanapki (w sumie: cztery średnie kromki chleba wieloziarnistego, masełko, w jednej plaster sera, w drugiej dwa małe plastry chudej szynki, ogórek, rzodkiewka, po liściu sałaty); babeczka dr Oetkera z kawałkami czekolady; ciastko
- podwieczorek: jogurt pitny jagodowy
- kolacja: średnia kanapka (jeszcze z wyjazdu: dwie średnie kromki chleba wieloziarnistego, dwa plastry chudej szynki, ogórek, rzodkiewka, pomidor); miseczka budyniu o smaku toffie

napoje: 1,5l wody mineralnej niegazowanej, dwa kubki soku multiwitamina, kawa latte, zielona herbata

ĆWICZENIA:
- 1h 15m skakania na DDR'rze
- ćwiczenia na mięśnie rąk
- ćwiczenia na mięśnie brzucha (tradycyjnie)

za każdym razem, gdy sobie myślę co ja dzisiaj zjadłam to mam wrażenie, że jem bez przerwy. gdy zaczynam to tutaj spisywać okazuje się, że dramatu nie ma :) zwłaszcza jak tyle się ćwiczyło!! :)) jestem z siebie zadowolona :)

trzymajcie się dziewczynki! :*

19 czerwca 2011 , Komentarze (2)

o la Boga!

szkoda że są rodzice, bo mam przeogromną ochotę wyjść na rower i spalić wszystko to co dzisiaj w siebie wrzuciłam. co prawda trochę jeszcze dzisiaj pobrzuszkuję, ale to nie pomoże. mięta i zioła na trawienie poszły w ruch. ech, jak to dobrze, że weekend się kończy, chociaż jutrzejszy dzień zapowiada się tragicznie (wyjeżdżamy o 1 w nocy na drugi koniec Polski, wrócimy pewnie koło 20). więc nie można mieć pod ręką jogurtu czy sałatki. owszem, można sobie kupić na mieście, ale przecież łatwiej zajść do Mc czy innego KFC na obiad :( mam nadzieję, że nie złamać, więc trzymajcie kciuki jutro!!

nie chcę płakać przez wagę w piątek ;)

MENU:
- śniadanie: dwie babeczki z wiórkami czekoladowymi Dr Oetkera, pół nektrynki (reszta się popsuła :( )
- grill:
      - trzy cienkie jak palec, chude kiełbaski
      - 8 kromek bułki paryskiej z masłem czosnkowym
      - ogromna ilość ogórków w zalewie musztardowej i ogórków z selerem
      - dwa plastry pomidora z mozarellą i bazylią
      - maleńki kawałek ciasta

napoje: 1,5 litra wody mineralnej niegazowanej, i z co najmniej 6 herbat

ĆWICZENIA:
- 1h pielenia w ogródku ;)
- ćwiczenia na mięśnie brzucha (brzuszki, podnoszenie nóg, nożyce)

hm, gdy tak patrzę na to co zjadłam, to wcale nie jest tak tragicznie jak myślałam! :) co nie zmienia faktu, że mi jest strasznie ciężko na żołądku. zdecydowanie brzuszek odzwyczaił się od takich "przyjemności".

nie poddawajcie się dziewczęta, walczcie! :))

18 czerwca 2011 , Komentarze (2)

nie wiem co się dzieje (czyżbym miała już aż tak skurczony żołądek!?), ale dzisiaj czuję się pełna jak bombowiec wylatujący na misję! a przecież nie zjadłam dużo! myślę, że pewnie ok. 1000kcal, a nawet 1300kcal wpadło ale nie musi to wywoływać u mnie takich bóli żołądkowych! od jutra znów trzeba wrócić na lekkostrawne tory, chociaż i z tym może być trudno, bo szykuje się grill u teściów... ech... niech ten weekend się kończy!

MENU:
- śniadanie: 5 tostów (czyli w sumie 5 kromek tostowego chleba pełnoziarnistego, 1,5 plastra sera, dwa plasterki szynki, pomidor)
- II śniadanie: nektarynka
- obiad: połowa gofra z brzoskwiniami w żelu
- podwieczorek/kolacja: 7 krążków sushi (ryż, wędzony łosoś, marynowana papryka, ogórek konserwowy)

ĆWICZENIA:
- 4 godziny spacerowania
- ćwiczenia na mięśnie brzucha (brzuszki, podnoszenie nóg, nożyce)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.